Przecież ja do Adama już nic, przynajmniej tak mi się wydawało. Przez ten czas kiedy go nie widziałam nie czułam zupełnie nic, moje myśli też już nie krążyły wokół niego...byłam "wyleczona" z niego.
- o czym tak rozmyślasz kochanie? - Bartek nachylił się nade mną
- ja? o niczym - uśmiechnęłam się do niego
- inaczej to wygląda - drążył temat
- myślę o meczu, wiesz to już prawie koniec mojej przygody ze Skrą i trochę smutno ale z drugiej powrót do Resovii bardzo mnie cieszy, wiesz takie życiowe rozdarcie - wybrnęłam
- no tak, znam ten ból ale i tak wiem że to nie chodzi o to - musnął ustami moje czoło
- a co to za spiski? - wtrącił Winiar
- a tak was obgadujemy, a co nie wolno? - powiedziałam szczęśliwa że uratował mnie z niezręcznej sytuacji
- ale tylko jeśli to obgadywanie jest w pozytywnym sensie - zaśmiał się
- no w innym nie da rady - dodał Kurek
- no więc pasowałoby jakoś uczcić tą okazję, prawda? - zaproponowała Kamila
- bardzo chętnie ale szybko bo ja muszę uciekać, gdyż jutro muszę być wypoczęta - skrzywiłam się
- no tak nasza pszczółka jutro walczy - wyszczerzył zęby Winiar
- tak pszczółka walczy i wraca jako wilk - powiedziałam dumna
- w końcu! - krzyknęła Kamila
- a w końcu wracam na stare śmieci - byłam szczęśliwa z tego
- dobra jeden szybki drink i do spania - wtrącił Kurek
Uczciliśmy nowe życie naszych przyjaciół, w końcu nasza w tym zasługa, nasz spisek się udał, więc jesteśmy mega szczęśliwi. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy więc już po godzinie byłam w łóżku, by na drugi dzień być gotową do walki. Nasi przyjaciele i Bartek zostali pewnie świętować.
Rano obudziło mnie natrętne pukanie do drzwi, zwlekłam się niechętnie z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi, gdy je otworzyłam ujrzałam Bartka.
-a Ty tu co? - przetarłam oczy
-no miłe przywitanie - powiedział wchodząc do środka i całując mnie na powitanie
-Bartek - odsunęłam go od siebie
-no co? zdążymy - zaśmiał się i ponownie zaczął mnie całować
-jesteś głupi! - ponownie go odsunęłam
- no co? jest dopiero 8 - spojrzał na zegarek
-która? - złapałam za telefon by sprawdzić czy to prawda
-no nawet nie ma 8 jest dokładnie 7:58 - poprawił się
-no pięknie, już powinnam być na dole z chłopakami - zaczęłam szukać ubrania
-chłopaki i chłopaki a ja to co? - usiadł na łóżku
-oj już się nie czepiaj, dobra - pocałowałam go
-no co się nie czepiaj, taka przecież prawda
-no przestań jojczeć, Bartek! - zebrałam rzeczy i skierowałam się w stronę drzwi
-no idź zostaw mnie tu samego - wstał z łóżka
-no nie wytrzymam z Tobą, jaka się z Ciebie maruda zrobiła - wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę windy by jak najszybciej dołączyć do chłopaków którzy jedli śniadanie, przez całą drogę słyszałam marudzenie Bartka. Gdy już dołączyłam do reszty, zjadłam śniadanie i wybraliśmy się na trening,po 2 godzinach chwila przerwy i znowu trzeba będzie się zebrać przed hotelem by wyruszyć na moją ostatnią walkę. Gdy wróciłam do pokoju moja maruda leżała na łóżku, podeszłam cicho i usiadłam obok. Położyłam rękę na jego ramieniu, ale zero reakcji
-jesteś zły? - zapytałam szeptem
W odpowiedzi usłyszałam tylko głośne chrapanie, no pięknie nie dość że maruda to jeszcze śpioch. Położyłam się obok niego, wtuliłam się w jego ciało i sama odpłynęłam.
-no pięknie rozgrzane mięśnie i poszłaś spać? - usłyszałam głos Bartka
-cicho, jeszcze 5 minut - odwróciłam się w drugą stronę
-a śpij ile chcesz tylko o meczu nie zapomnij, dobra?
-mhm - wydusiłam z siebie
-no to o której Cię obudzić? tak serio za 5 minut, za 10 minut za pół godziny? - zaczął swój potok pytań
-za 10 lat
- za 10 lat to już będzie po meczu i Ty będziesz się wygrzewać w ciepłych krajach - znowu zaczął swoje opowieści
-no nie wytrzymam z Tobą - wstałam z łóżka
-no śpij, śpij - uśmiechnął się
- nie uwierzysz, ale mi się odechciało spać, wiesz - przetarłam oczy
-no to skoro odechciało Ci się spać to może..- pociągnął mnie za rękę
-może co? - wróciłam obok niego
-a może hmmm- znowu zaczął mnie całować
W tej chwili rozległ się dźwięk telefonu Bartka tym razem
-no tak tylko chłopaki i chłopaki a ja to co? - zaśmiałam się
-nie odbieram, mam ważniejsze rzeczy do roboty - wrócił do swojego zajęcia
I w tym momencie ponownie rozległ się dźwięk telefonu
-no odbierz to nie ma sensu - wstałam i zaczęłam ponownie zbierać swoje rzeczy bo za kilka minut mamy zbiórkę przed hotelem, Bartek leżał i rozmawiał przez telefon z kimś "ważnym" pewnie w sprawie kontraktu, podbiegłam i pocałowałam go na pożegnanie, wtedy jeszcze nie wiedziałam że mogę widzieć go po raz ostatni...
Kiedy kolejny? :) A co do rozdziału to świetny ;) +Życzę dużo weny :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńJuż się tworzy ;)
Kiedy będzie nowy? ;)
UsuńJuż jest 😉
Usuń