W końcu kiedy udało mi się pozbierać, podeszłam do szafy i wyciągnęłam kolejną walizkę, pakowałam to co wpadło mi pod rękę. Nie patrzyłam czy jest to coś potrzebnego czy też nie. Na szczęście w porę przyszła moja siostra, która ogarnęła moje walizki i rzeczy które na pewno się przydadzą oraz dokumenty i inne.
Pożegnałam się z najbliższymi i po raz ostatni obeszłam cały dom by zapamiętać to wszystko będąc w Bełchatowie. Oczywiście, rodzice chcieli jechać ze mną...ale po co ? Jestem już dorosła i dam sobie radę, w końcu może najwyższy czas się usamodzielnić i zacząć coś nowego.
Do Rzeszowa dotarłam ok 14:00 udałam się na Podpromie ale że pogoda była ładna postanowiłam czekać na zewnątrz.
Położyłam walizki i usiadłam na jedną z nich, wyciągnęłam telefon, na którym nic nie było.
Głupia ja myślałam, że może jednak będzie chciał w jakiś sposób to wyjaśnić czy cokolwiek.
W końcu zebrało się kilku naszych pasiaków, wspólnie czekaliśmy na autobus, który podjechał po kilkunastu minutach.
Weszłam do środka i zajęłam ,,moje" miejsce. Za Kamilą a przed Ignaczakiem.
- Ej, czemu jesteś smutna ? - Igła nachylił się nad moim siedzeniem
- Po raz ostatni tu siedzę - klepnęłam ręką w fotel
- Daria... - usiadł obok
- Tak Krzysiu? - spojrzałam na niego
- A tak szczerze to co się dzieje ? - przybliżył się
- A gdzie masz Bartka ? - zapytał Winiar siadając obok Kamy
- Dzisiaj Daria wybrała mnie - wtrącił Ignaczak
- Właśnie - klepnęłam go w kolano
- Tylko nie w to chore ! - pogładził nogę
- Przepraszam - spróbowałam się uśmiechnąć
- Czyli to o Bartka chodzi ? - szepnął Ignaczak
Kiwnęłam tylko twierdząco głową.
- Zrobił Ci coś złego ? - znowu szepnął Igła
Ponownie kiwnęłam głową
- Mam go zabić ? - Ignaczak poprawił się na fotelu
W końcu wywołał uśmiech na mojej twarzy. Oparłam głowę o jego ramie
- Będzie mi Ciebie cholernie brakować - powiedziałam
- Mi też, nam wszystkim ale wrócisz prawda ? - zapytał
- Teraz już nie wiem czy jest sens, wiesz - spojrzałam przez okno
- Wrócisz ! Prawda ?
- Tak tak - uśmiechnęłam się
Igła wrócił na swoje miejsce a ja włożyłam słuchawki w uszy włączyłam muzykę i zasnęłam. Kiedy się obudziłam była godzina 19 a my dojeżdżaliśmy na miejsce.
Ignaczak kręcił coś swoją kamerą jak zwykle, niektórzy spali, niektórzy coś przegryzali.
Dotarliśmy do hotelu, odebraliśmy swoje klucze i udaliśmy się do swoich pokoi.
Spojrzałam na breloczek 6 przeklęta 6 akurat teraz, pomyślałam. Dotarłam na miejsce.
Pokój jak zwykle dzieliłam z Kamilą, niezmiennie od naszych wspólnych wyjazdów czyli jakieś 3 lata. Rzuciłam swoje rzeczy na łóżko i po raz kolejny sprawdziłam telefon.
Jest wiadomość, nie wiem dlaczego ucieszyło mnie to.
- Dariaaaaa - Kamila weszła do pokoju i usiadła obok
- No tak mam na imię - odłożyłam telefon nie sprawdzając treści i dostawcy
- Nie zostawiaj mnie ! - spojrzała
- Ale to Ty wracasz do Rzeszowa a ja tu zostaje - zmarszczyłam brwi
- Jedziesz ze mną i koniec - powiedziała stanowczo
- Dobrze, przemycisz mnie w walizce, nikt się nie zorientuje
- Czyli jesteśmy umówione !
- Oczywiście, że tak
- Czemu Bartek z Tobą nie przyjechał ? - zapytała
- Wiesz no transfer i te sprawy, ale ma przyjechać niedługo - uciekłam spojrzeniem
- No tak cały Bartuś - uśmiechnęła się
- Dokładnie - starałam się trzymać
Do naszego pokoju wparował Winiar, który porwał Kamilę z racji tego że mieliśmy czas wolny. Ja poszłam do łazienki wzięłam prysznic, przebrałam się, wzięłam telefon i postanowiłam zwiedzić Bełchatów. Po drodze jeszcze odmeldowałam się u trenera i bez wyrzutów sumienia mogłam ruszyć przed siebie.
Niestety Bełchatów znałam tyle co z jej hali, więc moje zwiedzanie skończyło się na tym, że wstąpiłam do sklepu. Pierwsze co rzuciło mi się w nim w oczy to moje ukochane żelki. Podeszłam do półki gdzie było ich pełno
- Nie wiesz które wybrać ? - usłyszłam ten przyjemny męski głos
- No właśnie nie mogę się zdecydować - uśmiechnęłam się sama do siebie rozpoznając rozmówce
- Ja zawsze biorę te, są najlepsze - wskazał palcem po czym sam wziął jedną paczkę
- Dzięki za pomoc - również wzięłam te polecane przez niego
- Zwykłe dziękuję nie wystarczy
- A co jeszcze chcesz Andrzeju - odwróciłam się
- Najpierw mogłabyś się przywitać, czy coś - wyciągnął ręce w moim kierunku
Ja również wyciągnęłam ręce w jego stronę i objęłam go w torsie
- A tak w ogóle myślałem że mnie nie poznałaś - pogładził moje włosy
- No jak ? Ciebie nie poznać ? To niemożliwe ! - uwolniłam się z uścisku
- Nie byłem pewny
- W sumie teraz już niczego nie można być w życiu pewnym - powiedziałam ustawiając się do kasy
- Nawet tego, że ktoś odpisze na głupiego sms-a - powiedział stając za mną
- Dokładnie - przyznałam mu racje odbierając zapłacony towar i udając się do wyjścia
- Skoro się ze mną zgadzasz, to czemu nie odpisałaś ? - Andrzej zadał pytanie
- Czekaj, bo chyba się zgubiłam - spojrzałam na niego
- To chodź odprowadze Cię, ten sam hotel co zwykle ? - uśmiechnął się
- Aaaandrzej ! - westchnęłam i oparłam się o murek przy sklepie
Spojrzał pytająco
- Na co nie odpisałam ?
- Aaaa....no na sms-a -stanął obok
- Aa więc to Ty pisałeś - dało się wyczuć nutkę rozczarowania w moim głosie
- Widzę, że jesteś bardzo z tego szczęśliwa - utkwił swój wzrok w ziemii
- Oj....to nie tak - pogładziłam jego rękę
- Teraz się tłumacz - dalej patrzył w jeden punkt pod swoimi nogami ( albo po prostu podziwiał swoje buty)
- Myślałam, że Bartek mnie kocha no ale nie kocha i teraz muszę zjeśc żelki żeby być chociaż chwile szczęśliwą - powiedziałam ,,dobierając się" do paczki żelków
- Dlaczego myślisz że nie kocha ? - w końcu zmienił punkt zainteresowania
- Gdyby kochał to chyba nie zostawiłby mnie dla swojej byłej z którą nawet nie zerwał, teraz będą mieć dziecko, ale postanowił przez jakiś czas udawać że Natalia to transfer i byc z nami obiema, taaak ! - wyrzuciłam to z siebie na jednym oddechu, pakując do buzi żelki
- A to dupek! - Wrona troszke się zdenerwował
- Andrzeeej ! - jęknęłam
- No co ? Dupek i tyle
- Nie to....tylko te żelki. Są ohydne ! - skrzywiłam się
- Hah nic dziwnego w końcu są anyżkowe - spojrzał na opakowanie
- Jak Ty możesz to jeść codziennie ?
- Tak naprawdę nawet nie patrzyłem jakie są i nigdy ich nie jadłem, chciałem tak po prostu zagadać - wyszczerzył swoje zęby
- A więc to tak o mnie dbasz, polecając mi takie okropne rzeczy
- Oj przepraszam, no
- Nie wybacze Ci tak łatwo, mam mnóstwo czasu, zemszcze się ! - mrugnęłam
- Przynajmniej odpowiedziałaś osobiście na wiadomość.
sobota, 16 sierpnia 2014
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Rozdział 18
Zakończyłam rozmowę z Andrzejem i wróciłam do domu, weszłam do
kuchni, nalałam wody do szklanki i wróciłam do swojego pokoju. Bartek
spał, nawet nie poczuł że wyszłam.
Usiadłam na parapecie, położyłam szklankę z wodą obok i bezmyślnie zaczęłam patrzeć się w niebo, było piękne, bezchmurne i biło blaskiem tysięcy gwiazd. Siedząc tak samotnie analizowałam wszystkie za i przeciw. Czułam tylko bezsilność, co zrobić .?
Podjąć to wyzwanie i udowodnić innym na co mnie stać czy nadal czekać na jakiś cud, który pozwoli mi na rozwój tutaj na boisku. Niby oczywiste ale tak wiele do stracenia.
W głowie krążyły mi słowa Andrzeja, coś kosztem czegoś. Przecież on ma racje. Muszę walczyć o marzenia, teraz albo nigdy.
Położyłam się obok Bartka i patrzyłam jak słodko śpi, nie dam sobie rady bez niego.
Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie trudne, patrząc na niego chciałam tu zostać z
nim na zawsze.
Przez całą noc analizowałam to wszystko, tysiąc razy zmieniałam zdanie, wiedziałam że cokolwiek bym wybrała to będzie źle.
W końcu udało się zasnąć, niestety nad ranem obudził mnie dźwięk telefonu, ktoś do Bartka, przetarłam oczy i spojrzałam na niego, chodził po pokoju i tłumaczył coś wymachując rękoma. Spojrzałam na telefon 06:06 ktoś o mnie myśli, uśmiechnęłam się sama do siebie, usiadłam na łóżku i obserwowałam Bartka. Po chwili skończył rozmowę i zaczął się ubierać.
- Dokąd się wybierasz ? - zapytałam
- Muszę jechać, dopiąć transfer i w ogóle - uśmiechnął się
- Teraz ? Już ? Przecież jest dopiero 6 rano. Kto normalny o tej porze załatwia sprawy biznesowe ? - mówiłam zdenerwowana
- No nic na to nie poradzę. To ważne
- Poza tym miałeś jechać ze mną do trenera.
- To później
- Nawet nie zapytasz jaką decyzje podjęłam ?
- Za godzinę będę, pogadamy - nachylił się nade mną
- Obiecujesz ? - złapałam jego rękę
- Tak, obiecuję - pocałował moje czoło
Zabrał swoje rzeczy i zniknął za drzwiami pokoju, ja przez dłuższą chwilę zbierałam myśli z jednej strony było mi cholernie przykro że nie ma dla mnie czasu ale z drugiej rozumiałam go. Chciał jak najlepiej dla siebie i dla rozwoju swojej sportowej kariery.
Jeszcze przez dłuższą chwilę tłumaczyłam jego zachowanie sama przed sobą, w końcu się zebrałam, wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie, przebrałam się i czekałam na Bartka.
Spojrzałam na telefon 9:00, wybrałam jego numer, niestety telefon milczał.
Zadzwoniłam do trenera i uzgodniłam, że będę za godzinę, zebrałam się i poszłam na przystanek, autobus podjechał po 5 minutach, wsiadłam do środka i przez całą drogę próbowałam dodzwonić się do Bartka, niestety bezskutecznie.
Kiedy już dotarłam na miejsce i spotkałam się z trenerem byłam pewna swojej decyzji.
- Myślałaś nad moją propozycją ? - zapytał
- Owszem, myślałam - odpowiedziałam patrząc na telefon
- Jaką decyzję podjęłaś ?
- Zgadzam się. Kiedy mam stawić się w Bełchatowie ?
- Na prawdę się zgadzasz ? - zapytał ponownie
- Tak naprawdę. Przemyślałam wszystko. Chcę tego transferu.
- Cieszę się naprawdę - uśmiechnął się
- Tak ? - zapytałam
- To znaczy wiesz o co mi chodzi. Jest w Tobie dużo potencjału i mało umiejętności. A najlepiej zdobywać tą umiejętność na boisku. Tam masz szansę się rozwinąć. - zaczął swój potok słów Kowal
- Kiedy mam tam się stawić ? - ponowiłam pytanie
- Kiedy tylko zechcesz. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Tylko na Ciebie czekają.
- Niech trener da im znać że jutrzejszy mecz przesiedzę jeszcze w pasiaku a po meczu będę mogła do nich przejść, dobrze ? - powiedziałam i wstałam
- Dobrze, dzisiaj jedziemy o 15 z Rzeszowa możesz wziąć nadbagaż - uśmiechnął się i odprowadził mnie do drzwi.
Wyszłam na korytarz i skierowałam się do wyjścia. Teraz jak najszybciej wrócić do domu spakować się i wracać do Rzeszowa.
Kiedy wróciłam do domu, czekał na mnie Bartek.
- Czemu pojechałaś beze mnie ? - zapytał
- Czekałam na Ciebie dwie godziny, nie odbierałeś, nawet nie wysłałeś głupiego sms-a -zaczęłam pakować swoje rzeczy
- Nie za dużo tego jak na rewanż ? - uśmiechnął się
- W czymś muszę chodzić w Bełchatowie
- Przez jeden dzień to rzeczywiście zdąrzysz
- Reszte wyślą mi rodzice, nie będę brała tysiąca rzeczy dzisiaj
- Czyli jednak ?
- Czyli jednak co ?
- Przenosisz się ?
- No jak widać
-To jedyna decyzja, której jestem pewna
- I co teraz będzie ?
- Z czym ?
- Z nami
- Przecież to dla Ciebie żadna różnica gdzie będę na Ciebie czekać prawda ?
- No w sumie
- Bartek, co się dzieje ? Z Tobą ? Z nami ? - patrzyłam na niego
- Sprawy troche się skomplikowały - złapał mnie za rękę
- O czym Ty mówisz ?
- Bo ja i Natalia my... - zaczął
- Wyjdź - szepnęłam
- Pozwól mi to wyjaśnić kocham Cie....ale nie mogę jej teraz zostawić, ona będzie miała moje dziecko. - powiedział wbijając nóż w połamane wcześniej serce
- Czy ty wiesz co to znaczy kogoś kochać ? Wydaje mi się że nie dorosłeś do tego a teraz błagam wyjdź i nie wracaj nigdy więcej - powiedziałam patrząc na niego
- Przepraszam - szepnął
Wskazałam tylko palcem w stronę drzwi, Bartek posłusznie opuścił mój pokój, stałam jeszcze chwilę i patrzyłam bezmyślnie na drzwi. Czułam jak łzy płyną po moich policzkach a serce sypie się na kawałeczki.
Jestem silna. Nie będę płakać przez faceta, nie jest tego wart nie jest mówiłam sama do siebie ale na nic się to zdało. Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w ręce.
Siedziałam tak dwie godziny, czułam się jak po środkach odurzających, nie docierało do mnie to co się dzieje.
Usiadłam na parapecie, położyłam szklankę z wodą obok i bezmyślnie zaczęłam patrzeć się w niebo, było piękne, bezchmurne i biło blaskiem tysięcy gwiazd. Siedząc tak samotnie analizowałam wszystkie za i przeciw. Czułam tylko bezsilność, co zrobić .?
Podjąć to wyzwanie i udowodnić innym na co mnie stać czy nadal czekać na jakiś cud, który pozwoli mi na rozwój tutaj na boisku. Niby oczywiste ale tak wiele do stracenia.
W głowie krążyły mi słowa Andrzeja, coś kosztem czegoś. Przecież on ma racje. Muszę walczyć o marzenia, teraz albo nigdy.
Położyłam się obok Bartka i patrzyłam jak słodko śpi, nie dam sobie rady bez niego.
Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie trudne, patrząc na niego chciałam tu zostać z
nim na zawsze.
Przez całą noc analizowałam to wszystko, tysiąc razy zmieniałam zdanie, wiedziałam że cokolwiek bym wybrała to będzie źle.
W końcu udało się zasnąć, niestety nad ranem obudził mnie dźwięk telefonu, ktoś do Bartka, przetarłam oczy i spojrzałam na niego, chodził po pokoju i tłumaczył coś wymachując rękoma. Spojrzałam na telefon 06:06 ktoś o mnie myśli, uśmiechnęłam się sama do siebie, usiadłam na łóżku i obserwowałam Bartka. Po chwili skończył rozmowę i zaczął się ubierać.
- Dokąd się wybierasz ? - zapytałam
- Muszę jechać, dopiąć transfer i w ogóle - uśmiechnął się
- Teraz ? Już ? Przecież jest dopiero 6 rano. Kto normalny o tej porze załatwia sprawy biznesowe ? - mówiłam zdenerwowana
- No nic na to nie poradzę. To ważne
- Poza tym miałeś jechać ze mną do trenera.
- To później
- Nawet nie zapytasz jaką decyzje podjęłam ?
- Za godzinę będę, pogadamy - nachylił się nade mną
- Obiecujesz ? - złapałam jego rękę
- Tak, obiecuję - pocałował moje czoło
Zabrał swoje rzeczy i zniknął za drzwiami pokoju, ja przez dłuższą chwilę zbierałam myśli z jednej strony było mi cholernie przykro że nie ma dla mnie czasu ale z drugiej rozumiałam go. Chciał jak najlepiej dla siebie i dla rozwoju swojej sportowej kariery.
Jeszcze przez dłuższą chwilę tłumaczyłam jego zachowanie sama przed sobą, w końcu się zebrałam, wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie, przebrałam się i czekałam na Bartka.
Spojrzałam na telefon 9:00, wybrałam jego numer, niestety telefon milczał.
Zadzwoniłam do trenera i uzgodniłam, że będę za godzinę, zebrałam się i poszłam na przystanek, autobus podjechał po 5 minutach, wsiadłam do środka i przez całą drogę próbowałam dodzwonić się do Bartka, niestety bezskutecznie.
Kiedy już dotarłam na miejsce i spotkałam się z trenerem byłam pewna swojej decyzji.
- Myślałaś nad moją propozycją ? - zapytał
- Owszem, myślałam - odpowiedziałam patrząc na telefon
- Jaką decyzję podjęłaś ?
- Zgadzam się. Kiedy mam stawić się w Bełchatowie ?
- Na prawdę się zgadzasz ? - zapytał ponownie
- Tak naprawdę. Przemyślałam wszystko. Chcę tego transferu.
- Cieszę się naprawdę - uśmiechnął się
- Tak ? - zapytałam
- To znaczy wiesz o co mi chodzi. Jest w Tobie dużo potencjału i mało umiejętności. A najlepiej zdobywać tą umiejętność na boisku. Tam masz szansę się rozwinąć. - zaczął swój potok słów Kowal
- Kiedy mam tam się stawić ? - ponowiłam pytanie
- Kiedy tylko zechcesz. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Tylko na Ciebie czekają.
- Niech trener da im znać że jutrzejszy mecz przesiedzę jeszcze w pasiaku a po meczu będę mogła do nich przejść, dobrze ? - powiedziałam i wstałam
- Dobrze, dzisiaj jedziemy o 15 z Rzeszowa możesz wziąć nadbagaż - uśmiechnął się i odprowadził mnie do drzwi.
Wyszłam na korytarz i skierowałam się do wyjścia. Teraz jak najszybciej wrócić do domu spakować się i wracać do Rzeszowa.
Kiedy wróciłam do domu, czekał na mnie Bartek.
- Czemu pojechałaś beze mnie ? - zapytał
- Czekałam na Ciebie dwie godziny, nie odbierałeś, nawet nie wysłałeś głupiego sms-a -zaczęłam pakować swoje rzeczy
- Nie za dużo tego jak na rewanż ? - uśmiechnął się
- W czymś muszę chodzić w Bełchatowie
- Przez jeden dzień to rzeczywiście zdąrzysz
- Reszte wyślą mi rodzice, nie będę brała tysiąca rzeczy dzisiaj
- Czyli jednak ?
- Czyli jednak co ?
- Przenosisz się ?
- No jak widać
-To jedyna decyzja, której jestem pewna
- I co teraz będzie ?
- Z czym ?
- Z nami
- Przecież to dla Ciebie żadna różnica gdzie będę na Ciebie czekać prawda ?
- No w sumie
- Bartek, co się dzieje ? Z Tobą ? Z nami ? - patrzyłam na niego
- Sprawy troche się skomplikowały - złapał mnie za rękę
- O czym Ty mówisz ?
- Bo ja i Natalia my... - zaczął
- Wyjdź - szepnęłam
- Pozwól mi to wyjaśnić kocham Cie....ale nie mogę jej teraz zostawić, ona będzie miała moje dziecko. - powiedział wbijając nóż w połamane wcześniej serce
- Czy ty wiesz co to znaczy kogoś kochać ? Wydaje mi się że nie dorosłeś do tego a teraz błagam wyjdź i nie wracaj nigdy więcej - powiedziałam patrząc na niego
- Przepraszam - szepnął
Wskazałam tylko palcem w stronę drzwi, Bartek posłusznie opuścił mój pokój, stałam jeszcze chwilę i patrzyłam bezmyślnie na drzwi. Czułam jak łzy płyną po moich policzkach a serce sypie się na kawałeczki.
Jestem silna. Nie będę płakać przez faceta, nie jest tego wart nie jest mówiłam sama do siebie ale na nic się to zdało. Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w ręce.
Siedziałam tak dwie godziny, czułam się jak po środkach odurzających, nie docierało do mnie to co się dzieje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)