Zakończyłam rozmowę z Andrzejem i wróciłam do domu, weszłam do
kuchni, nalałam wody do szklanki i wróciłam do swojego pokoju. Bartek
spał, nawet nie poczuł że wyszłam.
Usiadłam na parapecie,
położyłam szklankę z wodą obok i bezmyślnie zaczęłam patrzeć się w
niebo, było piękne, bezchmurne i biło blaskiem tysięcy gwiazd. Siedząc
tak samotnie analizowałam wszystkie za i przeciw. Czułam tylko
bezsilność, co zrobić .?
Podjąć to wyzwanie i udowodnić innym na
co mnie stać czy nadal czekać na jakiś cud, który pozwoli mi na rozwój
tutaj na boisku. Niby oczywiste ale tak wiele do stracenia.
W głowie krążyły mi słowa Andrzeja, coś kosztem czegoś. Przecież on ma racje. Muszę walczyć o marzenia, teraz albo nigdy.
Położyłam się obok Bartka i patrzyłam jak słodko śpi, nie dam sobie rady bez niego.
Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie trudne, patrząc na niego chciałam tu zostać z
nim na zawsze.
Przez całą noc analizowałam to wszystko, tysiąc razy zmieniałam zdanie, wiedziałam że cokolwiek bym wybrała to będzie źle.
W
końcu udało się zasnąć, niestety nad ranem obudził mnie dźwięk telefonu,
ktoś do Bartka, przetarłam oczy i spojrzałam na niego, chodził po
pokoju i tłumaczył coś wymachując rękoma. Spojrzałam na telefon 06:06 ktoś o mnie myśli, uśmiechnęłam się sama do siebie, usiadłam na łóżku i
obserwowałam Bartka. Po chwili skończył rozmowę i zaczął się ubierać.
- Dokąd się wybierasz ? - zapytałam
- Muszę jechać, dopiąć transfer i w ogóle - uśmiechnął się
- Teraz ? Już ? Przecież jest dopiero 6 rano. Kto normalny o tej porze załatwia sprawy biznesowe ? - mówiłam zdenerwowana
- No nic na to nie poradzę. To ważne
- Poza tym miałeś jechać ze mną do trenera.
- To później
- Nawet nie zapytasz jaką decyzje podjęłam ?
- Za godzinę będę, pogadamy - nachylił się nade mną
- Obiecujesz ? - złapałam jego rękę
- Tak, obiecuję - pocałował moje czoło
Zabrał swoje rzeczy i zniknął za drzwiami pokoju, ja przez dłuższą chwilę zbierałam myśli z jednej strony było mi cholernie przykro że nie ma dla mnie czasu ale z drugiej rozumiałam go. Chciał jak najlepiej dla siebie i dla rozwoju swojej sportowej kariery.
Jeszcze przez dłuższą chwilę tłumaczyłam jego zachowanie sama przed sobą, w końcu się zebrałam, wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie, przebrałam się i czekałam na Bartka.
Spojrzałam na telefon 9:00, wybrałam jego numer, niestety telefon milczał.
Zadzwoniłam do trenera i uzgodniłam, że będę za godzinę, zebrałam się i poszłam na przystanek, autobus podjechał po 5 minutach, wsiadłam do środka i przez całą drogę próbowałam dodzwonić się do Bartka, niestety bezskutecznie.
Kiedy już dotarłam na miejsce i spotkałam się z trenerem byłam pewna swojej decyzji.
- Myślałaś nad moją propozycją ? - zapytał
- Owszem, myślałam - odpowiedziałam patrząc na telefon
- Jaką decyzję podjęłaś ?
- Zgadzam się. Kiedy mam stawić się w Bełchatowie ?
- Na prawdę się zgadzasz ? - zapytał ponownie
- Tak naprawdę. Przemyślałam wszystko. Chcę tego transferu.
- Cieszę się naprawdę - uśmiechnął się
- Tak ? - zapytałam
- To znaczy wiesz o co mi chodzi. Jest w Tobie dużo potencjału i mało umiejętności. A najlepiej zdobywać tą umiejętność na boisku. Tam masz szansę się rozwinąć. - zaczął swój potok słów Kowal
- Kiedy mam tam się stawić ? - ponowiłam pytanie
- Kiedy tylko zechcesz. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Tylko na Ciebie czekają.
- Niech trener da im znać że jutrzejszy mecz przesiedzę jeszcze w pasiaku a po meczu będę mogła do nich przejść, dobrze ? - powiedziałam i wstałam
- Dobrze, dzisiaj jedziemy o 15 z Rzeszowa możesz wziąć nadbagaż - uśmiechnął się i odprowadził mnie do drzwi.
Wyszłam na korytarz i skierowałam się do wyjścia. Teraz jak najszybciej wrócić do domu spakować się i wracać do Rzeszowa.
Kiedy wróciłam do domu, czekał na mnie Bartek.
- Czemu pojechałaś beze mnie ? - zapytał
- Czekałam na Ciebie dwie godziny, nie odbierałeś, nawet nie wysłałeś głupiego sms-a -zaczęłam pakować swoje rzeczy
- Nie za dużo tego jak na rewanż ? - uśmiechnął się
- W czymś muszę chodzić w Bełchatowie
- Przez jeden dzień to rzeczywiście zdąrzysz
- Reszte wyślą mi rodzice, nie będę brała tysiąca rzeczy dzisiaj
- Czyli jednak ?
- Czyli jednak co ?
- Przenosisz się ?
- No jak widać
-To jedyna decyzja, której jestem pewna
- I co teraz będzie ?
- Z czym ?
- Z nami
- Przecież to dla Ciebie żadna różnica gdzie będę na Ciebie czekać prawda ?
- No w sumie
- Bartek, co się dzieje ? Z Tobą ? Z nami ? - patrzyłam na niego
- Sprawy troche się skomplikowały - złapał mnie za rękę
- O czym Ty mówisz ?
- Bo ja i Natalia my... - zaczął
- Wyjdź - szepnęłam
- Pozwól mi to wyjaśnić kocham Cie....ale nie mogę jej teraz zostawić, ona będzie miała moje dziecko. - powiedział wbijając nóż w połamane wcześniej serce
- Czy ty wiesz co to znaczy kogoś kochać ? Wydaje mi się że nie dorosłeś do tego a teraz błagam wyjdź i nie wracaj nigdy więcej - powiedziałam patrząc na niego
- Przepraszam - szepnął
Wskazałam tylko palcem w stronę drzwi, Bartek posłusznie opuścił mój pokój, stałam jeszcze chwilę i patrzyłam bezmyślnie na drzwi. Czułam jak łzy płyną po moich policzkach a serce sypie się na kawałeczki.
Jestem silna. Nie będę płakać przez faceta, nie jest tego wart nie jest mówiłam sama do siebie ale na nic się to zdało. Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w ręce.
Siedziałam tak dwie godziny, czułam się jak po środkach odurzających, nie docierało do mnie to co się dzieje.
Cudoo *o* Tylko ta końcówka smutna :C Jeju, oby Natalia kłamała! Dawaj szybko kolejny! I jak byś miała czas to zapraszam do mnie ;)) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń