Patrzyłam na niego całą drogę, śpiąc nadal delikatnie trzymał rękę na moim brzuchu, od czasu do czasu przebudzając się i delikatnie głaszcząc. Nie wiem nawet kiedy ta droga minęła mi w mgnieniu oka.
-Kochanie, dotarliśmy - pogładziłam jego policzek
-Co? już? - przetarł oczy
-Tak, już. Całą drogę smacznie spałeś - uśmiechnęłam się do niego
-Przepraszam, byłem zmęczony - poprawił się na siedzeniu
-To dobrze że odpocząłeś, teraz idziemy do domu, możesz ponownie zasnąć - wysiadłam z samochodu i otworzyłam bagażnik
-Wezmę te rzeczy, Ty nie możesz dźwigać - złapał za bagaż
-No ale Ty też nie możesz - Michał zabrał nasze rzeczy
- Dobrze, że was mamy - Kurek spojrzał na Winiarskiego
-A no bardzo dobrze, to co odstawiamy wasze rzeczy i jedziemy - Kamila z powrotem wsiadła do samochodu
-A jej co? - Kurek spojrzał wymownie na Kamilę
-Całą drogę miała jakieś fochy - Winiar szepnął do Kurka
-O stary to powodzenia - Winiar z Kurkiem poszli w stronę mieszkania z bagażami
-Wszystko dobrze? - otworzyłam drzwi od samochodu
-Serio? interesuje cie to?
-Co jest?
-Ty na pewno się nie dowiesz, nie rozumiem jak mogłaś tak się zachować - spojrzała chłodno
-Moment, jak niby?
-Dostałam bardzo ciekawą wiadomość
-Jaką?
-No proszę, nie udawaj że nie wiesz'
-Nie wiem, ale mam nadzieję że się dowiem
-Czyje to dziecko? - zapytała
-Co? - spojrzałam na nią
-No co? głucha jesteś?
-Chyba nie rozumiem...
-No to patrz - podsunęła mi pod nos telefon z wiadomością
-Ty serio myślisz..jak możesz? - spojrzałam na nią ostatni raz i skierowałam się w stronę mieszkania, po drodze mijając Winiara.
-Halo, teraz na Ciebie foszek przeszedł? - zaśmiał się
-Nie odzywaj się do mnie - zatrzymałam się
-Co?
-To co słyszysz, nie chce was więcej tutaj widzieć, zrozumiano?
-Daria, ale co się stało?
-Porozmawiaj sobie z Kamilą to się dowiesz. Nie ma sensu się tłumaczyć bo wiadomo komu uwierzysz - weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Bartek leżał na kanapie, oglądając coś w telewizji. Oparłam się o drzwi, łapiąc się za głowę, zbierałam myśli.
-Masz jeszcze numer do Natalii?
-Co? Ej co jest? - Kurek podszedł do mnie. - Źle się czujesz? chodź usiądź sobie, wody przyniosę
-Masz do niej numer?
-Co? nie! niby po co? A Tobie po co?
-Ktoś wysłał Kamili smsa że Cie zdradziłam, rozumiesz? Ona serio myśli że to prawda, że ja Ciebie...- spojrzałam na niego
-Wiem, wiem też dostałem i podejrzewam że Ty też takiego dostaniesz, nie chciałem Cię martwić, ale znowu ktoś miesza... proszę tylko żebyś się nie denerwowała
-Ale jak mam się nie denerwować ? - usiadłam na kanapie
-Proszę... - Bartek usiadł obok
-Tak, masz rację...- kiwnęłam głową...- muszę też wyjaśnić Ci pewną rzecz
-Tak?
-Wtedy w szpitalu...
-Coś nie tak z dzieckiem?
-Właściwie i tak i nie
-Co masz na myśli
-Ja wtedy byłam zapytać po prostu o Ciebie, a Ty...- zaczęłam
-A ja głupi...heh....czyli nie - wstał z kanapy i zaczął krążyć w okół stołu
-Bartek...no jeszcze nie...jeszcze..- podeszłam do niego i objęłam od tyłu jego plecy, łącząc ręce na jego brzuchu
-Obiecujesz że będzie? - pogładził moje dłonie
-Oczywiście, że będzie i to nie jedno, tyle na ile nam życie i zdrowie pozwoli - przycisnęłam brodę do jego pleców
-W takim razie mam propozycję..- odwrócił się przodem w moją stronę i splótł ręce na moich biodrach
-Jaką?
-Zacznijmy działać już teraz - pocałował mnie w szyję
-O nie nie kolego, Ty nie możesz - odsunęłam jego głowę
-Jak nie mogę? mogę - ponownie wtopił wargi w moją szyję
-Barteeek - odsunęłam się ponownie
-No co? - zaśmiał się
-Masz się oszczędzać i odpoczywać, tak? - spojrzałam na niego
-No tak tak...
-No, dlatego proszę grzecznie iść spać - wskazałam ręką na kanapę
-Po wszystkim pójdę grzecznie spać, a teraz mam lepsze rzeczy do roboty - złapał mnie za rękę i ciągnąc mnie za sobą zaprowadził do sypialni
-Widzisz, nawet sam siebie zaprowadziłem do sypialni, żebym miał wygodniej i żebyś Ty miała dobrze - zaśmiał się
-Jesteś pewien?
-Czego? - podszedł i rozpiął guzik koszuli
-Że możesz, no wiesz...czy na pewno...- zaczęłam
-Ciiii- położył palec na moich ustach
-Jestem pewien, że oboje będziemy zadowoleni, to Ci mogę obiecać..
niedziela, 12 marca 2017
wtorek, 3 stycznia 2017
Rozdział 32
-No pięknie - do sali weszła Kamila z Michałem
-To chyba znaczy, że ja będę musiał poprowadzić, co? - zapytał Winiar
-No chyba tak - przytaknął Bartek wstając podpierając się o łóżko
-Dobra, jedziemy, ja wezmę Twoje rzeczy i widzimy się przy samochodzie - wyszliśmy na korytarz i zmierzaliśmy w stronę wyjścia,
-Kama - złapałam za rękę swoją przyjaciółkę
-Co jest ? - zapytała
-Weźmiesz? Ja muszę coś załatwić - podałam jej rzeczy Bartka
-Co załatwić?
-Po prostu to weź - uśmiechnęłam się do niej i poszłam w stronę gabinetu lekarskiego.
-Można? -otworzyłam drzwi
-Tak, proszę. W czym mogę pomóc? -lekarz wskazał ręką na krzesło
-Chciałam tylko zapytać, czy z Bartkiem wszystko w porządku. Czy to nic poważnego i czy można bezpiecznie zabrać go do domu?
-Oczywiście, proszę zabrać Bartka na wakacje, I troszkę go oszczędzać, wydaje mi się że miesiąc i pacjent będzie jak nowo narodzony.
-Dziękuję bardzo - podałam mu rękę i wyszłam na korytarz, nie ukrywam pełna ulgi, że Bartkowi nic nie grozi.
-Po co byłaś u lekarza? - poczułam na sobie rękę Bartka
-Po nic kochanie, chodź jedziemy - podałam mu rękę
-Jak to po nic? Coś się dzieje?
-Nic się nie dzieje, chodźmy - ruszyłam pospiesznie w stronę wyjścia
-Czy to znaczy...- podbiegł do mnie i złapał mnie za ramiona
-Co? - spytałam zdziwiona
-,Że będę? że my? Tak się cieszę - złapał mnie w pasie i uniósł do góry
-Bartek - krzyknęłam do niego
-Przepraszam, ale chyba nie zrobiłem mu w ten sposób krzywdy? - postawił mnie z powrotem na ziemię.
- Sobie zrobisz krzywdę, zaraz...mu? komu? - dotarło do mnie co właśnie się stało
-No mojemu synowi, ludzie będę miał syna, albo córkę, to najszczęśliwszy dzień w moim życiu - wyszedł ze szpitala ... - najpierw zgodziłaś się być moją żoną a teraz powiększy nam się rodzina - odwrócił się w moją stronę..- nie cieszysz się?
-Ale ja nie ... - zaczęłam
-Rozumiem, jesteś w szoku. Ja też jestem, ale jestem prze-szczęśliwy
Bartek dotarł do samochodu i oznajmił radosną nowinę przyjaciołom, Usiadł szczęśliwy i czekał na powrót. Gdy dotarłam do samochodu, wszyscy rzucili się w wir gratulacji i planowania jak będzie wyglądała przyszłość
-Wybierzcie mu imię mimo że jeszcze go nie ma i nie wiadomo kiedy będzie - burknęłam
-Właśnie? A kiedy będzie? za 9 miesięcy? czy szybciej? Który to miesiąc - złapał mnie za rękę
-Bartek nie wiem, bo nie jestem...
-Jasnowidzem, wiem trzeba zrobić badania, zaraz jak przyjedziemy do Rzeszowa umówię cię...znaczy nas na wizytę, wtedy będzie jasne co i jak, A płeć już będzie wiadomo jaka?
-To za wcześnie - zaśmiała się Kamila
-A skąd wiesz może już można ? - zasugerował Winiar
-Bo jestem kobietą i co nieco wiem w tej kwestii?
-Właśnie a może zamiast wiedzieć to zaczniemy działać w tym temacie
- Wiesz że na razie to za szybko, na razie chce się rozwijać, trenować
-No tak, zazdroszczę Wam -Winiar spojrzał na mój brzuch
-Patrz na drogę - krzyknęłam do niego
-Właśnie, skup się na drodze - Kamila szturchnęła go w ramię
- I nie stresuj kobiety w ciąży - Bartek objął mnie i położył rękę na brzuchu...- myślisz, że ono czuje?
-Przestań!
-Dobrze, ale wiesz, bardzo się cieszę że będziemy mieć rodzinę, taką prawdziwą. Zamieszkamy u mnie, weźmiemy ślub, urodzisz dziecko. To będzie bardzo dobry rok.
-Będzie dobry, ale na dziecko trzeba będzie poczekać - pogładziłam jego policzek
- No tak termin będzie na przyszły rok, zapewne. Ale to znaczy że przyszły rok będzie jeszcze lepszy - pogładził moją rękę
-Tak, kochanie będzie...
-To chyba znaczy, że ja będę musiał poprowadzić, co? - zapytał Winiar
-No chyba tak - przytaknął Bartek wstając podpierając się o łóżko
-Dobra, jedziemy, ja wezmę Twoje rzeczy i widzimy się przy samochodzie - wyszliśmy na korytarz i zmierzaliśmy w stronę wyjścia,
-Kama - złapałam za rękę swoją przyjaciółkę
-Co jest ? - zapytała
-Weźmiesz? Ja muszę coś załatwić - podałam jej rzeczy Bartka
-Co załatwić?
-Po prostu to weź - uśmiechnęłam się do niej i poszłam w stronę gabinetu lekarskiego.
-Można? -otworzyłam drzwi
-Tak, proszę. W czym mogę pomóc? -lekarz wskazał ręką na krzesło
-Chciałam tylko zapytać, czy z Bartkiem wszystko w porządku. Czy to nic poważnego i czy można bezpiecznie zabrać go do domu?
-Oczywiście, proszę zabrać Bartka na wakacje, I troszkę go oszczędzać, wydaje mi się że miesiąc i pacjent będzie jak nowo narodzony.
-Dziękuję bardzo - podałam mu rękę i wyszłam na korytarz, nie ukrywam pełna ulgi, że Bartkowi nic nie grozi.
-Po co byłaś u lekarza? - poczułam na sobie rękę Bartka
-Po nic kochanie, chodź jedziemy - podałam mu rękę
-Jak to po nic? Coś się dzieje?
-Nic się nie dzieje, chodźmy - ruszyłam pospiesznie w stronę wyjścia
-Czy to znaczy...- podbiegł do mnie i złapał mnie za ramiona
-Co? - spytałam zdziwiona
-,Że będę? że my? Tak się cieszę - złapał mnie w pasie i uniósł do góry
-Bartek - krzyknęłam do niego
-Przepraszam, ale chyba nie zrobiłem mu w ten sposób krzywdy? - postawił mnie z powrotem na ziemię.
- Sobie zrobisz krzywdę, zaraz...mu? komu? - dotarło do mnie co właśnie się stało
-No mojemu synowi, ludzie będę miał syna, albo córkę, to najszczęśliwszy dzień w moim życiu - wyszedł ze szpitala ... - najpierw zgodziłaś się być moją żoną a teraz powiększy nam się rodzina - odwrócił się w moją stronę..- nie cieszysz się?
-Ale ja nie ... - zaczęłam
-Rozumiem, jesteś w szoku. Ja też jestem, ale jestem prze-szczęśliwy
Bartek dotarł do samochodu i oznajmił radosną nowinę przyjaciołom, Usiadł szczęśliwy i czekał na powrót. Gdy dotarłam do samochodu, wszyscy rzucili się w wir gratulacji i planowania jak będzie wyglądała przyszłość
-Wybierzcie mu imię mimo że jeszcze go nie ma i nie wiadomo kiedy będzie - burknęłam
-Właśnie? A kiedy będzie? za 9 miesięcy? czy szybciej? Który to miesiąc - złapał mnie za rękę
-Bartek nie wiem, bo nie jestem...
-Jasnowidzem, wiem trzeba zrobić badania, zaraz jak przyjedziemy do Rzeszowa umówię cię...znaczy nas na wizytę, wtedy będzie jasne co i jak, A płeć już będzie wiadomo jaka?
-To za wcześnie - zaśmiała się Kamila
-A skąd wiesz może już można ? - zasugerował Winiar
-Bo jestem kobietą i co nieco wiem w tej kwestii?
-Właśnie a może zamiast wiedzieć to zaczniemy działać w tym temacie
- Wiesz że na razie to za szybko, na razie chce się rozwijać, trenować
-No tak, zazdroszczę Wam -Winiar spojrzał na mój brzuch
-Patrz na drogę - krzyknęłam do niego
-Właśnie, skup się na drodze - Kamila szturchnęła go w ramię
- I nie stresuj kobiety w ciąży - Bartek objął mnie i położył rękę na brzuchu...- myślisz, że ono czuje?
-Przestań!
-Dobrze, ale wiesz, bardzo się cieszę że będziemy mieć rodzinę, taką prawdziwą. Zamieszkamy u mnie, weźmiemy ślub, urodzisz dziecko. To będzie bardzo dobry rok.
-Będzie dobry, ale na dziecko trzeba będzie poczekać - pogładziłam jego policzek
- No tak termin będzie na przyszły rok, zapewne. Ale to znaczy że przyszły rok będzie jeszcze lepszy - pogładził moją rękę
-Tak, kochanie będzie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)