wtorek, 13 września 2016

Rozdział 29

- Ale to już nie ważne, skierował się w stronę wyjścia 
- No jak to nie ważne, skoro zacząłeś to mów - serce waliło mi jak opętane
-Nie powiem, to nic co mogłoby Cię interesować 
- Skoro chodzi o Ciebie to oczywiste że mnie to interesuje
- Interesuje Cię? - spojrzał zalotnie
-Mówisz, czy nie? - podniosłam ton 
- Mam troszkę złe wyniki ale dostałem już tabletki i muszę odpoczywać, tyle ale przyznam szczerze że spanikowałem, bałem się że to może być coś poważniejszego na tyle że będę mógł Cię stracić
- Tracisz mnie coraz częściej takim zachowaniem jak dzisiaj
- Przepraszam, nie dorosłem do związku, chciałbym już mieć na papierze że jesteś moja, a na palcu mielibyśmy swoje "nadajniki" byłbym pewien że nie odejdziesz a tak..
- W życiu nigdy nie możemy mieć pewności czy ktoś nas nie zostawi, czy ktoś nie odejdzie...
-Wiem, kilka razy słono się o tym przekonałem 
- Ja też..
-Więc nie pozwólmy aby nasze zachowanie zniszczyło to co jest między nami, nie pozwólmy po raz kolejny się stracić, bo jak Ciebie stracę to nie mam sensu żyć
- Bartek, musisz się bardzo poważnie zastanowić nad tym co wyprawiasz
- Wiem, ale ta cała zazdrość jest ze strachu że odejdziesz
- Jestem już zmęczona tym, na prawdę, boję się cokolwiek zrobić czy powiedzieć bo wiem jak zareagujesz, czasem nie muszę nic robić a Ty sam wymyślasz sobie jakieś historie
-Przysięgam Ci że się zmienię, że to ostatni raz, zacznijmy wszystko od nowa - klęknął przede mną łapiąc moje ręce
- Ile razy już to słyszałam?
-Wiem. Przysięgam ostatni raz, ostatnia szansa - 
-Ostatnia szansa, więcej ich nie będzie, rozumiesz? - pogładziłam jego policzek
-Zrobię wszystko żebyś nie żałowała że dałaś mi tą szansę, zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa - zerwał się z kolan i ucałował mnie w czoło
-Dobra koniec tych czułości, muszę się spakować bo rano czeka nas długa trasa do domu - uśmiechnęłam się sama do siebie. 
Zbierałam swoje rzeczy, składałam i układałam je do walizki, bolało mnie serce na samą myśl że to już koniec, koniec pewnego etapu w moim życiu, wiedziałam też że coś się kończy coś zaczyna. 
W Resovii do rywalizacji o miejsce miałam tylko jedną osobę a nie jak w zeszłym sezonie aż trzy. Może tym razem będzie łatwiej, w końcu nie można całe życie komuś ustępować, trzeba walczyć o swoje marzenia. Mimo wszystko czułam jak szklą mi się oczy, które co chwilę musiałam przecierać, Bartek chodził i sprawdzał czy wszystko zabrałam, czy czasem nie zapomniałam o jakimś drobiazgu, jeśli tylko zauważył że coś nie jest jeszcze spakowane, od razu wrzucał to do walizki 
-Wiesz jak to mówią jak się coś zostawi to się tam wróci - zaśmiał się
-Dobra tą możesz już spakować do samochodu - zasunęłam zamek w walizce 
- Tak jest - posłusznie wykonał mój rozkaz  
A ja dalej chodziłam po pokoju i przeglądałam ile jeszcze tego jest
-Kamisia melduje swoją pomoc - zza drzwi wyłoniła się moja przyjaciółka
- No to rychło w czas, już prawie wszystko zrobione, całe moje życie zmieściło się w jedną walizkę - skrzywiłam się 
- Schowałaś Bartka do walizki? Jak mogłaś - zaśmiała się 
- Ha ha ha bardzo śmieszne - spojrzałam na nią
-Noo daj spokój, śmieszne to było - dalej cieszyło ją to co powiedziała 
-No troszkę było śmieszne - przyznałam jej rację
- Wiedziałam - powiedziała dumna z siebie 
-Dobra wszystko jest gotowe do drogi - usiadłam w końcu na łóżku
- To 10 przed samochodem i ciśniemy na Rzeszów - pomachała jeszcze znikając na korytarzu 
-Wszystko zaniesione, coś jeszcze ? - zapytał Bartek wchodząc zdyszany do pokoju
-Już tyle, wszystko spakowane i zaniesione - spojrzałam na niego
- Serio? Jedna walizka? - odwzajemnił spojrzenie
- Nie potrzeba mi wiele, kochanie 
-No tak, ja idę się wykąpać, zaraz wracam - pocałował mnie w głowę
- Idź idź - położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit
- Podaj mi maszynkę - krzyknął Bartek
- Ta zostaw ten zarost, nawet Ci pasuje - powiedziałam i posłusznie wstałam i zaczęłam szukać w jego rzeczach, gorszy bałagan niż u dziewczyn w torebce, wsunęłam rękę głębiej i trafiłam na coś dziwnego, moja ciekawość wygrała i wyciągnęłam dziwny obiekt, całkiem ładne pudełeczko, przecież to jest to po pierścionku dla Kamy, ale po co mu to, otworzyłam pudełeczko i wcale nie było takie puste.
-Znalazłaś? - z łazienki wyszedł Bartek 
-Yyyy tak tak znalazłam - podałam mu maszynkę która jak się okazało leżała w dosyć widocznym miejscu 
- Wszystko dobrze? - objął mnie i odebrał maszynkę
- Wszystko dobrze - zacisnęłam pudełeczko tak żeby się nie zorientował że go znalazłam
- Na pewno? - uśmiechnął się
-Tak, na pewno, wracaj do łazienki - mówiłam coraz bardziej zestresowana
- Już wracam no, jeszcze tylko znajdę piankę - przysunął się do swoich rzeczy
- To idź ja Ci znajdę - zaproponowałam 
-Nie, nie, nie, ja sobie sam znajdę, odsunął mnie na bezpieczną odległość i zaczął szukać
-Pianka jest w łazience - krzyknęłam 
- No to w porę mi mówisz - odwrócił się w moją stronę 
-No to idź idź - patrzyłam na niego
- No to skoro tak to może uklęknę? uśmiechnął się 
-Co? po co? - nie wiedziałam co się dzieje
-No troszkę Ci wystaje pudełeczko z rączki kochanie - wskazał dłonią
-Yyy tak masz rację proszę - podałam mu pudełeczko
- W takim razie chyba..- zaczął 
-To skoro Ty nie idziesz ja się wykąpie - przerwałam mu i uciekłam do łazienki
Oparłam się o drzwi i próbowałam ochłonąć.. W sumie nic nie pomagało
-Wszystko okej? - Bartek zbliżył się do drzwi i próbował wejść
-Wszystko okej - przekręciłam klucz tak by nie mógł wejść 

czwartek, 8 września 2016

Rozdział 28

Wybiegłam przed hotel, panowie zawzięcie o czymś dyskutowali, nawet nie zauważyli że lekko się spóźniłam. Weszłam do autokaru i zajełam swoje miejsce, włożyłam słuchawki do uszu i nawet nie zdążyłam włączyć muzyki kiedy obok pojawił się Andrzej
-No cześć sprawę mam - uśmiechnął się i zajął miejsce obok
-No cześć a jaką?  - wyciągnęłam słuchawki z uszu
-Wiesz że trener chciałby żebyś została z nami na kolejny sezon?
- No coś Ty, na prawdę ? - zapytałam zaskoczona
-Na prawdę chciałem Ci przekazać tą informację żebyś się zastanowiła i zanim zdążyłam o cokolowiek zapytać Andrzej podreptał na swoje miejsce.
Byłam zaskoczona tą propozycją, ktoś wreszcie chce mnie w swoim klubie, może w Skrze jestem im potrzebna, bardzo ucieszyła mnie ta propozycja. Byłam nią tak pochłonięta że nie zauważyłam kiedy nasz autokar został pusty. Jak zwykle dotarłam ostatnia. Ale wszyscy się już zdążyli do tego przyzwyczaić i w sumie ja też zdążyłam się przyzwyczaić, do tej sytuacji, do klubu, do tych ludzi.
Trening i rozgrzewka minęły mi błyskawicznie, w końcu zaczął się mecz, decydujący mecz, mój ostatni mecz w żółto-czarnych barwach. Nie było lekko ale w tej dyscyplinie nigdy nie ma lekko.
Było przykro przegrać czwartego seta, ale taki jest sport, mimo dużej przewagi roztrwoniliśmy punkty i to się na nas zemściło. Wszyscy byliśmy wkurzeni tą sytuacją ale każdy udawał że jest okej. Każdy rzucał jakieś motywujące teksty, padały hasła, że damy radę. I w pewnym momencie padły słowa które dodały mi skrzydeł i zmotywowały mnie w stu procentach. Razem tworzymy zespół i razem możemy wszystko. Brzmiały we mnie te słowa przez cały 5 set, aż na tablicy zobaczyłam 15:10 dla nas, przetarłam oczy, kurde daliśmy razem, ucieszyło mnie to.
Wróciłam do hotelu, czekał na mnie już Bartek
- No moja pszczółka dała radę - złapał mnie w pasie
- Dała radę dała - uśmiechnęłam się do niego
- To jutro już możemy wrócić do domu, w końcu razem, a teraz mam dla Ciebie niespodziankę - odwzajemnił uśmiech
- Zaczekaj, muszę Ci coś powiedzieć - odsunęłam się od niego
- Czy to jest to o czym myślę? - uśmiechnął się
- Dostałam pewną propozycję.. - zaczęłam
- No jaką ? - przerwał mi
- Wiesz bo trener zaproponował mi żebym została tu na kolejny sezon i ja...
- Chyba sobie żartujesz prawda?
- Nie nie żartuje, dostałam taką propozycję
- Brawo, życzę Ci powodzenia, ja dla Ciebie zrezygnowałem z transferu do Japonii żeby wrócić do Rzeszowa a Ty zostajesz tutaj tak? Który zawrócił Ci w głowie, no przyznaj się pewnie Andrzej, wiedziałem że tak to się skończy - krzyczał zdenerwowany
- Nie będziemy tak rozmawiać, wyjdź a jak ochłoniesz to wróć - wskazałam dłonią na drzwi
-Nie będziemy rozmawiać wcale - odwrócił się i skierował w stronę drzwi -
- Jesteś idiotą, gdybyś dał mi dojść do słowa dowiedziałbyś się że nie przyjęłam tej propozycji i wracam do Rzeszowa, a to chyba należy do Ciebie - zerwałam z szyi łańcuszek od niego - podaruj go jakiejś innej, której będziesz pewny, bo jak widzę nadal nic się nie zmieniło, Ty się nie zmieniłeś, wracaj do Japonii, widocznie tam jest Twoje miejsce - otworzyłam drzwi i chciałam wyjść na korytarz kiedy poczułam na swojej dłoni jego bardzo mocny uścisk
- Przepraszam, nie chciałem
- Wiecznie przepraszasz,  może to był błąd
-Nie mów tak, proszę Cię - w jego oczach pojawiły się łzy - nie umiem inaczej, boję się że Cię stracę zwłaszcza teraz kiedy ..
- Kiedy co?
- Robiłem badania i nie jest najlepiej
- Poczułam że grunt sypie mi się pod nogami