poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział 12

Z godziny na godzinę było coraz gorzej, czułam że się odwadniam, w życiu nie pomyślałabym że on jest dla mnie tak bardzo ważny, niestety teraz trzeba zapomnieć, ba teraz trzeba będzie udawać że mi nie zależy, że wszystko jest dobrze.
Czyli jednak to prawda trzeba docenić co się ma zanim los każe nam docenić co mielimy.
To głupie bo jak z nim rozmawiam, to prawie tak, jakbym słuchała swojego najgłębszego, najbardziej przemyślanego i najlepszego głosu wewnętrznego.Taka niezwykła zgodność tego, co myślę i czuje z tym, co słyszę, położyłam głowę na poduszkę i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi, a właściwie nie dzwonek, tylko krzyk siostry
- Dzwonek!
- To otwórz! - odkrzyknęłam, ale nie doczekałam się rezultatu, a dźwięk się powtórzył.
 Zwlokłam się z łóżka i poczłapałam do drzwi.
- O, ładna piżamka - rzekł Bartek, kiedy otworzyłam.
- Oszalałeś? Co tu robisz tak wcześnie?
- Wcześnie?! Jest szósta, zaraz do szkoły - spojrzał na zegarek
-Dobra, co Cię do mnie sprowadza ? - przygładziłam włosy
-Jak to co ? chyba musimy sobie coś wyjaśnić - skierował się do mojego pokoju
-Ale co musimy wyjaśnić ? chyba nie rozumiem - poszłam za nim
-No wczorajsza sytuacja - usiadł na moim łóżku
-Nie wiem o czym mówisz - uśmiechnęłam się lekko
-A te zaczerwienione i spuchnięte oczy to co ? - spojrzał na mnie
-Czy płakałam ? Tak ale nie za Tobą.Widać są ważniejsze sprawy od tej komedii którą nazwałam       miłością .- usiadłam obok
-Czyli jednak - uśmiechnął się
-Jednak co ? - uciekłam spojrzeniem
-Czujesz coś do mnie, prawda ? 
-Taaa - szepnęłam
-Widzisz to głupie, ale ja też czuje coś do Ciebie  - powiedział
-Tylko jest problem bo Ty czujesz przyjaźń a moja przyjaźń przerodziła się w coś większego, silniejszego, nawet nie potrafię tego opisać - schowałam twarz w ręce
-To mamy problem - wstał i podszedł do okna
-Tak, a jaki ? - spojrzałam na niego
-No bo ja mam tak samo - nadal patrzył przed siebie
-Tylko, że Ty już znalazłeś swoją miłość
-Poczekaj - w końcu odwzajemnił spojrzenie
-Na co? - spojrzałam
-Na miłość.
-Ona sama mnie znajdzie.
-Kiedy Ty, właśnie przed nią uciekasz.
-Sugerujesz że to właśnie Ty jesteś tą miłością?
-Ja nic nie sugeruje. Ja to po prostu czuję. - ponownie usiadł obok
-Za widok Twoich zakochanych oczu, jestem gotowa oddać wszystko, co tylko mam najlepsze.
 Może i to żałosne, ale tak właśnie ma na imię nieszczęśliwa miłość - oparłam głowę o jego ramię
-Jezu, czego nie wyznałaś mi tego wcześniej ?  - oparł swój policzek o moją głowę
-Bo poczułam to niedawno, poza tym nie chciałam niszczyć naszej przyjaźni, a kiedy już się zdecydowałam wyznałeś, że już kogoś poznałeś, nawet nie wiesz jak mnie to rozwaliło - mówiłam
-Wiesz co jest najgorsze ? - objął mnie
-Co ?
-Że ja też nie chciałem niszczyć naszej przyjaźni to jest dla mnie najważniejsze, ale teraz kiedy ją poznałem nie wiem, jestem z nią ale myślę o Tobie, to takie głupie
- Dlaczego tak rzadko okazywałeś te uczucia.?
- Bo wolę udawać, że nic do Ciebie nie czuje niż cierpieć i nie spać po nocach.
 -Co myśmy narobili
-Co ?
-Zmarnowaliśmy wszystko, rozumiesz   ? wszystko
-Udajmy, że Cię nie kocham, że nie potrzebuję, że nie tęsknie i że nie płaczę. Bo tak będzie lepiej. Uzależnienia są złe, a Ty mnie uzależniasz.
- Skoro tak wolisz… W tym momencie pękło moje serce. Tak bardzo chciałam, żeby zaprzeczył.
-To co ? damy radę ? - zapytał
-Z czym ?
-Zapomnieć o tym wszystkim i dalej się przyjaźnić ?
-Będzie ciężko, ale nie takie problemy razem pokonywaliśmy, prawda ? - uśmiechnęłam się
-Razem przetrwamy wszystko - pocałował moje czoło
-Dokładnie, a teraz przepraszam ale muszę się zbierać, wiesz szkoła czeka i te sprawy
 -Tak wiem wiem to masz 10 minut ja czekam w samochodzie
-Nie no nie ma potrzeby
-Ale chce wiesz
-Dobrze, dziękuję zaraz zejdę do Ciebie
Bartek wyszedł, ja poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro, wyglądałam okropnie oczy opuchnięte, zaczerwienione zacisnęłam lekko szczękę i przymknęłam na chwilę oczy, mówiąc sobie w duchu, że nie będę przez niego płakać.
 Oczywiście, stało się na odwrót. Byłam zupełnie rozbita i przygnębiona wydarzeniami z  ostatnich kilku godzin. Ogarnęłam się i zeszłam do Bartka, usiadłam w fotelu.
-Chcesz jechać do szkoły ? - zapytał
-Niee - kiwnęłam przecząco głową
Bartek położył rękę na moim kolanie i znacząco kiwnął głową, znaczyło to tyle że zabiera mnie do siebie bo mamy jeszcze coś wyjaśniać. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu.
-To co ja zaparzę kawe tak  ? - uśmiechnął się
-A ja wezmę prysznic - klepnęłam go w ramię
Weszłam do łazienki i zaczęłam się rozbierać, mając nadzieję, że prysznic mi pomoże i gorąca woda rozluźni me obolałe ciało, oraz ukoi nerwy. Żałowałam, że nie miałam żadnych ubrań na przebranie, ale o to postanowiłam martwić się później.
Weszłam pod prysznic i przymknęłam zaczerwienione, opuchnięte oczy, pozwalając, by strumień przyjemnego ciepła chociaż na chwilę wyrzucił wszystkie myśli i wspomnienia z mojego umysłu. 
 Nie wiem ile czasu stałam pod wodą, starając się zrelaksować, ale w końcu uznałam, że to rzeczywiście trochę mi pomogło. Musiałam jakoś dojść do siebie i przestać się użalać.
Musiałam zacząć jasno myśleć. Wychodząc spod prysznica, złapałam za biały, puchowy i przyjemnie pachnący ręcznik, po czym szybko się nim owinęłam, by utracić jak najmniej ciepła.
Przez chwilę stałam przed lekko zaparowanym lustrem, znowu wpatrując się w swoje odbicie. Wyglądałam lepiej z kolorkami na policzkach i bez smug rozmazanego makijażu na skórze.
 Wyszłam z łazienki, dalej będąc jedynie owiniętą w ręcznik
-jedyne co Ci mogę zaproponować to moja koszulka - uśmiechnął się podając mi koszulkę
-idealnie - wzięłam ją od niego
-ale z Ciebie gapa - zaczął się śmiać
-co ?  - zapytałam
- masz jeszcze troszkę szamponu na twarzy - podszedł do mnie
- gdzie ? - zaczęłam energicznie wycierać całą twarz
- o tu - powiedział i delikatnie musnął mój policzek palcem

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 11

-jesteś pewna ? - zapytała
-no tak, nie chce ryzykować, zbyt wiele mogę stracić
-więc co zamierzasz ?
-muszę go unikać chociaż przez kilka dni, nie mogę dopuścić żeby zaczął się domyślać
-a jeżeli on czuje to samo ?
-kto ? Że niby Bartek do mnie ? Proszę Cie, to niemożliwe
-czemu niemożliwe ?
-bo...nie i koniec, poza tym już skończmy ten temat
- dobra, to może jakiś spacer ? Albo gdzieś pojedziemy, co ? Zapomnisz na chwile
-nie mam ochoty - usiadłam na łóżku
-to obejrzymy może jakiś film ? 3 metry nad niebem - uśmiechnęła się
- o nieee tylko nie o miłości, nie chce ryczeć znowu to ja już wole ten spacer - powiedziałam wstając z łóżka
-oj Daria Daria - spojrzała na mnie
- no co ? - spytałam szukając czegoś do przebrania
-no nic nic lubię Cie w takim stanie - wzięła mój telefon
-w jakim stanie ? - spojrzałam na nią
-w stanie zakochania
-nie jestem wcale zakochana - odwróciłam spojrzenie
-jesteś zawsze tak robisz jak coś jest na rzeczy - uśmiechnęła się
-jak robię ? - zapytałam wkładając bluzę
-no właśnie tak - uśmiechnęła się jeszcze bardziej
-gdyby ktoś mnie spytał: Czemu właśnie On? Nie znałabym odpowiedzi.
-ciężko znaleźć odpowiedź, po prostu serce go wybrało i koniec
-tylko powiedz mi czemu przez tak długi czas nie zauważyłam, że on jest dla mnie kimś więcej - usiadłam obok niej
-czasami tak jest że ludzie żyją obok siebie latami i nie potrafią dostrzec że są dla siebie stworzeni
-albo czasami poznają się i już po kilku dniach wiedzą że są dla siebie, prawda ? - oparłam głowę na jej ramieniu
-tak i wiesz dziękuję Ci za niego
-przecież ja z tym nie mam nic wspólnego, to Bartek was poznał
-ale ja wiem że ty też maczałaś w tym palce \
-nie na prawdę uwierz tym razem nic w niczym nie maczałam - zaśmiałam się
-mimo wszystko Ci dziękuję - objęła mnie
Z objęcia wyrwał nas telefon Kamili spojrzałyśmy na wyświetlacz ,,Misiek"
-no proszę proszę ten to ma wyczucie czasu - uśmiechnęłam się
-oddzwonie do niego później - zobaczyłam radość w jej oczach
-odbierz - powiedziałam
-nie, teraz jestem dla Ciebie - odpowiedziała
-odbierz w tej chwili - powiedziałam stanowczo
- no dobrze - odpowiedziała i posłusznie wykonała polecenie 
Patrzyłam na nią jaka jest szczęśliwa, jak na samą myśl o nim się uśmiecha, jak w jej oczach pojawiają się iskierki, Kamila schowała telefon do kieszeni.
-no jedź jedź - spojrzałam na przyjaciółkę
-Daria powiedziałam że teraz mój czas jest dla Ciebie
-plany się zmieniły, postanowiłam powiedzieć Bartkowi, trudno, nie potrafię go oszukiwać że nic do niego nie czuję skoro to uczucie aż rozwala mnie od środka - powiedziałam biorąc telefon i wybierając jego numer.
-powodzenia - powiedziała całując mnie w policzek i wychodząc
-no w końcu, co się z Tobą działo ? pisałem do Ciebie, czemu nawet nie odpisałaś ? - zaczął Bartek
-musimy porozmawiać, mogę przyjechać ? - spytałam
-tak, też muszę z Tobą porozmawiać, czekam - powiedział
 -będę za pół godziny - powiedziałam rozłączając się
Całą drogę planowałam co mu powiem, jak to będzie wyglądać, nerwy mnie zjadały, no trudno, ale on też chce ze mną porozmawiać, może on też zauważył że łączy nas coś więcej niż tylko przyjaźń.
Stając pod jego domem, podchodząc do drzwi słyszałam kołatanie mojego serca, czułam się tak jakby zaraz miało przebić mi się przez ciało.
-no jesteś, wchodź - powiedział otwierając
- Bartek, muszę Ci coś powiedzieć - zaczęłam
-tak, ja Tobie też, słuchaj to dziwne ale poznałem dziewczynę, jest idealna nawet nie wiedziałem że mogę się zakochać - zaczął mówić uradowany
Stałam wpatrzona w niego, czułam jak łzy napływają mi do oczu, powoli docierały do mnie jego słowa
-to wspaniale - szepnęłam
-co się stało ? - złapał mnie w ramionach
-złamałeś mi serce - lekko się uśmiechnęłam
-nie chciałem złamać ci serca…-  spojrzał na mnie 
- a ja nie chciałam się w tobie zakochać, ale wszyscy popełniamy błędy.- skierowałam się do wyjścia
-co się stało ? -  złapał mnie za rękę
-nie rozumiesz ? - zapytałam
-ale czego nie rozumiem ? co chciałaś mi powiedzieć ?
-nie nic chciałam Ci tylko powiedzieć że nigdy nie wierzyłam w ‚miłość od pierwszego wejrzenia’… cóż, dopóki nie zobaczyłam Ciebie.
-nie mówisz serio
-no oczywiście, że nie , żartuje przecież, chciałam Cię tylko zaprosić we wtorek na mecz - uśmiechnęłam się
-a mogę kogoś zabrać ? - uśmiechnął się
-oczywiście - spojrzałam na niego
-to co kawa, herbata ?
-chętnie ale muszę uciekać, bo miałam jeszcze odwiedzić kogoś ważnego
- rozumiem, to co do wtorku, tak ? - powiedział całując mój policzek
-tak - powiedziałam mrużąc oczy
Kiedy wyszłam, oparłam się plecami o drzwi i wtedy na spokojnie mogłam zacząć płakać, tak po prostu całą drogę do domu odwadniałam się po trochę, trochę też połamało mi się serce, ale nadal go kochałam tylko teraz tymi połamanymi częściami..
Weszłam do domu przebrałam się i usiadłam na łóżku i tak siedząc w piżamie myślałam co by było gdybym była idealna

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 10

-hej hej nie spóźniliśmy się ? - zapytał Winiarski
-nie no, jesteście w samą porę - spojrzałam na nich
-to co ? Wchodzimy do środka ? - zaproponowała Kamila
-tak, my zaraz do was dołączymy - uśmiechnął się Bartek
-nie ma potrzeby, możemy iść z nimi - ruszyłam w kierunku drzwi
-jednak dołączymy chwile później - poczułam jego rękę na moim nadgarstku
-to zaczekamy w środku - Michał otworzył drzwi przed Kamilą i oboje zniknęli
-Bartek no daj spokój, chodź - powiedziałam
-dobrze, ale najpierw musimy coś dokończyć
- co dokończyć?
-to co nam przerwano
-nie, to nic ważnego
-na pewno ? - spojrzał podejrzanie
-tak, poza tym kiedyś jeszcze Ci o tym powiem
-na pewno ? - powtórzył
-tak kiedyś na pewno - szepnęłam
-co ?
-chodźmy już, proszę - spojrzałam na  niego
On tylko objął mnie swoim ramieniem i skierowaliśmy się do naszych przyjaciół, którzy jak widać doskonale czuli się w swoim towarzystwie.
-to co przeszkadzamy im czy od razu się zmywamy ? - uśmiechnął się
- w sumie moglibyśmy ich zostawić, ale jestem głodna
-zawsze możemy jechać do domu i zamówić pizze
-w sumie tak, ale może tu mają coś lepszego niż pizza - rozejrzałam się wokół
-to możemy zamówić coś innego, to jak ?
Jedyne o czym teraz marzyłam to zostać z nim sam na sam, wiedziałam że to nie jest dobry pomysł, na pewno nie teraz, nie teraz kiedy poczułam te dziwne uczucie do Bartka, w sumie nie wiem czy ...
-ileż można na was czekać ? - Kama podeszła do nas i złapała nas za ręce
-na nas ? no chyba nawet całe życie, prawda ? - uśmiechnęłam się do niej
- no oczywiście, całe życie a nawet jeden dzień dłużej - odpowiedziała
- już sobie tyle nie słodźcie - wtrącił Bartek
- niby dlaczego ? - spojrzałam na niego
-bo tak - uśmiechnął się
-bo tak ? i to jest Twoja odpowiedź na wszystko tak ? - kontynuowałam
-no na wszystko nie ale na większość tak
-dobra, dobra chodźcie - Kama udała się w kierunku stolika a my posłusznie ruszyliśmy za nią.
Usiedliśmy do stolika zamówiliśmy jedzenie, po czym rozmawialiśmy, nawet nie wiem kiedy ten czas minął, spojrzałam na zegarek, który wskazywał 23
-miło się rozmawia, ale ja się będę zbierać - wstałam z miejsca i zaczęłam zbierać swoje rzeczy
-tak, ja też będę się zbierać - Kamila również odeszła od stolika
- to co ? odwieziemy was - zaproponował Michał
-dzięki, ale ja się przejde, dobrze   mi to zrobi po tym całym dniu - powiedziałam
- no daj spokój, na pewno nie puszcze Cie o tej godzinie samej, zapomnij - powiedział Bartek
-przestań, nic mi się nie stanie
-nie Daria, Bartek ma racje jest już późno, nie powinnaś o tej godzinie chodzić sama - dodała Kama
-tak poza tym mamy po drodze - uśmiechnął się Michał
- no tak nawet bardzo po drodze - odwzajemniłam uśmiech
-nie no nie ma sensu żebyście się później wracali, ja ją odwiozę i tak jadę w tamtym kierunku - powiedział Bartek ubierając kurtkę.
-po co jedziesz w tamtym kierunku ? - zapytałam
-mam ważną sprawę do załatwienia to przy okazji Cię odwiozę - uśmiechnął się
-no dobrze, skoro tak
Wyszliśmy na zewnątrz, noc mimo chłodu była piękna, gwieździste niebo oświetlało wszystko wokół, pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i udaliśmy się do samochodu Bartka, nawet nie wiem kiedy minęła mi droga powrotna, zmęczenie dawało się we znaki.
Kiedy dotarliśmy na miejsce
-dziękuję - powiedziałam
-nie ma za co, to tylko odwiezienie - uśmiechnął się
-tak, ale ja Ci dziękuję za wszystko
-za co znowu ?
-za wszystko za cały dzisiejszy dzień za to że jesteś - spojrzałam na niego
Bartek nachylił się i pocałował moje czoło, lubiłam kiedy tak robił czułam się wtedy taka bezpieczna.
-dobrze, jedź miałeś załatwić jakąś ważną sprawę
- już załatwiłem
-jak to ?
-dotarłaś bezpiecznie do domu i to jest dla mnie najważniejsze
-dobranoc - przytuliłam go na pożegnanie
-dobranoc - zacisnął jak zawsze mocniej swoje ramiona.
Weszłam do środka, skierowałam sie do mojego pokoju, zamknęłam drzwi i oparłam się o nie plecami, stałam tak chwilę po czym położyłam się  na łóżko i znowu zaczęła się ta cholerna walka między tym co jest a tym co bym chciała, tym co powinnam a tym co czuje...
Usłyszałam dźwięk telefonu, spojrzałam na niego i odwróciłam ekranem do dołu, schowałam twarz w poduszke, niestety dźwięk rozległ się po raz drugi.
Ponownie spojrzałam na telefon 3 wiadomości, spojrzałam kolejny raz,  10:30. Tyle spałam, a nadal czuje się beznadziejnie, na szczęście dzisiaj niedziela i można spokojnie poleniuchować cały dzień.
Dzisiaj nie ma mnie dla nikogo. Nie zdąrzyłam dokończyć moich myśli kiedy odczytałam wiadomość od Bartka, chciał się spotkać. Teraz muszę zrobić wszystko żeby tylko ograniczyć chwilowo nasze kontakty, dopóki moje serce nie oswoi się z myślą że on jest moim przyjacielem, tylko przyjacielem i tak musi pozostać.
Odpisałam że jestem przeziębiona i nie dam rady nigdzie wyjść, dzisiejszy dzień spędze w łóżku wygrzewając się, niestety to wszystko mnie dręczyło, więc zadzwoniłam do Kamili
- no jak tam ? - zapytała roześmiana jak to ona
-beznadziejnie - powiedziałam
-będę za 30 minut - rozłączyła się zanim zdążyłam coś odpowiedzieć.
Sprawdzałam wszystkie portale w oczekiwaniu na Kame, kiedy dotarła do mnie od razu
-co jest ? - spytała od progu
-Bartek - powiedziałam
-jezu... co z nim ? usiadła obok
-no właśnie z nim wszystko dobrze nawet aż za bardzo
-więc o co chodzi ?
-nie wiem.... niby widujemy się codziennie, rozmawiamy, kurde przyjaźnimy ale ostatnio poczułam że -zaczęłam
- że ? - przerwała mi 
-że chyba przestałam myśleć o nim jak o przyjacielu
-kochasz go ?
-do tej pory myślałam że tylko jako przyjaciela ale to mnie przerasta
-co Cie przerasta ?
-to że on jest idealny, jest wspaniały, troszczy się, opiekuje, jest zawsze kiedy go potrzebuje
-to jaki problem ?
-że tylko w przyjaźni to może funkcjonować
 -czemu niby ?
-bo miłość niszczy przyjaźń a chce żeby był zawsze moim przyjacielem
-przecież wasz związek też może tak wyglądać, wszystko zależy od was
-nie, ja muszę po prostu zaakceptować to i zacząć myśleć tak jak kiedyś nie mogę pozwolić żeby coś się zmieniło, poza tym nigdy nie powiem mu co czuje