- Miło się rozmawia, ale muszę już iść - powiedziałam
- Musisz ? - spojrzał
- No tak. Muszę, niestety
- Skoro tak, to może Cię odprowadzę ? - zaproponował
- Nie, nie nie trzeba, to niedaleko, dam radę - uśmiechnęłam się
- A co jeśli ja chce Cię odprowadzić ? - odwzajemnił uśmiech
- A no skoro chcesz, to chyba ja nie mam tutaj nic do gadania - ruszyłam przed siebie
- Nie no jeśli Ty nie chcesz no to ja nie -spuścił wzrok
- Chce, chce chodź - pociągnęłam go za rękę
Idąc ramie w ramie z Andrzejem, tzn ramie w połowie jego torsu, czułam dziwny spokój, coś co czułam przy Bartku, nie przy Andrzeju czułam się o wiele lepiej. Rozumiał mnie równie dobrze jak Kamila, chyba po woli stawał się przyjacielem, a może już nim był.
Droga do hotelu trwała niespełna 20 minut, w tym czasie udało nam się porozmawiać o....... siatkówce, oczywiście o siatkówce bo o czym może rozmawiać siatkarz z siatkarką jak nie o siatkówce
Kiedy już pożegnałam się z nim i dotarłam do pokoju jedyne o czym marzyłam to sen.Wsunęłam się pod kołdrę i nim zdążyłam pomyśleć o czymkolwiek odpłynęłam.
Rano obudziła mnie rozmowa Kamili, która szeptała do telefonu. Spojrzałam na zegarek 5:40.
-Dzień dobry- uśmiechnęła się promiennie
-Nienawidzę Cię zakochańcu, wiesz ? - odwróciłam się w stronę okna
-No ja Ciebie też kocham mój zakochańcu - mówiła z radością w głosie
-Heh - wydusiłam z siebie
-Coś nie tak ? - spojrzała
-Wszystko dobrze - powiedziałam wstając z łóżka
-Na pewno? - zapytała
-Na pewno - ukryłam to odrobiną uśmiechu
Więc dzień jak codzień śniadanie, trening, obiad, trening, czas wolny. Wróciłam do pokoju, stanęłam przy oknie i oswajałam się z widokiem Bełchatowa. Czas przywyknąć w końcu spędzę tu kilkanaście tygodni.
- Chodź, jedziemy na hale - do pokoju wparował Ignaczak
- Już ?- zapytałam nie odwracając się
- Oj już się tyle nie martw, będzie dobrze - objął mnie ramieniem
- Tak Krzysiu, wiem - objęłam go w pasie
- Mam lepszy pomysł - uśmiechnął się
- Jaki ? - spojrzałam
- Zrobimy sobie spacer, porozmawiamy - powiedział
- No dobrze
Kiedy ruszyliśmy w drogę przez pierwsze kilka kroków milczeliśmy, aż w końcu Krzysiu zaczął rozmowę.
- Powiesz mi co się stało?
- Nic, po prostu będę za Wami tęsknić, tylko tyle
- Przecież wiesz że nie o to pytam
- Nie ? A o co ? - uciekłam spojrzeniem
- Między Tobą a Bartkiem ?
- Nic się nie stało
- Daria....-westchnął
- Po prostu mnie zdradził
- Co zrobił?
- Nawet nie zdradził, tylko po prostu był ze mną i z Natalią w tym samym czasie i teraz będą szczęśliwą rodziną bo ona jest w ciąży
- Zabije go!
- Przestań, Krzysiu
- Ale gdybyś zmieniła zdanie to wiesz
- Tak wiem zgłoszę się do Ciebie
Kiedy dotarliśmy pod halą stali zawodnicy z obu drużyn.
- Krzysiu a co na to Iwona ? - uśmiechnęła się Kama
- Iwona o przyjaźń nie jest zazdrosna - odpowiedział Ignaczak
- A Bartek ? Co na to Bartek ? - zapytała
Andrzej spojrzał na nas i ruszył na pomoc wiedząc co jest grane
- Witam pół pasiaka i pół pszczółki - powiedział podchodząc
- A witam pełnokrwistą pszczółkę - mrugnęłam okiem
- Mogę Cię porwać na chwilę ? - wyciągnął rękę w moją stronę
- Oczywiście - podałam mu rękę
- I jak się dzisiaj czujesz? - zapytał z troską w głosie
- Dziękuję- kiwnęłam głową
- Za co?
- Za ratunek
- Oj to tylko przyjacielska przysługa
- W takim razie jakby co to jestem, w końcu przysługa za przysługę
- No uważaj bo jeszcze będę chciał to wykorzystać
- I dobrze ale tylko w jakimś dobrym celu - uśmiechnęłam się i wróciłam do mojej drużyny
- Czyli wiem tylko ja i Andrzej ? - zapytał Igła
- Tak i jak na razie niech tak zostanie, dobrze ?
- Zawsze do usług - uśmiechnął się i zrozumiałam że mam osoby na które zawsze mogę liczyć.
sobota, 13 września 2014
sobota, 16 sierpnia 2014
Rozdział 19
W końcu kiedy udało mi się pozbierać, podeszłam do szafy i wyciągnęłam kolejną walizkę, pakowałam to co wpadło mi pod rękę. Nie patrzyłam czy jest to coś potrzebnego czy też nie. Na szczęście w porę przyszła moja siostra, która ogarnęła moje walizki i rzeczy które na pewno się przydadzą oraz dokumenty i inne.
Pożegnałam się z najbliższymi i po raz ostatni obeszłam cały dom by zapamiętać to wszystko będąc w Bełchatowie. Oczywiście, rodzice chcieli jechać ze mną...ale po co ? Jestem już dorosła i dam sobie radę, w końcu może najwyższy czas się usamodzielnić i zacząć coś nowego.
Do Rzeszowa dotarłam ok 14:00 udałam się na Podpromie ale że pogoda była ładna postanowiłam czekać na zewnątrz.
Położyłam walizki i usiadłam na jedną z nich, wyciągnęłam telefon, na którym nic nie było.
Głupia ja myślałam, że może jednak będzie chciał w jakiś sposób to wyjaśnić czy cokolwiek.
W końcu zebrało się kilku naszych pasiaków, wspólnie czekaliśmy na autobus, który podjechał po kilkunastu minutach.
Weszłam do środka i zajęłam ,,moje" miejsce. Za Kamilą a przed Ignaczakiem.
- Ej, czemu jesteś smutna ? - Igła nachylił się nad moim siedzeniem
- Po raz ostatni tu siedzę - klepnęłam ręką w fotel
- Daria... - usiadł obok
- Tak Krzysiu? - spojrzałam na niego
- A tak szczerze to co się dzieje ? - przybliżył się
- A gdzie masz Bartka ? - zapytał Winiar siadając obok Kamy
- Dzisiaj Daria wybrała mnie - wtrącił Ignaczak
- Właśnie - klepnęłam go w kolano
- Tylko nie w to chore ! - pogładził nogę
- Przepraszam - spróbowałam się uśmiechnąć
- Czyli to o Bartka chodzi ? - szepnął Ignaczak
Kiwnęłam tylko twierdząco głową.
- Zrobił Ci coś złego ? - znowu szepnął Igła
Ponownie kiwnęłam głową
- Mam go zabić ? - Ignaczak poprawił się na fotelu
W końcu wywołał uśmiech na mojej twarzy. Oparłam głowę o jego ramie
- Będzie mi Ciebie cholernie brakować - powiedziałam
- Mi też, nam wszystkim ale wrócisz prawda ? - zapytał
- Teraz już nie wiem czy jest sens, wiesz - spojrzałam przez okno
- Wrócisz ! Prawda ?
- Tak tak - uśmiechnęłam się
Igła wrócił na swoje miejsce a ja włożyłam słuchawki w uszy włączyłam muzykę i zasnęłam. Kiedy się obudziłam była godzina 19 a my dojeżdżaliśmy na miejsce.
Ignaczak kręcił coś swoją kamerą jak zwykle, niektórzy spali, niektórzy coś przegryzali.
Dotarliśmy do hotelu, odebraliśmy swoje klucze i udaliśmy się do swoich pokoi.
Spojrzałam na breloczek 6 przeklęta 6 akurat teraz, pomyślałam. Dotarłam na miejsce.
Pokój jak zwykle dzieliłam z Kamilą, niezmiennie od naszych wspólnych wyjazdów czyli jakieś 3 lata. Rzuciłam swoje rzeczy na łóżko i po raz kolejny sprawdziłam telefon.
Jest wiadomość, nie wiem dlaczego ucieszyło mnie to.
- Dariaaaaa - Kamila weszła do pokoju i usiadła obok
- No tak mam na imię - odłożyłam telefon nie sprawdzając treści i dostawcy
- Nie zostawiaj mnie ! - spojrzała
- Ale to Ty wracasz do Rzeszowa a ja tu zostaje - zmarszczyłam brwi
- Jedziesz ze mną i koniec - powiedziała stanowczo
- Dobrze, przemycisz mnie w walizce, nikt się nie zorientuje
- Czyli jesteśmy umówione !
- Oczywiście, że tak
- Czemu Bartek z Tobą nie przyjechał ? - zapytała
- Wiesz no transfer i te sprawy, ale ma przyjechać niedługo - uciekłam spojrzeniem
- No tak cały Bartuś - uśmiechnęła się
- Dokładnie - starałam się trzymać
Do naszego pokoju wparował Winiar, który porwał Kamilę z racji tego że mieliśmy czas wolny. Ja poszłam do łazienki wzięłam prysznic, przebrałam się, wzięłam telefon i postanowiłam zwiedzić Bełchatów. Po drodze jeszcze odmeldowałam się u trenera i bez wyrzutów sumienia mogłam ruszyć przed siebie.
Niestety Bełchatów znałam tyle co z jej hali, więc moje zwiedzanie skończyło się na tym, że wstąpiłam do sklepu. Pierwsze co rzuciło mi się w nim w oczy to moje ukochane żelki. Podeszłam do półki gdzie było ich pełno
- Nie wiesz które wybrać ? - usłyszłam ten przyjemny męski głos
- No właśnie nie mogę się zdecydować - uśmiechnęłam się sama do siebie rozpoznając rozmówce
- Ja zawsze biorę te, są najlepsze - wskazał palcem po czym sam wziął jedną paczkę
- Dzięki za pomoc - również wzięłam te polecane przez niego
- Zwykłe dziękuję nie wystarczy
- A co jeszcze chcesz Andrzeju - odwróciłam się
- Najpierw mogłabyś się przywitać, czy coś - wyciągnął ręce w moim kierunku
Ja również wyciągnęłam ręce w jego stronę i objęłam go w torsie
- A tak w ogóle myślałem że mnie nie poznałaś - pogładził moje włosy
- No jak ? Ciebie nie poznać ? To niemożliwe ! - uwolniłam się z uścisku
- Nie byłem pewny
- W sumie teraz już niczego nie można być w życiu pewnym - powiedziałam ustawiając się do kasy
- Nawet tego, że ktoś odpisze na głupiego sms-a - powiedział stając za mną
- Dokładnie - przyznałam mu racje odbierając zapłacony towar i udając się do wyjścia
- Skoro się ze mną zgadzasz, to czemu nie odpisałaś ? - Andrzej zadał pytanie
- Czekaj, bo chyba się zgubiłam - spojrzałam na niego
- To chodź odprowadze Cię, ten sam hotel co zwykle ? - uśmiechnął się
- Aaaandrzej ! - westchnęłam i oparłam się o murek przy sklepie
Spojrzał pytająco
- Na co nie odpisałam ?
- Aaaa....no na sms-a -stanął obok
- Aa więc to Ty pisałeś - dało się wyczuć nutkę rozczarowania w moim głosie
- Widzę, że jesteś bardzo z tego szczęśliwa - utkwił swój wzrok w ziemii
- Oj....to nie tak - pogładziłam jego rękę
- Teraz się tłumacz - dalej patrzył w jeden punkt pod swoimi nogami ( albo po prostu podziwiał swoje buty)
- Myślałam, że Bartek mnie kocha no ale nie kocha i teraz muszę zjeśc żelki żeby być chociaż chwile szczęśliwą - powiedziałam ,,dobierając się" do paczki żelków
- Dlaczego myślisz że nie kocha ? - w końcu zmienił punkt zainteresowania
- Gdyby kochał to chyba nie zostawiłby mnie dla swojej byłej z którą nawet nie zerwał, teraz będą mieć dziecko, ale postanowił przez jakiś czas udawać że Natalia to transfer i byc z nami obiema, taaak ! - wyrzuciłam to z siebie na jednym oddechu, pakując do buzi żelki
- A to dupek! - Wrona troszke się zdenerwował
- Andrzeeej ! - jęknęłam
- No co ? Dupek i tyle
- Nie to....tylko te żelki. Są ohydne ! - skrzywiłam się
- Hah nic dziwnego w końcu są anyżkowe - spojrzał na opakowanie
- Jak Ty możesz to jeść codziennie ?
- Tak naprawdę nawet nie patrzyłem jakie są i nigdy ich nie jadłem, chciałem tak po prostu zagadać - wyszczerzył swoje zęby
- A więc to tak o mnie dbasz, polecając mi takie okropne rzeczy
- Oj przepraszam, no
- Nie wybacze Ci tak łatwo, mam mnóstwo czasu, zemszcze się ! - mrugnęłam
- Przynajmniej odpowiedziałaś osobiście na wiadomość.
Pożegnałam się z najbliższymi i po raz ostatni obeszłam cały dom by zapamiętać to wszystko będąc w Bełchatowie. Oczywiście, rodzice chcieli jechać ze mną...ale po co ? Jestem już dorosła i dam sobie radę, w końcu może najwyższy czas się usamodzielnić i zacząć coś nowego.
Do Rzeszowa dotarłam ok 14:00 udałam się na Podpromie ale że pogoda była ładna postanowiłam czekać na zewnątrz.
Położyłam walizki i usiadłam na jedną z nich, wyciągnęłam telefon, na którym nic nie było.
Głupia ja myślałam, że może jednak będzie chciał w jakiś sposób to wyjaśnić czy cokolwiek.
W końcu zebrało się kilku naszych pasiaków, wspólnie czekaliśmy na autobus, który podjechał po kilkunastu minutach.
Weszłam do środka i zajęłam ,,moje" miejsce. Za Kamilą a przed Ignaczakiem.
- Ej, czemu jesteś smutna ? - Igła nachylił się nad moim siedzeniem
- Po raz ostatni tu siedzę - klepnęłam ręką w fotel
- Daria... - usiadł obok
- Tak Krzysiu? - spojrzałam na niego
- A tak szczerze to co się dzieje ? - przybliżył się
- A gdzie masz Bartka ? - zapytał Winiar siadając obok Kamy
- Dzisiaj Daria wybrała mnie - wtrącił Ignaczak
- Właśnie - klepnęłam go w kolano
- Tylko nie w to chore ! - pogładził nogę
- Przepraszam - spróbowałam się uśmiechnąć
- Czyli to o Bartka chodzi ? - szepnął Ignaczak
Kiwnęłam tylko twierdząco głową.
- Zrobił Ci coś złego ? - znowu szepnął Igła
Ponownie kiwnęłam głową
- Mam go zabić ? - Ignaczak poprawił się na fotelu
W końcu wywołał uśmiech na mojej twarzy. Oparłam głowę o jego ramie
- Będzie mi Ciebie cholernie brakować - powiedziałam
- Mi też, nam wszystkim ale wrócisz prawda ? - zapytał
- Teraz już nie wiem czy jest sens, wiesz - spojrzałam przez okno
- Wrócisz ! Prawda ?
- Tak tak - uśmiechnęłam się
Igła wrócił na swoje miejsce a ja włożyłam słuchawki w uszy włączyłam muzykę i zasnęłam. Kiedy się obudziłam była godzina 19 a my dojeżdżaliśmy na miejsce.
Ignaczak kręcił coś swoją kamerą jak zwykle, niektórzy spali, niektórzy coś przegryzali.
Dotarliśmy do hotelu, odebraliśmy swoje klucze i udaliśmy się do swoich pokoi.
Spojrzałam na breloczek 6 przeklęta 6 akurat teraz, pomyślałam. Dotarłam na miejsce.
Pokój jak zwykle dzieliłam z Kamilą, niezmiennie od naszych wspólnych wyjazdów czyli jakieś 3 lata. Rzuciłam swoje rzeczy na łóżko i po raz kolejny sprawdziłam telefon.
Jest wiadomość, nie wiem dlaczego ucieszyło mnie to.
- Dariaaaaa - Kamila weszła do pokoju i usiadła obok
- No tak mam na imię - odłożyłam telefon nie sprawdzając treści i dostawcy
- Nie zostawiaj mnie ! - spojrzała
- Ale to Ty wracasz do Rzeszowa a ja tu zostaje - zmarszczyłam brwi
- Jedziesz ze mną i koniec - powiedziała stanowczo
- Dobrze, przemycisz mnie w walizce, nikt się nie zorientuje
- Czyli jesteśmy umówione !
- Oczywiście, że tak
- Czemu Bartek z Tobą nie przyjechał ? - zapytała
- Wiesz no transfer i te sprawy, ale ma przyjechać niedługo - uciekłam spojrzeniem
- No tak cały Bartuś - uśmiechnęła się
- Dokładnie - starałam się trzymać
Do naszego pokoju wparował Winiar, który porwał Kamilę z racji tego że mieliśmy czas wolny. Ja poszłam do łazienki wzięłam prysznic, przebrałam się, wzięłam telefon i postanowiłam zwiedzić Bełchatów. Po drodze jeszcze odmeldowałam się u trenera i bez wyrzutów sumienia mogłam ruszyć przed siebie.
Niestety Bełchatów znałam tyle co z jej hali, więc moje zwiedzanie skończyło się na tym, że wstąpiłam do sklepu. Pierwsze co rzuciło mi się w nim w oczy to moje ukochane żelki. Podeszłam do półki gdzie było ich pełno
- Nie wiesz które wybrać ? - usłyszłam ten przyjemny męski głos
- No właśnie nie mogę się zdecydować - uśmiechnęłam się sama do siebie rozpoznając rozmówce
- Ja zawsze biorę te, są najlepsze - wskazał palcem po czym sam wziął jedną paczkę
- Dzięki za pomoc - również wzięłam te polecane przez niego
- Zwykłe dziękuję nie wystarczy
- A co jeszcze chcesz Andrzeju - odwróciłam się
- Najpierw mogłabyś się przywitać, czy coś - wyciągnął ręce w moim kierunku
Ja również wyciągnęłam ręce w jego stronę i objęłam go w torsie
- A tak w ogóle myślałem że mnie nie poznałaś - pogładził moje włosy
- No jak ? Ciebie nie poznać ? To niemożliwe ! - uwolniłam się z uścisku
- Nie byłem pewny
- W sumie teraz już niczego nie można być w życiu pewnym - powiedziałam ustawiając się do kasy
- Nawet tego, że ktoś odpisze na głupiego sms-a - powiedział stając za mną
- Dokładnie - przyznałam mu racje odbierając zapłacony towar i udając się do wyjścia
- Skoro się ze mną zgadzasz, to czemu nie odpisałaś ? - Andrzej zadał pytanie
- Czekaj, bo chyba się zgubiłam - spojrzałam na niego
- To chodź odprowadze Cię, ten sam hotel co zwykle ? - uśmiechnął się
- Aaaandrzej ! - westchnęłam i oparłam się o murek przy sklepie
Spojrzał pytająco
- Na co nie odpisałam ?
- Aaaa....no na sms-a -stanął obok
- Aa więc to Ty pisałeś - dało się wyczuć nutkę rozczarowania w moim głosie
- Widzę, że jesteś bardzo z tego szczęśliwa - utkwił swój wzrok w ziemii
- Oj....to nie tak - pogładziłam jego rękę
- Teraz się tłumacz - dalej patrzył w jeden punkt pod swoimi nogami ( albo po prostu podziwiał swoje buty)
- Myślałam, że Bartek mnie kocha no ale nie kocha i teraz muszę zjeśc żelki żeby być chociaż chwile szczęśliwą - powiedziałam ,,dobierając się" do paczki żelków
- Dlaczego myślisz że nie kocha ? - w końcu zmienił punkt zainteresowania
- Gdyby kochał to chyba nie zostawiłby mnie dla swojej byłej z którą nawet nie zerwał, teraz będą mieć dziecko, ale postanowił przez jakiś czas udawać że Natalia to transfer i byc z nami obiema, taaak ! - wyrzuciłam to z siebie na jednym oddechu, pakując do buzi żelki
- A to dupek! - Wrona troszke się zdenerwował
- Andrzeeej ! - jęknęłam
- No co ? Dupek i tyle
- Nie to....tylko te żelki. Są ohydne ! - skrzywiłam się
- Hah nic dziwnego w końcu są anyżkowe - spojrzał na opakowanie
- Jak Ty możesz to jeść codziennie ?
- Tak naprawdę nawet nie patrzyłem jakie są i nigdy ich nie jadłem, chciałem tak po prostu zagadać - wyszczerzył swoje zęby
- A więc to tak o mnie dbasz, polecając mi takie okropne rzeczy
- Oj przepraszam, no
- Nie wybacze Ci tak łatwo, mam mnóstwo czasu, zemszcze się ! - mrugnęłam
- Przynajmniej odpowiedziałaś osobiście na wiadomość.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Rozdział 18
Zakończyłam rozmowę z Andrzejem i wróciłam do domu, weszłam do
kuchni, nalałam wody do szklanki i wróciłam do swojego pokoju. Bartek
spał, nawet nie poczuł że wyszłam.
Usiadłam na parapecie, położyłam szklankę z wodą obok i bezmyślnie zaczęłam patrzeć się w niebo, było piękne, bezchmurne i biło blaskiem tysięcy gwiazd. Siedząc tak samotnie analizowałam wszystkie za i przeciw. Czułam tylko bezsilność, co zrobić .?
Podjąć to wyzwanie i udowodnić innym na co mnie stać czy nadal czekać na jakiś cud, który pozwoli mi na rozwój tutaj na boisku. Niby oczywiste ale tak wiele do stracenia.
W głowie krążyły mi słowa Andrzeja, coś kosztem czegoś. Przecież on ma racje. Muszę walczyć o marzenia, teraz albo nigdy.
Położyłam się obok Bartka i patrzyłam jak słodko śpi, nie dam sobie rady bez niego.
Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie trudne, patrząc na niego chciałam tu zostać z
nim na zawsze.
Przez całą noc analizowałam to wszystko, tysiąc razy zmieniałam zdanie, wiedziałam że cokolwiek bym wybrała to będzie źle.
W końcu udało się zasnąć, niestety nad ranem obudził mnie dźwięk telefonu, ktoś do Bartka, przetarłam oczy i spojrzałam na niego, chodził po pokoju i tłumaczył coś wymachując rękoma. Spojrzałam na telefon 06:06 ktoś o mnie myśli, uśmiechnęłam się sama do siebie, usiadłam na łóżku i obserwowałam Bartka. Po chwili skończył rozmowę i zaczął się ubierać.
- Dokąd się wybierasz ? - zapytałam
- Muszę jechać, dopiąć transfer i w ogóle - uśmiechnął się
- Teraz ? Już ? Przecież jest dopiero 6 rano. Kto normalny o tej porze załatwia sprawy biznesowe ? - mówiłam zdenerwowana
- No nic na to nie poradzę. To ważne
- Poza tym miałeś jechać ze mną do trenera.
- To później
- Nawet nie zapytasz jaką decyzje podjęłam ?
- Za godzinę będę, pogadamy - nachylił się nade mną
- Obiecujesz ? - złapałam jego rękę
- Tak, obiecuję - pocałował moje czoło
Zabrał swoje rzeczy i zniknął za drzwiami pokoju, ja przez dłuższą chwilę zbierałam myśli z jednej strony było mi cholernie przykro że nie ma dla mnie czasu ale z drugiej rozumiałam go. Chciał jak najlepiej dla siebie i dla rozwoju swojej sportowej kariery.
Jeszcze przez dłuższą chwilę tłumaczyłam jego zachowanie sama przed sobą, w końcu się zebrałam, wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie, przebrałam się i czekałam na Bartka.
Spojrzałam na telefon 9:00, wybrałam jego numer, niestety telefon milczał.
Zadzwoniłam do trenera i uzgodniłam, że będę za godzinę, zebrałam się i poszłam na przystanek, autobus podjechał po 5 minutach, wsiadłam do środka i przez całą drogę próbowałam dodzwonić się do Bartka, niestety bezskutecznie.
Kiedy już dotarłam na miejsce i spotkałam się z trenerem byłam pewna swojej decyzji.
- Myślałaś nad moją propozycją ? - zapytał
- Owszem, myślałam - odpowiedziałam patrząc na telefon
- Jaką decyzję podjęłaś ?
- Zgadzam się. Kiedy mam stawić się w Bełchatowie ?
- Na prawdę się zgadzasz ? - zapytał ponownie
- Tak naprawdę. Przemyślałam wszystko. Chcę tego transferu.
- Cieszę się naprawdę - uśmiechnął się
- Tak ? - zapytałam
- To znaczy wiesz o co mi chodzi. Jest w Tobie dużo potencjału i mało umiejętności. A najlepiej zdobywać tą umiejętność na boisku. Tam masz szansę się rozwinąć. - zaczął swój potok słów Kowal
- Kiedy mam tam się stawić ? - ponowiłam pytanie
- Kiedy tylko zechcesz. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Tylko na Ciebie czekają.
- Niech trener da im znać że jutrzejszy mecz przesiedzę jeszcze w pasiaku a po meczu będę mogła do nich przejść, dobrze ? - powiedziałam i wstałam
- Dobrze, dzisiaj jedziemy o 15 z Rzeszowa możesz wziąć nadbagaż - uśmiechnął się i odprowadził mnie do drzwi.
Wyszłam na korytarz i skierowałam się do wyjścia. Teraz jak najszybciej wrócić do domu spakować się i wracać do Rzeszowa.
Kiedy wróciłam do domu, czekał na mnie Bartek.
- Czemu pojechałaś beze mnie ? - zapytał
- Czekałam na Ciebie dwie godziny, nie odbierałeś, nawet nie wysłałeś głupiego sms-a -zaczęłam pakować swoje rzeczy
- Nie za dużo tego jak na rewanż ? - uśmiechnął się
- W czymś muszę chodzić w Bełchatowie
- Przez jeden dzień to rzeczywiście zdąrzysz
- Reszte wyślą mi rodzice, nie będę brała tysiąca rzeczy dzisiaj
- Czyli jednak ?
- Czyli jednak co ?
- Przenosisz się ?
- No jak widać
-To jedyna decyzja, której jestem pewna
- I co teraz będzie ?
- Z czym ?
- Z nami
- Przecież to dla Ciebie żadna różnica gdzie będę na Ciebie czekać prawda ?
- No w sumie
- Bartek, co się dzieje ? Z Tobą ? Z nami ? - patrzyłam na niego
- Sprawy troche się skomplikowały - złapał mnie za rękę
- O czym Ty mówisz ?
- Bo ja i Natalia my... - zaczął
- Wyjdź - szepnęłam
- Pozwól mi to wyjaśnić kocham Cie....ale nie mogę jej teraz zostawić, ona będzie miała moje dziecko. - powiedział wbijając nóż w połamane wcześniej serce
- Czy ty wiesz co to znaczy kogoś kochać ? Wydaje mi się że nie dorosłeś do tego a teraz błagam wyjdź i nie wracaj nigdy więcej - powiedziałam patrząc na niego
- Przepraszam - szepnął
Wskazałam tylko palcem w stronę drzwi, Bartek posłusznie opuścił mój pokój, stałam jeszcze chwilę i patrzyłam bezmyślnie na drzwi. Czułam jak łzy płyną po moich policzkach a serce sypie się na kawałeczki.
Jestem silna. Nie będę płakać przez faceta, nie jest tego wart nie jest mówiłam sama do siebie ale na nic się to zdało. Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w ręce.
Siedziałam tak dwie godziny, czułam się jak po środkach odurzających, nie docierało do mnie to co się dzieje.
Usiadłam na parapecie, położyłam szklankę z wodą obok i bezmyślnie zaczęłam patrzeć się w niebo, było piękne, bezchmurne i biło blaskiem tysięcy gwiazd. Siedząc tak samotnie analizowałam wszystkie za i przeciw. Czułam tylko bezsilność, co zrobić .?
Podjąć to wyzwanie i udowodnić innym na co mnie stać czy nadal czekać na jakiś cud, który pozwoli mi na rozwój tutaj na boisku. Niby oczywiste ale tak wiele do stracenia.
W głowie krążyły mi słowa Andrzeja, coś kosztem czegoś. Przecież on ma racje. Muszę walczyć o marzenia, teraz albo nigdy.
Położyłam się obok Bartka i patrzyłam jak słodko śpi, nie dam sobie rady bez niego.
Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie trudne, patrząc na niego chciałam tu zostać z
nim na zawsze.
Przez całą noc analizowałam to wszystko, tysiąc razy zmieniałam zdanie, wiedziałam że cokolwiek bym wybrała to będzie źle.
W końcu udało się zasnąć, niestety nad ranem obudził mnie dźwięk telefonu, ktoś do Bartka, przetarłam oczy i spojrzałam na niego, chodził po pokoju i tłumaczył coś wymachując rękoma. Spojrzałam na telefon 06:06 ktoś o mnie myśli, uśmiechnęłam się sama do siebie, usiadłam na łóżku i obserwowałam Bartka. Po chwili skończył rozmowę i zaczął się ubierać.
- Dokąd się wybierasz ? - zapytałam
- Muszę jechać, dopiąć transfer i w ogóle - uśmiechnął się
- Teraz ? Już ? Przecież jest dopiero 6 rano. Kto normalny o tej porze załatwia sprawy biznesowe ? - mówiłam zdenerwowana
- No nic na to nie poradzę. To ważne
- Poza tym miałeś jechać ze mną do trenera.
- To później
- Nawet nie zapytasz jaką decyzje podjęłam ?
- Za godzinę będę, pogadamy - nachylił się nade mną
- Obiecujesz ? - złapałam jego rękę
- Tak, obiecuję - pocałował moje czoło
Zabrał swoje rzeczy i zniknął za drzwiami pokoju, ja przez dłuższą chwilę zbierałam myśli z jednej strony było mi cholernie przykro że nie ma dla mnie czasu ale z drugiej rozumiałam go. Chciał jak najlepiej dla siebie i dla rozwoju swojej sportowej kariery.
Jeszcze przez dłuższą chwilę tłumaczyłam jego zachowanie sama przed sobą, w końcu się zebrałam, wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie, przebrałam się i czekałam na Bartka.
Spojrzałam na telefon 9:00, wybrałam jego numer, niestety telefon milczał.
Zadzwoniłam do trenera i uzgodniłam, że będę za godzinę, zebrałam się i poszłam na przystanek, autobus podjechał po 5 minutach, wsiadłam do środka i przez całą drogę próbowałam dodzwonić się do Bartka, niestety bezskutecznie.
Kiedy już dotarłam na miejsce i spotkałam się z trenerem byłam pewna swojej decyzji.
- Myślałaś nad moją propozycją ? - zapytał
- Owszem, myślałam - odpowiedziałam patrząc na telefon
- Jaką decyzję podjęłaś ?
- Zgadzam się. Kiedy mam stawić się w Bełchatowie ?
- Na prawdę się zgadzasz ? - zapytał ponownie
- Tak naprawdę. Przemyślałam wszystko. Chcę tego transferu.
- Cieszę się naprawdę - uśmiechnął się
- Tak ? - zapytałam
- To znaczy wiesz o co mi chodzi. Jest w Tobie dużo potencjału i mało umiejętności. A najlepiej zdobywać tą umiejętność na boisku. Tam masz szansę się rozwinąć. - zaczął swój potok słów Kowal
- Kiedy mam tam się stawić ? - ponowiłam pytanie
- Kiedy tylko zechcesz. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Tylko na Ciebie czekają.
- Niech trener da im znać że jutrzejszy mecz przesiedzę jeszcze w pasiaku a po meczu będę mogła do nich przejść, dobrze ? - powiedziałam i wstałam
- Dobrze, dzisiaj jedziemy o 15 z Rzeszowa możesz wziąć nadbagaż - uśmiechnął się i odprowadził mnie do drzwi.
Wyszłam na korytarz i skierowałam się do wyjścia. Teraz jak najszybciej wrócić do domu spakować się i wracać do Rzeszowa.
Kiedy wróciłam do domu, czekał na mnie Bartek.
- Czemu pojechałaś beze mnie ? - zapytał
- Czekałam na Ciebie dwie godziny, nie odbierałeś, nawet nie wysłałeś głupiego sms-a -zaczęłam pakować swoje rzeczy
- Nie za dużo tego jak na rewanż ? - uśmiechnął się
- W czymś muszę chodzić w Bełchatowie
- Przez jeden dzień to rzeczywiście zdąrzysz
- Reszte wyślą mi rodzice, nie będę brała tysiąca rzeczy dzisiaj
- Czyli jednak ?
- Czyli jednak co ?
- Przenosisz się ?
- No jak widać
-To jedyna decyzja, której jestem pewna
- I co teraz będzie ?
- Z czym ?
- Z nami
- Przecież to dla Ciebie żadna różnica gdzie będę na Ciebie czekać prawda ?
- No w sumie
- Bartek, co się dzieje ? Z Tobą ? Z nami ? - patrzyłam na niego
- Sprawy troche się skomplikowały - złapał mnie za rękę
- O czym Ty mówisz ?
- Bo ja i Natalia my... - zaczął
- Wyjdź - szepnęłam
- Pozwól mi to wyjaśnić kocham Cie....ale nie mogę jej teraz zostawić, ona będzie miała moje dziecko. - powiedział wbijając nóż w połamane wcześniej serce
- Czy ty wiesz co to znaczy kogoś kochać ? Wydaje mi się że nie dorosłeś do tego a teraz błagam wyjdź i nie wracaj nigdy więcej - powiedziałam patrząc na niego
- Przepraszam - szepnął
Wskazałam tylko palcem w stronę drzwi, Bartek posłusznie opuścił mój pokój, stałam jeszcze chwilę i patrzyłam bezmyślnie na drzwi. Czułam jak łzy płyną po moich policzkach a serce sypie się na kawałeczki.
Jestem silna. Nie będę płakać przez faceta, nie jest tego wart nie jest mówiłam sama do siebie ale na nic się to zdało. Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w ręce.
Siedziałam tak dwie godziny, czułam się jak po środkach odurzających, nie docierało do mnie to co się dzieje.
czwartek, 17 lipca 2014
Rozdział 17
Kolejny mecz i po raz kolejny poza wyjściową ,,6`` po raz kolejny w kwadracie dla rezerwowych, w sumie mogłam do tego przywyknąć, bo od kilku dobrych meczy tak właśnie to wygląda. Kama świetnie sobie radzi, nie potrzebuje zmiany ja mogę tylko wiernie kibicować moim pasiakom.
W sumie mecz przez 2 pierwsze sety układał się bardzo dobrze, niestety 2 kolejne już tak kolorowo nie wyglądały.
Skra ciągle utrzymywała 3 punkty przewagi. Tie-break i wynik 11:15 dla nas.
Niestety trzeba uznać wyższość przeciwnika, pozbierać się szybko i na rewanżu ,,wydrzeć" cenne 3 punkty.
Humory w naszym zespole nie dopisywały, po drugiej stronie siatki wręcz przeciwnie, gratulacje, słowa pocieszenia i rozmowa z Andrzejem. W sumie zamieniliśmy na pożegnanie dosłownie kilka słów.
Wyszłam przed halę i czekałam na Kamilę i naszych chłopaków. Stałam oparta o barierkę i patrzyłam na kibiców, którzy znikali w mroku. Nagle ktoś złapał mnie za ramię.
Odwróciłam się i ujrzałam....tak....Andrzeja.
- Mam prośbę - uśmiechnął się
- Tak, słucham - odwzajemniłam uśmiech
- Dasz mi swój numer, bo chce wiedzieć jaką podejmiesz decyzję - podał mi swój telefon
- Jaką decyzję ? - spojrzałam na niego
- No w tej sprawie o której rozmawialiśmy przed meczem - oparł się
- Cholera...zapomniałam - oddałam mu telefon i ruszyłam w stronę hali
- Najpierw wpisz numer - złapał mnie za nadgarstek
- Nie może być w Bełku ? - spojrzałam błagalnym wzrokiem
- To ja tu poczekam - poprawił się
- Nie ma sensu, zmarzniesz - wzięłam jego telefon i posłusznie wpisałam swój numer
- Dziękuję, odezwę się wieczorem - odebrał telefon i wyciągną ramiona w moim kierunku
- To będę czekać - przytuliłam się do jego klatki piersiowej i oparłam głowę
- Andrzej ! - krzyknął Karol
- Tak, Andrzej ! - również krzyknęłam
- To ja będę leciał - nachylił się i pocałował mój policzek
- Pa - powiedziałam i pospiesznie wpadłam na halę
Na hali zastałam Kurka i Winiara, którzy odbijali piłką
- Mało wam ? - zapytałam
- Nam zawsze mało - uśmiechnął się Winiar
- Gdzie Andrzej ? - zapytałam ponownie
- Jaki Andrzej ? - zapytał Kurek
- No Kowal - rozejrzałam się jeszcze raz gdyby przez przypadek mi umknął
- Był na korytarzu, rozmawiał z kimś - poinformował mnie Bartek
- Nie mogłeś tak od razu- powiedziałam wychodząc na korytarz
- No przecież dopiero teraz spytałaś - uśmiechnął się Kurek
- No tak - zamknęłam drzwi i zaczęłam szukać trenera
Stał i rozmawiał z kimś przez telefon, słyszałam strzępki rozmów, po kilku minutach zakończył rozmowę.
- Trenerze szukałam Pana - zaczęłam
- Matko, przestraszyłaś mnie - krzyknął
- Matko ? Wystarczy po prostu Daria
- No tak - uśmiechnął się
- Dobra, trenerze słyszałam że musimy poważnie porozmawiać, więc słucham
- Przyjedź do mnie jutro, pogadamy na spokojnie
- Nie trenerze tu i teraz....słucham
- Wolałbym - zaczął
- Ale ja bym wolała wiedzieć teraz
- Dobra, tak w skrócie , jak sama wiesz nie masz dużo okazji do grania
- Chce mi pan dać szanse tak ?
- Tak, dokładnie tylko że w innym klubie
- Słucham ?
- Chce Cię wypożyczyć do Bełchatowa, u nas i tak nie masz okazji a oni jak najszybciej potrzebują kogoś za Malwinę
- Ale ja nie wyobrażam sobie tego - spojrzałam na niego
- Przyjedź jutro, pogadamy na spokojnie, nic jeszcze nie jest ustalone, nie zapadła żadna decyzja, od Ciebie zależy wszystko, dobrze ?
- Mhm, przytaknęłam
- Do jutra - powiedzział klepiąc mnie po ramieniu
- Tak...do jutra - stałam na korytarzu i analizowałam każde jego słowo, może się tylko przesłyszałam ?
- Jedziemy w końcu - z hali z chłopakami wyszła Kamila
- Jedziesz ? Czy tak kochasz Podpromie że zostajesz tu na noc ? - Bartek obją mnie ramieniem
- Kocham to miejsce i chętnie bym tu została nie tylko na noc, ale na całe życie - spojrzałam na niego
W drodze do domu dostałam sms-a od Wrony z pytaniem o decyzje. Spojrzałam tylko na ekran i schowałam telefon
- Kamila, co byś powiedziała gdybym grała po przeciwnej stronie siatki ? - zapytałam
- Jedź, to wielka szansa - szeepnęła
- Skąd wiesz ? - spojrzałam na nią
- Będzie mi strasznie ciężko bez Ciebie ale przecież to tylko kilka miesięcy
- Myślisz że damy radę ?
- Damy ! Rozumiesz ! - ścisnęła moją rękę
- Damy ! Tak ! - oparłam głowę o jej ramie
Po kilkunastu minutach byliśmy już na swoim miejscu, Kamila z Michałem u niego ja z Bartkiem u mnie.
Kiedy już leżeliśmy o obok siebie powiedziałam mu o ofercie Kowala.
- To jedź, ja też wyjeżdżam to co to za różnica gdzie będziesz czekać ? - powiedział
- Bartek, taka odpowiedź mi nie wystarczy
- A co Ci mam powiedzieć ?
- Nie wiem, porozmawiajmy - usiadłam
- Dobrze, co tylko chcesz tylko jutro, błagam - pocałował mnie i ponownie się położył
No tak, jak to dobrze mieć chłopaka na którego można zawsze liczyć, wyciągnęłam telefon i napisałam do Wrony, pewnie śpi ale to nic rano odczyta.
" Miałam dać znać o decyzji ? Tak szczerze to nie wiem co mam robić " wysłałam i schowałam telefon pod głowę. Po kilku sekundach telefon zwibrował, wyciągnęłam i sprawdziłam wyświetlacz, odpowiedź od Andrzeja "Możesz rozmawiać ? "
Nie mogę, ale chce pomyślałam. Wzięłam telefon, ubrałam bluzę, wyszłam na zewnątrz i usiadłam na schodach. Wybrałam numer do Andrzeja.
- Jednak możesz rozmawiać ? - zapytał
- Tak się składa, że nie mam nikogo z kim mogę o tym pogadać, Kamila ma chłopaka i swoje sprawy, Bartek tak po prostu jego nie obchodzi gdzie będę na niego czekać, nie ważne że z dala od rodziny i przyjaciól - zaczęłam mówić wszystko co czuję i co się dzieje, sama nie wiem czemu.
- Wiem, że to ciężka decyzja, zmiana szkoły, przyjaciół, otoczenia, ale nie zapominaj że to dla Ciebie wielka szansa
- No właśnie nie wiem co robić, wielka szansa a z drugiej strony brak najbliższych
- Zawsze trzeba w życiu wybierać coś kosztem czegoś, ale przecież tu poznasz nowe osoby, a kiedy będziesz grała mecze i te treningi wrócisz późno i od samego świtu to samo nie będziesz miała czasu tęsknić
- Tak tylko mówisz
- Przechodziłem przez to samo
- Jednak Ty miałeś normalny transfer, przechodziłeś z Delecty ze Stefanem w Skrze miałeś
Karola.
- No a Twój transfer jest wyjątkowy, a w Skrze będziesz miała mnie i Karola
- Andrzej...ratuj nie wiem co mam robić, jestem rozdarta
- Jakie jest Twoje sportowe marzenie ?
- Możliwość rozwijania się, gra w Reprezentacji
- No właśnie, gdzie się rozwiniesz ? W kwadracie czy na boisku ? Selekcjoner gdzie Cie zauważy ?
- Tak masz rację
- Czyli tak ?
- Czyli jeszcze nie wiem czy tak ale dziękuję
- Za co niby ?
- Za pomoc, za rozmowę
- To nic
- Czasami to jest o wiele więcej niż myślisz
W sumie mecz przez 2 pierwsze sety układał się bardzo dobrze, niestety 2 kolejne już tak kolorowo nie wyglądały.
Skra ciągle utrzymywała 3 punkty przewagi. Tie-break i wynik 11:15 dla nas.
Niestety trzeba uznać wyższość przeciwnika, pozbierać się szybko i na rewanżu ,,wydrzeć" cenne 3 punkty.
Humory w naszym zespole nie dopisywały, po drugiej stronie siatki wręcz przeciwnie, gratulacje, słowa pocieszenia i rozmowa z Andrzejem. W sumie zamieniliśmy na pożegnanie dosłownie kilka słów.
Wyszłam przed halę i czekałam na Kamilę i naszych chłopaków. Stałam oparta o barierkę i patrzyłam na kibiców, którzy znikali w mroku. Nagle ktoś złapał mnie za ramię.
Odwróciłam się i ujrzałam....tak....Andrzeja.
- Mam prośbę - uśmiechnął się
- Tak, słucham - odwzajemniłam uśmiech
- Dasz mi swój numer, bo chce wiedzieć jaką podejmiesz decyzję - podał mi swój telefon
- Jaką decyzję ? - spojrzałam na niego
- No w tej sprawie o której rozmawialiśmy przed meczem - oparł się
- Cholera...zapomniałam - oddałam mu telefon i ruszyłam w stronę hali
- Najpierw wpisz numer - złapał mnie za nadgarstek
- Nie może być w Bełku ? - spojrzałam błagalnym wzrokiem
- To ja tu poczekam - poprawił się
- Nie ma sensu, zmarzniesz - wzięłam jego telefon i posłusznie wpisałam swój numer
- Dziękuję, odezwę się wieczorem - odebrał telefon i wyciągną ramiona w moim kierunku
- To będę czekać - przytuliłam się do jego klatki piersiowej i oparłam głowę
- Andrzej ! - krzyknął Karol
- Tak, Andrzej ! - również krzyknęłam
- To ja będę leciał - nachylił się i pocałował mój policzek
- Pa - powiedziałam i pospiesznie wpadłam na halę
Na hali zastałam Kurka i Winiara, którzy odbijali piłką
- Mało wam ? - zapytałam
- Nam zawsze mało - uśmiechnął się Winiar
- Gdzie Andrzej ? - zapytałam ponownie
- Jaki Andrzej ? - zapytał Kurek
- No Kowal - rozejrzałam się jeszcze raz gdyby przez przypadek mi umknął
- Był na korytarzu, rozmawiał z kimś - poinformował mnie Bartek
- Nie mogłeś tak od razu- powiedziałam wychodząc na korytarz
- No przecież dopiero teraz spytałaś - uśmiechnął się Kurek
- No tak - zamknęłam drzwi i zaczęłam szukać trenera
Stał i rozmawiał z kimś przez telefon, słyszałam strzępki rozmów, po kilku minutach zakończył rozmowę.
- Trenerze szukałam Pana - zaczęłam
- Matko, przestraszyłaś mnie - krzyknął
- Matko ? Wystarczy po prostu Daria
- No tak - uśmiechnął się
- Dobra, trenerze słyszałam że musimy poważnie porozmawiać, więc słucham
- Przyjedź do mnie jutro, pogadamy na spokojnie
- Nie trenerze tu i teraz....słucham
- Wolałbym - zaczął
- Ale ja bym wolała wiedzieć teraz
- Dobra, tak w skrócie , jak sama wiesz nie masz dużo okazji do grania
- Chce mi pan dać szanse tak ?
- Tak, dokładnie tylko że w innym klubie
- Słucham ?
- Chce Cię wypożyczyć do Bełchatowa, u nas i tak nie masz okazji a oni jak najszybciej potrzebują kogoś za Malwinę
- Ale ja nie wyobrażam sobie tego - spojrzałam na niego
- Przyjedź jutro, pogadamy na spokojnie, nic jeszcze nie jest ustalone, nie zapadła żadna decyzja, od Ciebie zależy wszystko, dobrze ?
- Mhm, przytaknęłam
- Do jutra - powiedzział klepiąc mnie po ramieniu
- Tak...do jutra - stałam na korytarzu i analizowałam każde jego słowo, może się tylko przesłyszałam ?
- Jedziemy w końcu - z hali z chłopakami wyszła Kamila
- Jedziesz ? Czy tak kochasz Podpromie że zostajesz tu na noc ? - Bartek obją mnie ramieniem
- Kocham to miejsce i chętnie bym tu została nie tylko na noc, ale na całe życie - spojrzałam na niego
W drodze do domu dostałam sms-a od Wrony z pytaniem o decyzje. Spojrzałam tylko na ekran i schowałam telefon
- Kamila, co byś powiedziała gdybym grała po przeciwnej stronie siatki ? - zapytałam
- Jedź, to wielka szansa - szeepnęła
- Skąd wiesz ? - spojrzałam na nią
- Będzie mi strasznie ciężko bez Ciebie ale przecież to tylko kilka miesięcy
- Myślisz że damy radę ?
- Damy ! Rozumiesz ! - ścisnęła moją rękę
- Damy ! Tak ! - oparłam głowę o jej ramie
Po kilkunastu minutach byliśmy już na swoim miejscu, Kamila z Michałem u niego ja z Bartkiem u mnie.
Kiedy już leżeliśmy o obok siebie powiedziałam mu o ofercie Kowala.
- To jedź, ja też wyjeżdżam to co to za różnica gdzie będziesz czekać ? - powiedział
- Bartek, taka odpowiedź mi nie wystarczy
- A co Ci mam powiedzieć ?
- Nie wiem, porozmawiajmy - usiadłam
- Dobrze, co tylko chcesz tylko jutro, błagam - pocałował mnie i ponownie się położył
No tak, jak to dobrze mieć chłopaka na którego można zawsze liczyć, wyciągnęłam telefon i napisałam do Wrony, pewnie śpi ale to nic rano odczyta.
" Miałam dać znać o decyzji ? Tak szczerze to nie wiem co mam robić " wysłałam i schowałam telefon pod głowę. Po kilku sekundach telefon zwibrował, wyciągnęłam i sprawdziłam wyświetlacz, odpowiedź od Andrzeja "Możesz rozmawiać ? "
Nie mogę, ale chce pomyślałam. Wzięłam telefon, ubrałam bluzę, wyszłam na zewnątrz i usiadłam na schodach. Wybrałam numer do Andrzeja.
- Jednak możesz rozmawiać ? - zapytał
- Tak się składa, że nie mam nikogo z kim mogę o tym pogadać, Kamila ma chłopaka i swoje sprawy, Bartek tak po prostu jego nie obchodzi gdzie będę na niego czekać, nie ważne że z dala od rodziny i przyjaciól - zaczęłam mówić wszystko co czuję i co się dzieje, sama nie wiem czemu.
- Wiem, że to ciężka decyzja, zmiana szkoły, przyjaciół, otoczenia, ale nie zapominaj że to dla Ciebie wielka szansa
- No właśnie nie wiem co robić, wielka szansa a z drugiej strony brak najbliższych
- Zawsze trzeba w życiu wybierać coś kosztem czegoś, ale przecież tu poznasz nowe osoby, a kiedy będziesz grała mecze i te treningi wrócisz późno i od samego świtu to samo nie będziesz miała czasu tęsknić
- Tak tylko mówisz
- Przechodziłem przez to samo
- Jednak Ty miałeś normalny transfer, przechodziłeś z Delecty ze Stefanem w Skrze miałeś
Karola.
- No a Twój transfer jest wyjątkowy, a w Skrze będziesz miała mnie i Karola
- Andrzej...ratuj nie wiem co mam robić, jestem rozdarta
- Jakie jest Twoje sportowe marzenie ?
- Możliwość rozwijania się, gra w Reprezentacji
- No właśnie, gdzie się rozwiniesz ? W kwadracie czy na boisku ? Selekcjoner gdzie Cie zauważy ?
- Tak masz rację
- Czyli tak ?
- Czyli jeszcze nie wiem czy tak ale dziękuję
- Za co niby ?
- Za pomoc, za rozmowę
- To nic
- Czasami to jest o wiele więcej niż myślisz
poniedziałek, 7 lipca 2014
Rozdział 16
Zamiast martwić się matematyką, ciągle myślałam co robi mój Bartek, jak to pięknie brzmi, mój Bartek, uśmiechałam się sama do siebie.
Ciągle myślałam o nim i o tym wszystkim co się wydarzyło, pierwszy raz byłam z kimś tak szczęśliwa.
Sama nie rozumiałam tego stanu w którym obecnie się znajdowałam ale podobało mi się to.
-Myślisz, że zdąrzymy na 18 ? - Kama wyrwała mnie z rozmyśleń
-Mhm - przytaknęłam dalej rozpływając się w marzeniach
-Kurde, musimy zdąrzyć, głupio że tak zawsze przyjeżdżamy na końcówkę rozgrzewki
-Jakiej rozgrzewki ? - spojrzałam na nią
-Hmm...no nie wiem, może dzisiaj gramy mecz, co ? - uśmiechnęła się
-Kurde...zapomniałam
- No tak masz prawo - szturchnęła mnie łokciem
- Nie nie wiem o co Ci chodzi wiesz - spojrzałam na nią
- No tak tak....oczywiście, cieszę się, że jesteście razem, wiesz ?
- Wiem, też się ciesze że jesteś z Michałem, wiesz .?
- Chyba w końcu nam się udało, co ?
- Chyba w końcu tak - na naszych twarzach pojawił się uśmiech
Po wszystkich beznadziejnych lekcjach udałam sie do mojej nauczycielki od matematyki, nie wyglądała na zadowoloną, zapewne znowu zawaliłam.
- Czy jest aż tak źle ? - spojrzałam na nią
- A jak myślisz ?
- Myślę, że dwa powinno być - uśmiechnęłam się niepewnie
- To źle myślisz - uśmiechnęła się
- Ale jak to ? Przecież nauczyłam się wszystkiego, wydawało mi się że dobrze rozwiązuje te zadania - zaczęłam swój monolog
- To dobrze Ci się wydawało
- No więc jakim cudem mam jedynkę ?
- Daria...a czy ja powiedziałam że masz jedynkę ?
- No nie, ale - zaczęłam
- No właśnie, napisałaś na -4 - podała mi moją kartkę
- O kur... yyyy znaczy o kurde, dziękuję - na mojej twarzy pojawił się banan
- No.... wpisuje Ci tu dwa długopisem i korzystaj z tych korepetycji, dobrze Ci robią - powiedziała bazgrząc w dzienniku
- Tak, na pewno będę korzystać - powiedziałam trzaskając drzwiami
Zaraz po wyjściu wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do mojego ukochanego
- Baaartek ! - krzyknęłam kiedy tylko odebrał
- Taaaak ? - zapytał zadowolony
- Koocham Cię
- Zdałaś ? Wiedziałem ! Gratuluje
- Powinieneś odpowiedzieć ja Ciebie też czy coś w tym stylu....no cóż, a to wszystko dzięki Twojej pomocy
- Przecież wiesz że ja Ciebie też kocham no ! Trzeba to uczcić
- Teraz wiem, koniecznie ale uzgodnimy to później
- Tak, do zobaczenia na hali
- Pa - schowałam telefon do kieszeni
Chwilę jeszcze stałam zadowolona tym wszystkim kiedy dotarło do mnie że zaraz mamy autobus. Pospiesznie wyszłam ze szkoły.
- I jak ? - zapytała Kama, która czekała na mnie na zewnątrz
- Ej, nie ma czasu, spóźnimy się na autobus - pociągnęłam ją za rękę
- Czyli zdałaś, debilu wiedziałam - ścisnęła moją rękę
- Już, bez takich czułości - zaśmiałam się
Na przystanek trafiłyśmy o 16 jak zwykle po drodze zabrałyśmy nasze rzeczy i o 17 stawiłyśmy się na rozgrzewce na Podpromiu.
Skrzaty jeszcze stali z trenerem mocno o czymś dyskutując, ja wzrokiem szukałam Wrony.
Andrzeja poznałam jeszcze kiedy Bartek grał w Skrze, właściwie Kurek odchodził Wrona przychodził. W sumie dawno go nie widziałam, ciekawe czy się zmienił.
Po kilku sekundach bezsensownego wpatrywania się w jeden punkt, nagle moim oczom ukazał się on.
Nasze spojrzenia się spotkały, on się uśmiechnął a ja odwzajemniłam jego uśmiech.
- No idź się z nim przywitaj - szturchnęła mnie Kama
- Po co niby ? - spojrzałam na nią
- Przecież się przyjaźnicie
- Daj spokój widziałam się z nim 3 razy nie licząc meczów
- To co ? Weź idź .! - nalegała Kamila
- Dobra już idę - powiedziałam kierując się w jego stronę
Idąc te kilka metrów, czułam jakbym pokonywała kikudziesięcio kilometrową trasę.
Im bliżej niego byłam tym bardziej się stresowałam, nie wiedziałam jak mam się zachować.
Stał tyłem do mnie i patrzył na trybuny.
- Cześć Andrzej - klepnęłam jego ramię
Odwrócił się i lekko się uśmiechnął
- Cześć Daria - powiedział przyciskając mnie do siebie
Zapach jego perfum był tak intensywny że zakręciło mi się w głowie
- Co u Ciebie ? - zapytałam uwalniając się z uścisku
- Jak zawsze do przodu a co u Ciebie ?
- Wszystko dobrze, chyba - uśmiechnęłam się
- Chyba ? - zmarszczył brwi
- Teraz już dobrze, miło znów Cię ujrzeć - znowu się uśmiechnęłam
- Też się cieszę, że znowu się widzimy, słyszałem że jesteś z Bartkiem, także gratulacje - uśmiechnął się i podał mi rękę
- Dziękuje a Ty ? Masz kogoś ?
- Nie, nie gadajmy o tym, co ? - lekko się uśmiechnął
- Tak masz racje, nie powinnam pytać - uciekłam spojrzeniem
- Mów lepiej co u Ciebie, nie wiadomo kiedy znowu będzie okazja się spotkać
- Za 3 dni w Bełchatowie
- A to tak szybko się zdecydowałaś ?
- Zdecydowałam na co ? Przecież to będzie rewanż
- Yyy...no tak przecież o to mi chodziło
- Andrzej czy ja o czymś nie wiem ?
- Najwidoczniej tak, ale ja nie jestem odpowiednią osobą żeby Cie informować
- A kto jest odpowiednią ?
- Wydaje mi się że Andrzej Kowal - spojrzał w jego stronę.
- Czy powinnam się tego bać ?
- Wręcz przeciwnie
- Rozumiem, to do zobaczenia po przeciwnej stronie siatki
- Powodzenia - pocałował mnie w czoło
- Wzajemnie - wróciłam obok Kamy
- I jak ? - zapytała
- Ponoć trener ma mi coś powiedzieć a właściwie przekazać jakąś informacje
- Jaką ?
- Kaama jakbym wiedziała to bym Ci nie mówiła że ma mi coś powiedzieć tylko bym Ci powiedziała co mi powiedział
- No tak
- Oj zakochańcu, zakochańcu....żyj ! - szturchnęłam ją lekko
- Oj odezwała się ta niezakochana
- Dobra, chodź poodbijać piłeczke - podałam jej rękę
Ciągle myślałam o nim i o tym wszystkim co się wydarzyło, pierwszy raz byłam z kimś tak szczęśliwa.
Sama nie rozumiałam tego stanu w którym obecnie się znajdowałam ale podobało mi się to.
-Myślisz, że zdąrzymy na 18 ? - Kama wyrwała mnie z rozmyśleń
-Mhm - przytaknęłam dalej rozpływając się w marzeniach
-Kurde, musimy zdąrzyć, głupio że tak zawsze przyjeżdżamy na końcówkę rozgrzewki
-Jakiej rozgrzewki ? - spojrzałam na nią
-Hmm...no nie wiem, może dzisiaj gramy mecz, co ? - uśmiechnęła się
-Kurde...zapomniałam
- No tak masz prawo - szturchnęła mnie łokciem
- Nie nie wiem o co Ci chodzi wiesz - spojrzałam na nią
- No tak tak....oczywiście, cieszę się, że jesteście razem, wiesz ?
- Wiem, też się ciesze że jesteś z Michałem, wiesz .?
- Chyba w końcu nam się udało, co ?
- Chyba w końcu tak - na naszych twarzach pojawił się uśmiech
Po wszystkich beznadziejnych lekcjach udałam sie do mojej nauczycielki od matematyki, nie wyglądała na zadowoloną, zapewne znowu zawaliłam.
- Czy jest aż tak źle ? - spojrzałam na nią
- A jak myślisz ?
- Myślę, że dwa powinno być - uśmiechnęłam się niepewnie
- To źle myślisz - uśmiechnęła się
- Ale jak to ? Przecież nauczyłam się wszystkiego, wydawało mi się że dobrze rozwiązuje te zadania - zaczęłam swój monolog
- To dobrze Ci się wydawało
- No więc jakim cudem mam jedynkę ?
- Daria...a czy ja powiedziałam że masz jedynkę ?
- No nie, ale - zaczęłam
- No właśnie, napisałaś na -4 - podała mi moją kartkę
- O kur... yyyy znaczy o kurde, dziękuję - na mojej twarzy pojawił się banan
- No.... wpisuje Ci tu dwa długopisem i korzystaj z tych korepetycji, dobrze Ci robią - powiedziała bazgrząc w dzienniku
- Tak, na pewno będę korzystać - powiedziałam trzaskając drzwiami
Zaraz po wyjściu wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do mojego ukochanego
- Baaartek ! - krzyknęłam kiedy tylko odebrał
- Taaaak ? - zapytał zadowolony
- Koocham Cię
- Zdałaś ? Wiedziałem ! Gratuluje
- Powinieneś odpowiedzieć ja Ciebie też czy coś w tym stylu....no cóż, a to wszystko dzięki Twojej pomocy
- Przecież wiesz że ja Ciebie też kocham no ! Trzeba to uczcić
- Teraz wiem, koniecznie ale uzgodnimy to później
- Tak, do zobaczenia na hali
- Pa - schowałam telefon do kieszeni
Chwilę jeszcze stałam zadowolona tym wszystkim kiedy dotarło do mnie że zaraz mamy autobus. Pospiesznie wyszłam ze szkoły.
- I jak ? - zapytała Kama, która czekała na mnie na zewnątrz
- Ej, nie ma czasu, spóźnimy się na autobus - pociągnęłam ją za rękę
- Czyli zdałaś, debilu wiedziałam - ścisnęła moją rękę
- Już, bez takich czułości - zaśmiałam się
Na przystanek trafiłyśmy o 16 jak zwykle po drodze zabrałyśmy nasze rzeczy i o 17 stawiłyśmy się na rozgrzewce na Podpromiu.
Skrzaty jeszcze stali z trenerem mocno o czymś dyskutując, ja wzrokiem szukałam Wrony.
Andrzeja poznałam jeszcze kiedy Bartek grał w Skrze, właściwie Kurek odchodził Wrona przychodził. W sumie dawno go nie widziałam, ciekawe czy się zmienił.
Po kilku sekundach bezsensownego wpatrywania się w jeden punkt, nagle moim oczom ukazał się on.
Nasze spojrzenia się spotkały, on się uśmiechnął a ja odwzajemniłam jego uśmiech.
- No idź się z nim przywitaj - szturchnęła mnie Kama
- Po co niby ? - spojrzałam na nią
- Przecież się przyjaźnicie
- Daj spokój widziałam się z nim 3 razy nie licząc meczów
- To co ? Weź idź .! - nalegała Kamila
- Dobra już idę - powiedziałam kierując się w jego stronę
Idąc te kilka metrów, czułam jakbym pokonywała kikudziesięcio kilometrową trasę.
Im bliżej niego byłam tym bardziej się stresowałam, nie wiedziałam jak mam się zachować.
Stał tyłem do mnie i patrzył na trybuny.
- Cześć Andrzej - klepnęłam jego ramię
Odwrócił się i lekko się uśmiechnął
- Cześć Daria - powiedział przyciskając mnie do siebie
Zapach jego perfum był tak intensywny że zakręciło mi się w głowie
- Co u Ciebie ? - zapytałam uwalniając się z uścisku
- Jak zawsze do przodu a co u Ciebie ?
- Wszystko dobrze, chyba - uśmiechnęłam się
- Chyba ? - zmarszczył brwi
- Teraz już dobrze, miło znów Cię ujrzeć - znowu się uśmiechnęłam
- Też się cieszę, że znowu się widzimy, słyszałem że jesteś z Bartkiem, także gratulacje - uśmiechnął się i podał mi rękę
- Dziękuje a Ty ? Masz kogoś ?
- Nie, nie gadajmy o tym, co ? - lekko się uśmiechnął
- Tak masz racje, nie powinnam pytać - uciekłam spojrzeniem
- Mów lepiej co u Ciebie, nie wiadomo kiedy znowu będzie okazja się spotkać
- Za 3 dni w Bełchatowie
- A to tak szybko się zdecydowałaś ?
- Zdecydowałam na co ? Przecież to będzie rewanż
- Yyy...no tak przecież o to mi chodziło
- Andrzej czy ja o czymś nie wiem ?
- Najwidoczniej tak, ale ja nie jestem odpowiednią osobą żeby Cie informować
- A kto jest odpowiednią ?
- Wydaje mi się że Andrzej Kowal - spojrzał w jego stronę.
- Czy powinnam się tego bać ?
- Wręcz przeciwnie
- Rozumiem, to do zobaczenia po przeciwnej stronie siatki
- Powodzenia - pocałował mnie w czoło
- Wzajemnie - wróciłam obok Kamy
- I jak ? - zapytała
- Ponoć trener ma mi coś powiedzieć a właściwie przekazać jakąś informacje
- Jaką ?
- Kaama jakbym wiedziała to bym Ci nie mówiła że ma mi coś powiedzieć tylko bym Ci powiedziała co mi powiedział
- No tak
- Oj zakochańcu, zakochańcu....żyj ! - szturchnęłam ją lekko
- Oj odezwała się ta niezakochana
- Dobra, chodź poodbijać piłeczke - podałam jej rękę
sobota, 31 maja 2014
Rozdział 15
Zamknęłam za sobą drzwi od jego mieszkania, chciałam tam wrócić i zostać z nim już na zawsze, niestety to nie możliwe, jeszcze nie teraz, dopóki nie zamknie starych spraw nie mogę pakować się w jego życie.
W mojej głowie znowu toczyła się walka między tym co czuje a tym co jest, nienawidziłam tego cholernego rozdarcia, to zaraz po nieodwzajemnionej miłości i tęsknocie najgorsze uczucie w życiu każdego człowieka.
Szłam przed siebie, lekki wiatr rozwiewał moje włosy i wysuszał łzy które mimowolnie spływały po moich policzkach.
Boże, czemu ja znowu płacze ? Zadawałam sobie to pytanie, widać łzy stały się nieodłącznym elementem mojego życia.
Wróciłam do domu, przebrałam się i zajęłam się nauką matematyki, w końcu trzeba stawić jej czoła, otworzyłam zeszyt i zajęłam się czytaniem, niestety wszystko rozpraszało moją uwagę, w końcu dźwięk telefonu, sprawdzam wyświetlacz, wiadomość od Bartka moje usta same się uśmiechały.
Wyświetliłam wiadomość '' co się dzieje ? Ja już za Tobą tęsknie"
Ehh... ja za Tobą też, westchnęłam, ale to nie takie proste " pogadamy później, ucze się z matmy" odpisałam i położyłam telefon pod poduszkę tak aby nie kusił.
Ile tego jest... szeptałam przewracając kartki w książce, przez cały rok tego nie ogarnę a co dopiero przez jedną noc.
Z mojej pilnej nauki wyrwał mnie dzwonek do drzwi, jak zwykle nikt się nie ruszył ich otworzyć, więc zwlokłam się z łóżka i poszłam sprawdzić, kto to.
Za drzwiami nie ujrzałam nikogo innego jak...Bartka...
-Wiem, że potrzebujesz mojej pomocy, prawda ? - uśmiechnął się wchodząc do środka
-Skoro wiesz to po co pytasz ? - zamknęłam drzwi
-Cóż za ciepłe powitanie - pocałował mnie w czoło
-No wiesz nie przyzwyczajaj się, później będzie tylko gorzej - weszłam do pokoju i usiadłam na łóżko
-Mam nadzieję, dobra co my tu mamy do ogarnięcia? - usiadł obok i zaczął sprawdzać notatki
-A tylko jakieś 3 rozdziały beznadziejnych wzorów, wykresów itd itd - spojrzałam na sterte materiału do ogarnięcia
-Damy radę ! W sumie ciekawe jeszcze nigdy nie miałem potrójnej randki. Ty, ja i matematyka, idealnie
- W sumie to jeszcze nigdy nie mieliśmy takiej prawdziwej randki
-Racja, musimy to zmienić, w każdy piątek będziemy chodzić na randki, ten dzień będzie zarezerwowany tylko i wyłącznie dla nas
- Kiedy już będziemy razem i nie będziemy w tym momencie grać jakiegoś meczu to jak najbardziej
- To jesteśmy umówieni ?
- Dobra tłumacz mi tą matematykę bo już chce mi się spać - oparłam głowe o poduszkę
- To będzie długa i męcząca noc - położył się obok i zaczęliśmy przerabiać matematykę.
Oczywiście nie obyło się bez nerwów, stresu, łez i zmęczenia.
O 6 zadzwonił budzik, zerwałam się na równe nogi, spakowałam się, przebrałam i wróciłam do pokoju po telefon, Bartek jeszcze spał, usiadłam obok na łóżku, nachyliłam się nad nim i pocałowałam jego policzek.
-Jeszcze 5 minut - szepnął nakrywając się kołdrą
- Śpij ile chcesz, tylko posprzątaj, ugotuj obiad , zrób zakupy, nastaw pranie, tylko mnie kochaj
- mhm - wyjęczał na znak żeby dać mu spokój
- Dam znać czy zdałam, pa - klepnęłam lekko jego ramię
Kiedy byłam już pod szkołą zobaczyłam Kamilę i Michała, którzy nie mogli się ze sobą rozstać
- Ho ho ho gołąbeczki - krzyknęłam
- Ooo a którzto zawitał do szkoły - uśmiechnęła się Kama
- A gdzie masz Bartka ? - Winiar rozejrzał się dookoła
- A śpi biedactwo, całą noc uczyliśmy się matmy
- Czyli miłość kwitnie tak ? - uśmiechnął się
- A no wiesz, bierzemy z was przykład, dzióbeczki -skierowałam się do szkoły
Cały czas przypominałam sobie to wszystko co uczył mnie Bartek, próbowałam uspokoić nerwy, co nie bardzo mi wychodziło.
Kiedy tylko zaczeła się lekcja nauczycielka dała mi sprawdzian, spojrzałam na kartkę, czarna dziura, kompletnie zapomniałam wszystko co mi tłumaczył. Siedziałam i gapiłam się w kartkę, w końcu Kamila kopnęła lekko w moje krzesełko, odwróciłam się
- Dasz radę, wierze w Ciebie -zacisnęła kciuki
Tak dam radę, przecież to umiem, napisze ten cholerny sprawdzian i udowodnie że nie jestem taka beznadziejna za jaką mnie uważa.
Napisałam to co wiedziałam i pewnym krokiem podeszłam do biórka podając nauczycielce sprawdzian.
- Przyjdź po lekcjach, powiem Ci na ile napisałaś - powiedziała patrząc w kartkę
- Dobrze - kiwnęłam głową i wróciłam do ławki.
W mojej głowie znowu toczyła się walka między tym co czuje a tym co jest, nienawidziłam tego cholernego rozdarcia, to zaraz po nieodwzajemnionej miłości i tęsknocie najgorsze uczucie w życiu każdego człowieka.
Szłam przed siebie, lekki wiatr rozwiewał moje włosy i wysuszał łzy które mimowolnie spływały po moich policzkach.
Boże, czemu ja znowu płacze ? Zadawałam sobie to pytanie, widać łzy stały się nieodłącznym elementem mojego życia.
Wróciłam do domu, przebrałam się i zajęłam się nauką matematyki, w końcu trzeba stawić jej czoła, otworzyłam zeszyt i zajęłam się czytaniem, niestety wszystko rozpraszało moją uwagę, w końcu dźwięk telefonu, sprawdzam wyświetlacz, wiadomość od Bartka moje usta same się uśmiechały.
Wyświetliłam wiadomość '' co się dzieje ? Ja już za Tobą tęsknie"
Ehh... ja za Tobą też, westchnęłam, ale to nie takie proste " pogadamy później, ucze się z matmy" odpisałam i położyłam telefon pod poduszkę tak aby nie kusił.
Ile tego jest... szeptałam przewracając kartki w książce, przez cały rok tego nie ogarnę a co dopiero przez jedną noc.
Z mojej pilnej nauki wyrwał mnie dzwonek do drzwi, jak zwykle nikt się nie ruszył ich otworzyć, więc zwlokłam się z łóżka i poszłam sprawdzić, kto to.
Za drzwiami nie ujrzałam nikogo innego jak...Bartka...
-Wiem, że potrzebujesz mojej pomocy, prawda ? - uśmiechnął się wchodząc do środka
-Skoro wiesz to po co pytasz ? - zamknęłam drzwi
-Cóż za ciepłe powitanie - pocałował mnie w czoło
-No wiesz nie przyzwyczajaj się, później będzie tylko gorzej - weszłam do pokoju i usiadłam na łóżko
-Mam nadzieję, dobra co my tu mamy do ogarnięcia? - usiadł obok i zaczął sprawdzać notatki
-A tylko jakieś 3 rozdziały beznadziejnych wzorów, wykresów itd itd - spojrzałam na sterte materiału do ogarnięcia
-Damy radę ! W sumie ciekawe jeszcze nigdy nie miałem potrójnej randki. Ty, ja i matematyka, idealnie
- W sumie to jeszcze nigdy nie mieliśmy takiej prawdziwej randki
-Racja, musimy to zmienić, w każdy piątek będziemy chodzić na randki, ten dzień będzie zarezerwowany tylko i wyłącznie dla nas
- Kiedy już będziemy razem i nie będziemy w tym momencie grać jakiegoś meczu to jak najbardziej
- To jesteśmy umówieni ?
- Dobra tłumacz mi tą matematykę bo już chce mi się spać - oparłam głowe o poduszkę
- To będzie długa i męcząca noc - położył się obok i zaczęliśmy przerabiać matematykę.
Oczywiście nie obyło się bez nerwów, stresu, łez i zmęczenia.
O 6 zadzwonił budzik, zerwałam się na równe nogi, spakowałam się, przebrałam i wróciłam do pokoju po telefon, Bartek jeszcze spał, usiadłam obok na łóżku, nachyliłam się nad nim i pocałowałam jego policzek.
-Jeszcze 5 minut - szepnął nakrywając się kołdrą
- Śpij ile chcesz, tylko posprzątaj, ugotuj obiad , zrób zakupy, nastaw pranie, tylko mnie kochaj
- mhm - wyjęczał na znak żeby dać mu spokój
- Dam znać czy zdałam, pa - klepnęłam lekko jego ramię
Kiedy byłam już pod szkołą zobaczyłam Kamilę i Michała, którzy nie mogli się ze sobą rozstać
- Ho ho ho gołąbeczki - krzyknęłam
- Ooo a którzto zawitał do szkoły - uśmiechnęła się Kama
- A gdzie masz Bartka ? - Winiar rozejrzał się dookoła
- A śpi biedactwo, całą noc uczyliśmy się matmy
- Czyli miłość kwitnie tak ? - uśmiechnął się
- A no wiesz, bierzemy z was przykład, dzióbeczki -skierowałam się do szkoły
Cały czas przypominałam sobie to wszystko co uczył mnie Bartek, próbowałam uspokoić nerwy, co nie bardzo mi wychodziło.
Kiedy tylko zaczeła się lekcja nauczycielka dała mi sprawdzian, spojrzałam na kartkę, czarna dziura, kompletnie zapomniałam wszystko co mi tłumaczył. Siedziałam i gapiłam się w kartkę, w końcu Kamila kopnęła lekko w moje krzesełko, odwróciłam się
- Dasz radę, wierze w Ciebie -zacisnęła kciuki
Tak dam radę, przecież to umiem, napisze ten cholerny sprawdzian i udowodnie że nie jestem taka beznadziejna za jaką mnie uważa.
Napisałam to co wiedziałam i pewnym krokiem podeszłam do biórka podając nauczycielce sprawdzian.
- Przyjdź po lekcjach, powiem Ci na ile napisałaś - powiedziała patrząc w kartkę
- Dobrze - kiwnęłam głową i wróciłam do ławki.
niedziela, 11 maja 2014
Rozdział 14
-Wiesz Bartek, czasami jedynym sposobem chronienia osoby, którą się kocha…jest trzymanie się od niej z daleka
-Nie, w naszym przypadku to nie przejdzie, rozumiesz - złapał moje ręce
-Nie mamy innego wyjścia tak po prostu - zatopiłam wzrok w jego oczach
-Czemu chcesz okłamywać samą siebie?
-Bo może jeśli wiele razy powtórzę sobie, że Cie nie kocham, to sama w końcu w to uwierzę - tonęłam nadal w jego oczach
-Żartujesz sobie chyba
-I tak nie mamy innego wyjścia, zrozum
- Ale przecież ty kochasz mnie, a ja kocham ciebie, prawda?
-Prawda, ale Ty masz dziewczynę, poza tym jedyne czego teraz bym chciała to podpaść jej i zniszczyć naszą przyjaźń - spuściłam wzrok
-Natalia......czasem trzeba zmarnować czas na niewłaściwą osobę by dostrzec ogromne znaczenie drugiej…
-Czyli dla Ciebie związek to marnowanie czasu ? -znów spojrzałam na niego
-Tak, jeśli jest się z kimś tylko dlatego że boi się bycia samotnym to tak - skierował się w stronę okna
-No proszę Cie, wiesz że ją skrzywdziłeś tym ? - podeszłam do niego
-Wiem, nawet nie wiesz jak mi z tym cholernie źle, nie wiesz jak to jest kiedy...- zaczął
-Wiem, nawet nie wiesz jak bardzo dobrze wiem jak to jest kiedy nie masz nikogo - przerwałam mu
-Popatrz żyjemy obok siebie ponad 2 lata i nie zauważyliśmy, że jesteśmy dla siebie wszystkim, nikt inny nie zna mnie tak jak Ty, nikt mnie tak nie rozumie - skupił swój wzrok na szybie
-Boje się, boje się że nam nie wyjdzie a wtedy nie będziemy mieć ani miłości ani przyjaźni
-Zawsze możemy wrócić do przyjaźni - odwrócił się w moją stronę
-Nie Bartek miłości nie wolno karać przyjaźnią. Koniec to koniec
-Wiesz co jest najlepsze, że możemy się nie widzieć miesiącami. Możemy o sobie „zapomnieć” na chwilę lub dwie. Możemy mieć kogoś w międzyczasie.
Ale proszę, powiedz mi jak to jest, że za każdym razem, kiedy znajdziemy się blisko siebie, jakaś niewidzialna siła, pcha nas ku sobie ? - zbliżył się jeszcze bardziej
-Sama nie wiem co mam o tym myśleć - odwróciłam się
Z powrotem usiadłam na wielką sofę stojącą pod ścianą w pokoju, schowałam twarz w ręce, musiałam to przemyśleć, mimo wszystko to dzieje się za szybko, stanowczo za szybko. Bartek bez słowa usiadł obok mnie, czułam jego bliskość, słyszałam oddech, siedzieliśmy obok siebie bez słowa – tak blisko, a jakże daleko, w końcu Bartek musnął ręką moją szyję, spojrzałam na niego i przez kolejną chwilę utonęłam w jego oczach.
Ideał mężczyzny, ucieleśnienie moich wszystkich pragnień znalazłam w nim, wszystko to czego szukałam u innych znalazłam u niego.
- I co ? - zapytał
-Teraz to nie ma sensu, wyjeżdżasz, nie chce związku na odległość
-Jedź ze mną ! - zaproponował
- Mam tutaj szkołe i klub, wiec to nie możliwe
- Ja również mam tutaj wszystko, więc nigdzie nie jadę - przycisnął mnie do siebie
-Jedziesz i nie chce słyszeć sprzeciwu - położyłam głowę na jego klatce piersiowej
-Nie zostawię Cie tutaj samej - pogładził ręką moje plecy
-Bo to pierwszy raz mnie zostawisz samą, daj spokój
-Pierwszy raz jako moją dziewczynę - uśmiechnął się
-Przecież nie Bartek, przecież ja jeszcze nic nie - zaczęłam
-Słowa nie mają tu żadnego znaczenia liczy się uczucie - położył palec na moje usta
-Błagam Cie, nie wyobrażaj sobie jeszcze nic, muszę sobie to poukładać w głowie - odsunęłam jego rękę
- Wydaje mi się, że wszystko jest już jasne - podniósł moją brodę ku górze i przybliżył swoją twarz do mojej.
W głowie miałam tylko pocałunek, tak jego pocałunek, chciałam żeby mnie pocałował, wtedy wszystko by się zmieniło. Jednak nie to niemożliwe, nie mogę do tego dopuścić, wtedy już nie będę umiała o nim zapomnieć, muszę zachować zimną krew.
-Musze już iść - wstałam z sofy zdenerwowana
-Co się stało ? - podszedł znowu do mnie
- Nic, zasiedziałam się - uśmiechnęłam się i zniknęłam za drzwiami łazienki
Ubrałam swoje rzeczy i pospiesznie wyszłam, tuż za drzwiami stał Bartek
- Zrobiłem coś głupiego tak ? - spojrzał na mnie
- Jejku, Bartek oczywiście że nie - uśmiechnęłam się
- Jestem beznadziejny - zobaczyłam smutek w jego oczach
- Co Ty za bzdury opowiadasz ? - złapałam jego rękę
- Widzisz, nie umiem walczyć o to na czym mi zależy, powinienem Cie jakoś zatrzymać a kompletnie nie wiem co mam zrobić, mam paść na kolana i błagać żebyś została ?
- Nie musisz nic robić, sama świadomość tego że jesteś trzyma mnie przy Tobie
- Więc czemu chcesz mnie tu zostawić ?
- Kurde Bartek, najchętniej to rzuciłabym się tu na Ciebie z tej miłości, ale dopóki nie wyjaśnisz wszystkiego swojej obecnej dziewczynie nie chce robić niczego co byłoby niestosowne, rozumiesz ?
- Ale ta cała sprawa z nią może chwile potrwać
- Poczekam tyle ile będzie trzeba - pogładziłam jego policzek grzbietem dłoni, w dalszym ciągu się uśmiechając.
- A jeśli to potrwa długo ? Dla Ciebie za długo ?
- Mamy przed sobą całe życie, nie musimy się spieszyć
-Nie, w naszym przypadku to nie przejdzie, rozumiesz - złapał moje ręce
-Nie mamy innego wyjścia tak po prostu - zatopiłam wzrok w jego oczach
-Czemu chcesz okłamywać samą siebie?
-Bo może jeśli wiele razy powtórzę sobie, że Cie nie kocham, to sama w końcu w to uwierzę - tonęłam nadal w jego oczach
-Żartujesz sobie chyba
-I tak nie mamy innego wyjścia, zrozum
- Ale przecież ty kochasz mnie, a ja kocham ciebie, prawda?
-Prawda, ale Ty masz dziewczynę, poza tym jedyne czego teraz bym chciała to podpaść jej i zniszczyć naszą przyjaźń - spuściłam wzrok
-Natalia......czasem trzeba zmarnować czas na niewłaściwą osobę by dostrzec ogromne znaczenie drugiej…
-Czyli dla Ciebie związek to marnowanie czasu ? -znów spojrzałam na niego
-Tak, jeśli jest się z kimś tylko dlatego że boi się bycia samotnym to tak - skierował się w stronę okna
-No proszę Cie, wiesz że ją skrzywdziłeś tym ? - podeszłam do niego
-Wiem, nawet nie wiesz jak mi z tym cholernie źle, nie wiesz jak to jest kiedy...- zaczął
-Wiem, nawet nie wiesz jak bardzo dobrze wiem jak to jest kiedy nie masz nikogo - przerwałam mu
-Popatrz żyjemy obok siebie ponad 2 lata i nie zauważyliśmy, że jesteśmy dla siebie wszystkim, nikt inny nie zna mnie tak jak Ty, nikt mnie tak nie rozumie - skupił swój wzrok na szybie
-Boje się, boje się że nam nie wyjdzie a wtedy nie będziemy mieć ani miłości ani przyjaźni
-Zawsze możemy wrócić do przyjaźni - odwrócił się w moją stronę
-Nie Bartek miłości nie wolno karać przyjaźnią. Koniec to koniec
-Wiesz co jest najlepsze, że możemy się nie widzieć miesiącami. Możemy o sobie „zapomnieć” na chwilę lub dwie. Możemy mieć kogoś w międzyczasie.
Ale proszę, powiedz mi jak to jest, że za każdym razem, kiedy znajdziemy się blisko siebie, jakaś niewidzialna siła, pcha nas ku sobie ? - zbliżył się jeszcze bardziej
-Sama nie wiem co mam o tym myśleć - odwróciłam się
Z powrotem usiadłam na wielką sofę stojącą pod ścianą w pokoju, schowałam twarz w ręce, musiałam to przemyśleć, mimo wszystko to dzieje się za szybko, stanowczo za szybko. Bartek bez słowa usiadł obok mnie, czułam jego bliskość, słyszałam oddech, siedzieliśmy obok siebie bez słowa – tak blisko, a jakże daleko, w końcu Bartek musnął ręką moją szyję, spojrzałam na niego i przez kolejną chwilę utonęłam w jego oczach.
Ideał mężczyzny, ucieleśnienie moich wszystkich pragnień znalazłam w nim, wszystko to czego szukałam u innych znalazłam u niego.
- I co ? - zapytał
-Teraz to nie ma sensu, wyjeżdżasz, nie chce związku na odległość
-Jedź ze mną ! - zaproponował
- Mam tutaj szkołe i klub, wiec to nie możliwe
- Ja również mam tutaj wszystko, więc nigdzie nie jadę - przycisnął mnie do siebie
-Jedziesz i nie chce słyszeć sprzeciwu - położyłam głowę na jego klatce piersiowej
-Nie zostawię Cie tutaj samej - pogładził ręką moje plecy
-Bo to pierwszy raz mnie zostawisz samą, daj spokój
-Pierwszy raz jako moją dziewczynę - uśmiechnął się
-Przecież nie Bartek, przecież ja jeszcze nic nie - zaczęłam
-Słowa nie mają tu żadnego znaczenia liczy się uczucie - położył palec na moje usta
-Błagam Cie, nie wyobrażaj sobie jeszcze nic, muszę sobie to poukładać w głowie - odsunęłam jego rękę
- Wydaje mi się, że wszystko jest już jasne - podniósł moją brodę ku górze i przybliżył swoją twarz do mojej.
W głowie miałam tylko pocałunek, tak jego pocałunek, chciałam żeby mnie pocałował, wtedy wszystko by się zmieniło. Jednak nie to niemożliwe, nie mogę do tego dopuścić, wtedy już nie będę umiała o nim zapomnieć, muszę zachować zimną krew.
-Musze już iść - wstałam z sofy zdenerwowana
-Co się stało ? - podszedł znowu do mnie
- Nic, zasiedziałam się - uśmiechnęłam się i zniknęłam za drzwiami łazienki
Ubrałam swoje rzeczy i pospiesznie wyszłam, tuż za drzwiami stał Bartek
- Zrobiłem coś głupiego tak ? - spojrzał na mnie
- Jejku, Bartek oczywiście że nie - uśmiechnęłam się
- Jestem beznadziejny - zobaczyłam smutek w jego oczach
- Co Ty za bzdury opowiadasz ? - złapałam jego rękę
- Widzisz, nie umiem walczyć o to na czym mi zależy, powinienem Cie jakoś zatrzymać a kompletnie nie wiem co mam zrobić, mam paść na kolana i błagać żebyś została ?
- Nie musisz nic robić, sama świadomość tego że jesteś trzyma mnie przy Tobie
- Więc czemu chcesz mnie tu zostawić ?
- Kurde Bartek, najchętniej to rzuciłabym się tu na Ciebie z tej miłości, ale dopóki nie wyjaśnisz wszystkiego swojej obecnej dziewczynie nie chce robić niczego co byłoby niestosowne, rozumiesz ?
- Ale ta cała sprawa z nią może chwile potrwać
- Poczekam tyle ile będzie trzeba - pogładziłam jego policzek grzbietem dłoni, w dalszym ciągu się uśmiechając.
- A jeśli to potrwa długo ? Dla Ciebie za długo ?
- Mamy przed sobą całe życie, nie musimy się spieszyć
czwartek, 1 maja 2014
Rozdział 13
-Bartek - szepnęłam
-Tak ? - oparł swoje czoło o moje
-Przestań - próbowałam opanować drżenie
-Nic złego nie robię - na jego twarz wkradł się zadziorny uśmiech.
Prawy kącik ust powędrował ku górze, kiedy zaczął niebezpiecznie szybko zbliżać się do mojej twarzy i złożył usta na moim policzku, westchnęłam cicho i odsunęłam się od niego.
-Przepraszam, nie wiem co mnie... - zaczął
-Nieee, nie kończ, błagam - powiedziałam składając palec na jego ustach
Staliśmy jeszcze chwile patrząc na siebie, ciesząc oczy sobą.
-Kawa - uśmiechnął się
-Co ?
-Kawa nam wystygnie, chodź - złapał mnie za rękę i energicznie pociągnął za sobą
-Pozwól, że się ubiorę - powiedziałam przytrzymując ręcznik dłonią
-Koszule moją Ci dam, chcesz ? - spojrzał na mnie
-Tak chce - uśmiechnęłam się
-To zaczekaj tu, zaraz wracam
-Dobrze, nigdzie się nie wybieram
Rozejrzałam się po pokoju, moją uwagę przykuł widok zapakowanej figurki w kształcie 6, podeszłam bliżej i rozpoznałam mój prezent dla niego.
W głowie kilka myśli, wyciągnęłam ją z pudełka, w tym momencie do pokoju wparował Bartek
-Masz moją ulubioną - podał mi koszule
-Co chcesz z tym zrobić ? - zapytałam nie odwracając się do niego
-Chodź, wszystko Ci wytłumaczę, tylko się nie denerwuj, dobrze ? - powiedział odkładając ją z powrotem
-Dobrze, pod warunkiem, że to się nie wiąże z niczym czego usłyszeć bym nie chciała - mrugnęłam do niego
Wzięłam jego koszulę i poszłam się przebrać, w głowie miałam już ułożone tłumaczenia, pewnie nie powie mi nic dobrego, zawsze jak jest dobrze coś musi się zepsuć, zawsze.
Wyszłam z łazienki, wzięłam kubek z kawą i usiadłam obok Bartka
-Więc co chcesz mi powiedzieć ? - wzięłam łyk kawy
-Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć, więc kurde nawet nie wiesz jakie to dla mnie trudne bo...
-Bo ? - przerwałam mu
-Bo, będę robił przemeblowanie i nie chce żeby się zakurzyła, wiesz
-Wiem, że kłamiesz - uśmiechnęłam się
-Daria, proszę Cię - spojrzał na mnie
-To ja Ciebie proszę - odłożyłam kubek i przybliżyłam się do niego
-Nie chce żebyś się denerwowała - wziął moją rękę
-Właśnie teraz denerwuje się najbardziej
-Ale to jeszcze nic pewnego, muszę to przemyśleć
-Bartek, powiesz w końcu ?
-Dobrze, dostałem propozycje od pewnego klubu, wiąże się to z przeprowadzką, a ta figurka jedzie ze mną - uśmiechnął się
-To wspaniale, a dokąd ?
-No właśnie daleko bo aż do Włoch
-Nie, niee- wstałam z siedzenia
-Tak - Bartek podszedł do mnie
-Błagam nie mów, że mnie tu zostawisz, nie dam rady bez Ciebie - powiedziałam tuląc się do niego
-Jeszcze się nie zdecydowałem, mam jeszcze sporo czasu na podjęcie decyzji - pogładził moje plecy
-A chciałeś mi o tym powiedzieć ? - odsunęłam się
-No oczywiście
- A kiedy dostałeś tą propozycje ?
-Kilka dni temu
-Kilka dni ? I dopiero teraz mi mówisz? a chciałeś mi o tym powiedzieć tak w ogóle - spuściłam głowę
-Oczywiście, że chciałem, wierzysz mi - podniósł moją brodę ku górze
-Wierzę, zawsze mówisz prawdę. - spojrzałam
-Tobie tak.- wbił palce w moje włosy
-Wiesz, że nie dam sobie rady bez Ciebie ? - zapytałam łamiącym głosem
-Ja bez Ciebie też
-Ale obiecaj, że zapomnisz o mnie kiedy będziesz podejmował decyzje
-Nie mogę Ci tego obiecać
-Dlaczego ?
-Bo nawet na sekundę nie mogę o Tobie zapomnieć
-Bartek, zabijasz mnie takimi słowami, proszę przestań, mamy się przyjaźnić, masz dziewczynę wiesz tym - usiadłam spowrotem na sofę
-Wiesz, wystarczy jedno Twoje słowo - kucnął przede mną
-Za bardzo mi na Tobie zależy, żeby Cię ranić wiesz
-Skąd wiesz jakby było ?
-Może kiedyś się o tym przekonamy
-Kiedyś, kiedyś
-Tak a czas ucieka - uśmiechnął się
-Na razie to Ty wyjeżdżasz może poznasz jakąś fajną dziewczynę, albo nadal będziesz z obecną, pewnie wyjedzie z Tobą
-Skąd ta pewność, że wyjadę ? I że będę z obecną ? Albo kogoś poznam ?
-Bo to dla Ciebie wielka szansa, możesz się rozwijać byłbyś głupcem gdybyś zrezygnował z takiej szansy
-Będę głupcem jak zrezygnuje z Ciebie...
-Tak ? - oparł swoje czoło o moje
-Przestań - próbowałam opanować drżenie
-Nic złego nie robię - na jego twarz wkradł się zadziorny uśmiech.
Prawy kącik ust powędrował ku górze, kiedy zaczął niebezpiecznie szybko zbliżać się do mojej twarzy i złożył usta na moim policzku, westchnęłam cicho i odsunęłam się od niego.
-Przepraszam, nie wiem co mnie... - zaczął
-Nieee, nie kończ, błagam - powiedziałam składając palec na jego ustach
Staliśmy jeszcze chwile patrząc na siebie, ciesząc oczy sobą.
-Kawa - uśmiechnął się
-Co ?
-Kawa nam wystygnie, chodź - złapał mnie za rękę i energicznie pociągnął za sobą
-Pozwól, że się ubiorę - powiedziałam przytrzymując ręcznik dłonią
-Koszule moją Ci dam, chcesz ? - spojrzał na mnie
-Tak chce - uśmiechnęłam się
-To zaczekaj tu, zaraz wracam
-Dobrze, nigdzie się nie wybieram
Rozejrzałam się po pokoju, moją uwagę przykuł widok zapakowanej figurki w kształcie 6, podeszłam bliżej i rozpoznałam mój prezent dla niego.
W głowie kilka myśli, wyciągnęłam ją z pudełka, w tym momencie do pokoju wparował Bartek
-Masz moją ulubioną - podał mi koszule
-Co chcesz z tym zrobić ? - zapytałam nie odwracając się do niego
-Chodź, wszystko Ci wytłumaczę, tylko się nie denerwuj, dobrze ? - powiedział odkładając ją z powrotem
-Dobrze, pod warunkiem, że to się nie wiąże z niczym czego usłyszeć bym nie chciała - mrugnęłam do niego
Wzięłam jego koszulę i poszłam się przebrać, w głowie miałam już ułożone tłumaczenia, pewnie nie powie mi nic dobrego, zawsze jak jest dobrze coś musi się zepsuć, zawsze.
Wyszłam z łazienki, wzięłam kubek z kawą i usiadłam obok Bartka
-Więc co chcesz mi powiedzieć ? - wzięłam łyk kawy
-Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć, więc kurde nawet nie wiesz jakie to dla mnie trudne bo...
-Bo ? - przerwałam mu
-Bo, będę robił przemeblowanie i nie chce żeby się zakurzyła, wiesz
-Wiem, że kłamiesz - uśmiechnęłam się
-Daria, proszę Cię - spojrzał na mnie
-To ja Ciebie proszę - odłożyłam kubek i przybliżyłam się do niego
-Nie chce żebyś się denerwowała - wziął moją rękę
-Właśnie teraz denerwuje się najbardziej
-Ale to jeszcze nic pewnego, muszę to przemyśleć
-Bartek, powiesz w końcu ?
-Dobrze, dostałem propozycje od pewnego klubu, wiąże się to z przeprowadzką, a ta figurka jedzie ze mną - uśmiechnął się
-To wspaniale, a dokąd ?
-No właśnie daleko bo aż do Włoch
-Nie, niee- wstałam z siedzenia
-Tak - Bartek podszedł do mnie
-Błagam nie mów, że mnie tu zostawisz, nie dam rady bez Ciebie - powiedziałam tuląc się do niego
-Jeszcze się nie zdecydowałem, mam jeszcze sporo czasu na podjęcie decyzji - pogładził moje plecy
-A chciałeś mi o tym powiedzieć ? - odsunęłam się
-No oczywiście
- A kiedy dostałeś tą propozycje ?
-Kilka dni temu
-Kilka dni ? I dopiero teraz mi mówisz? a chciałeś mi o tym powiedzieć tak w ogóle - spuściłam głowę
-Oczywiście, że chciałem, wierzysz mi - podniósł moją brodę ku górze
-Wierzę, zawsze mówisz prawdę. - spojrzałam
-Tobie tak.- wbił palce w moje włosy
-Wiesz, że nie dam sobie rady bez Ciebie ? - zapytałam łamiącym głosem
-Ja bez Ciebie też
-Ale obiecaj, że zapomnisz o mnie kiedy będziesz podejmował decyzje
-Nie mogę Ci tego obiecać
-Dlaczego ?
-Bo nawet na sekundę nie mogę o Tobie zapomnieć
-Bartek, zabijasz mnie takimi słowami, proszę przestań, mamy się przyjaźnić, masz dziewczynę wiesz tym - usiadłam spowrotem na sofę
-Wiesz, wystarczy jedno Twoje słowo - kucnął przede mną
-Za bardzo mi na Tobie zależy, żeby Cię ranić wiesz
-Skąd wiesz jakby było ?
-Może kiedyś się o tym przekonamy
-Kiedyś, kiedyś
-Tak a czas ucieka - uśmiechnął się
-Na razie to Ty wyjeżdżasz może poznasz jakąś fajną dziewczynę, albo nadal będziesz z obecną, pewnie wyjedzie z Tobą
-Skąd ta pewność, że wyjadę ? I że będę z obecną ? Albo kogoś poznam ?
-Bo to dla Ciebie wielka szansa, możesz się rozwijać byłbyś głupcem gdybyś zrezygnował z takiej szansy
-Będę głupcem jak zrezygnuje z Ciebie...
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
Rozdział 12
Z godziny na godzinę było coraz gorzej, czułam że się odwadniam, w życiu
nie pomyślałabym że on jest dla mnie tak bardzo ważny, niestety teraz
trzeba zapomnieć, ba teraz trzeba będzie udawać że mi nie zależy, że
wszystko jest dobrze.
Czyli jednak to prawda trzeba docenić co się ma zanim los każe nam docenić co mielimy.
To głupie bo jak z nim rozmawiam, to prawie tak, jakbym słuchała swojego najgłębszego, najbardziej przemyślanego i najlepszego głosu wewnętrznego.Taka niezwykła zgodność tego, co myślę i czuje z tym, co słyszę, położyłam głowę na poduszkę i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi, a właściwie nie dzwonek, tylko krzyk siostry
- Dzwonek!
- To otwórz! - odkrzyknęłam, ale nie doczekałam się rezultatu, a dźwięk się powtórzył.
Zwlokłam się z łóżka i poczłapałam do drzwi.
- O, ładna piżamka - rzekł Bartek, kiedy otworzyłam.
- Oszalałeś? Co tu robisz tak wcześnie?
- Wcześnie?! Jest szósta, zaraz do szkoły - spojrzał na zegarek
-Dobra, co Cię do mnie sprowadza ? - przygładziłam włosy
-Jak to co ? chyba musimy sobie coś wyjaśnić - skierował się do mojego pokoju
-Ale co musimy wyjaśnić ? chyba nie rozumiem - poszłam za nim
-No wczorajsza sytuacja - usiadł na moim łóżku
-Nie wiem o czym mówisz - uśmiechnęłam się lekko
-A te zaczerwienione i spuchnięte oczy to co ? - spojrzał na mnie
-Czy płakałam ? Tak ale nie za Tobą.Widać są ważniejsze sprawy od tej komedii którą nazwałam miłością .- usiadłam obok
-Czyli jednak - uśmiechnął się
-Jednak co ? - uciekłam spojrzeniem
-Czujesz coś do mnie, prawda ?
-Taaa - szepnęłam
-Widzisz to głupie, ale ja też czuje coś do Ciebie - powiedział
-Tylko jest problem bo Ty czujesz przyjaźń a moja przyjaźń przerodziła się w coś większego, silniejszego, nawet nie potrafię tego opisać - schowałam twarz w ręce
-To mamy problem - wstał i podszedł do okna
-Tak, a jaki ? - spojrzałam na niego
-No bo ja mam tak samo - nadal patrzył przed siebie
-Tylko, że Ty już znalazłeś swoją miłość
-Poczekaj - w końcu odwzajemnił spojrzenie
-Na co? - spojrzałam
-Na miłość.
-Ona sama mnie znajdzie.
-Kiedy Ty, właśnie przed nią uciekasz.
-Sugerujesz że to właśnie Ty jesteś tą miłością?
-Ja nic nie sugeruje. Ja to po prostu czuję. - ponownie usiadł obok
-Za widok Twoich zakochanych oczu, jestem gotowa oddać wszystko, co tylko mam najlepsze.
Może i to żałosne, ale tak właśnie ma na imię nieszczęśliwa miłość - oparłam głowę o jego ramię
-Jezu, czego nie wyznałaś mi tego wcześniej ? - oparł swój policzek o moją głowę
-Bo poczułam to niedawno, poza tym nie chciałam niszczyć naszej przyjaźni, a kiedy już się zdecydowałam wyznałeś, że już kogoś poznałeś, nawet nie wiesz jak mnie to rozwaliło - mówiłam
-Wiesz co jest najgorsze ? - objął mnie
-Co ?
-Że ja też nie chciałem niszczyć naszej przyjaźni to jest dla mnie najważniejsze, ale teraz kiedy ją poznałem nie wiem, jestem z nią ale myślę o Tobie, to takie głupie
- Dlaczego tak rzadko okazywałeś te uczucia.?
- Bo wolę udawać, że nic do Ciebie nie czuje niż cierpieć i nie spać po nocach.
-Co myśmy narobili
-Co ?
-Zmarnowaliśmy wszystko, rozumiesz ? wszystko
-Udajmy, że Cię nie kocham, że nie potrzebuję, że nie tęsknie i że nie płaczę. Bo tak będzie lepiej. Uzależnienia są złe, a Ty mnie uzależniasz.
- Skoro tak wolisz… W tym momencie pękło moje serce. Tak bardzo chciałam, żeby zaprzeczył.
-To co ? damy radę ? - zapytał
-Z czym ?
-Zapomnieć o tym wszystkim i dalej się przyjaźnić ?
-Będzie ciężko, ale nie takie problemy razem pokonywaliśmy, prawda ? - uśmiechnęłam się
-Razem przetrwamy wszystko - pocałował moje czoło
-Dokładnie, a teraz przepraszam ale muszę się zbierać, wiesz szkoła czeka i te sprawy
-Tak wiem wiem to masz 10 minut ja czekam w samochodzie
-Nie no nie ma potrzeby
-Ale chce wiesz
-Dobrze, dziękuję zaraz zejdę do Ciebie
Bartek wyszedł, ja poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro, wyglądałam okropnie oczy opuchnięte, zaczerwienione zacisnęłam lekko szczękę i przymknęłam na chwilę oczy, mówiąc sobie w duchu, że nie będę przez niego płakać.
Oczywiście, stało się na odwrót. Byłam zupełnie rozbita i przygnębiona wydarzeniami z ostatnich kilku godzin. Ogarnęłam się i zeszłam do Bartka, usiadłam w fotelu.
-Chcesz jechać do szkoły ? - zapytał
-Niee - kiwnęłam przecząco głową
Bartek położył rękę na moim kolanie i znacząco kiwnął głową, znaczyło to tyle że zabiera mnie do siebie bo mamy jeszcze coś wyjaśniać. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu.
-To co ja zaparzę kawe tak ? - uśmiechnął się
-A ja wezmę prysznic - klepnęłam go w ramię
Weszłam do łazienki i zaczęłam się rozbierać, mając nadzieję, że prysznic mi pomoże i gorąca woda rozluźni me obolałe ciało, oraz ukoi nerwy. Żałowałam, że nie miałam żadnych ubrań na przebranie, ale o to postanowiłam martwić się później.
Weszłam pod prysznic i przymknęłam zaczerwienione, opuchnięte oczy, pozwalając, by strumień przyjemnego ciepła chociaż na chwilę wyrzucił wszystkie myśli i wspomnienia z mojego umysłu.
Nie wiem ile czasu stałam pod wodą, starając się zrelaksować, ale w końcu uznałam, że to rzeczywiście trochę mi pomogło. Musiałam jakoś dojść do siebie i przestać się użalać.
Musiałam zacząć jasno myśleć. Wychodząc spod prysznica, złapałam za biały, puchowy i przyjemnie pachnący ręcznik, po czym szybko się nim owinęłam, by utracić jak najmniej ciepła.
Przez chwilę stałam przed lekko zaparowanym lustrem, znowu wpatrując się w swoje odbicie. Wyglądałam lepiej z kolorkami na policzkach i bez smug rozmazanego makijażu na skórze.
Wyszłam z łazienki, dalej będąc jedynie owiniętą w ręcznik
-jedyne co Ci mogę zaproponować to moja koszulka - uśmiechnął się podając mi koszulkę
-idealnie - wzięłam ją od niego
-ale z Ciebie gapa - zaczął się śmiać
-co ? - zapytałam
- masz jeszcze troszkę szamponu na twarzy - podszedł do mnie
- gdzie ? - zaczęłam energicznie wycierać całą twarz
- o tu - powiedział i delikatnie musnął mój policzek palcem
Czyli jednak to prawda trzeba docenić co się ma zanim los każe nam docenić co mielimy.
To głupie bo jak z nim rozmawiam, to prawie tak, jakbym słuchała swojego najgłębszego, najbardziej przemyślanego i najlepszego głosu wewnętrznego.Taka niezwykła zgodność tego, co myślę i czuje z tym, co słyszę, położyłam głowę na poduszkę i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi, a właściwie nie dzwonek, tylko krzyk siostry
- Dzwonek!
- To otwórz! - odkrzyknęłam, ale nie doczekałam się rezultatu, a dźwięk się powtórzył.
Zwlokłam się z łóżka i poczłapałam do drzwi.
- O, ładna piżamka - rzekł Bartek, kiedy otworzyłam.
- Oszalałeś? Co tu robisz tak wcześnie?
- Wcześnie?! Jest szósta, zaraz do szkoły - spojrzał na zegarek
-Dobra, co Cię do mnie sprowadza ? - przygładziłam włosy
-Jak to co ? chyba musimy sobie coś wyjaśnić - skierował się do mojego pokoju
-Ale co musimy wyjaśnić ? chyba nie rozumiem - poszłam za nim
-No wczorajsza sytuacja - usiadł na moim łóżku
-Nie wiem o czym mówisz - uśmiechnęłam się lekko
-A te zaczerwienione i spuchnięte oczy to co ? - spojrzał na mnie
-Czy płakałam ? Tak ale nie za Tobą.Widać są ważniejsze sprawy od tej komedii którą nazwałam miłością .- usiadłam obok
-Czyli jednak - uśmiechnął się
-Jednak co ? - uciekłam spojrzeniem
-Czujesz coś do mnie, prawda ?
-Taaa - szepnęłam
-Widzisz to głupie, ale ja też czuje coś do Ciebie - powiedział
-Tylko jest problem bo Ty czujesz przyjaźń a moja przyjaźń przerodziła się w coś większego, silniejszego, nawet nie potrafię tego opisać - schowałam twarz w ręce
-To mamy problem - wstał i podszedł do okna
-Tak, a jaki ? - spojrzałam na niego
-No bo ja mam tak samo - nadal patrzył przed siebie
-Tylko, że Ty już znalazłeś swoją miłość
-Poczekaj - w końcu odwzajemnił spojrzenie
-Na co? - spojrzałam
-Na miłość.
-Ona sama mnie znajdzie.
-Kiedy Ty, właśnie przed nią uciekasz.
-Sugerujesz że to właśnie Ty jesteś tą miłością?
-Ja nic nie sugeruje. Ja to po prostu czuję. - ponownie usiadł obok
-Za widok Twoich zakochanych oczu, jestem gotowa oddać wszystko, co tylko mam najlepsze.
Może i to żałosne, ale tak właśnie ma na imię nieszczęśliwa miłość - oparłam głowę o jego ramię
-Jezu, czego nie wyznałaś mi tego wcześniej ? - oparł swój policzek o moją głowę
-Bo poczułam to niedawno, poza tym nie chciałam niszczyć naszej przyjaźni, a kiedy już się zdecydowałam wyznałeś, że już kogoś poznałeś, nawet nie wiesz jak mnie to rozwaliło - mówiłam
-Wiesz co jest najgorsze ? - objął mnie
-Co ?
-Że ja też nie chciałem niszczyć naszej przyjaźni to jest dla mnie najważniejsze, ale teraz kiedy ją poznałem nie wiem, jestem z nią ale myślę o Tobie, to takie głupie
- Dlaczego tak rzadko okazywałeś te uczucia.?
- Bo wolę udawać, że nic do Ciebie nie czuje niż cierpieć i nie spać po nocach.
-Co myśmy narobili
-Co ?
-Zmarnowaliśmy wszystko, rozumiesz ? wszystko
-Udajmy, że Cię nie kocham, że nie potrzebuję, że nie tęsknie i że nie płaczę. Bo tak będzie lepiej. Uzależnienia są złe, a Ty mnie uzależniasz.
- Skoro tak wolisz… W tym momencie pękło moje serce. Tak bardzo chciałam, żeby zaprzeczył.
-To co ? damy radę ? - zapytał
-Z czym ?
-Zapomnieć o tym wszystkim i dalej się przyjaźnić ?
-Będzie ciężko, ale nie takie problemy razem pokonywaliśmy, prawda ? - uśmiechnęłam się
-Razem przetrwamy wszystko - pocałował moje czoło
-Dokładnie, a teraz przepraszam ale muszę się zbierać, wiesz szkoła czeka i te sprawy
-Tak wiem wiem to masz 10 minut ja czekam w samochodzie
-Nie no nie ma potrzeby
-Ale chce wiesz
-Dobrze, dziękuję zaraz zejdę do Ciebie
Bartek wyszedł, ja poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro, wyglądałam okropnie oczy opuchnięte, zaczerwienione zacisnęłam lekko szczękę i przymknęłam na chwilę oczy, mówiąc sobie w duchu, że nie będę przez niego płakać.
Oczywiście, stało się na odwrót. Byłam zupełnie rozbita i przygnębiona wydarzeniami z ostatnich kilku godzin. Ogarnęłam się i zeszłam do Bartka, usiadłam w fotelu.
-Chcesz jechać do szkoły ? - zapytał
-Niee - kiwnęłam przecząco głową
Bartek położył rękę na moim kolanie i znacząco kiwnął głową, znaczyło to tyle że zabiera mnie do siebie bo mamy jeszcze coś wyjaśniać. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu.
-To co ja zaparzę kawe tak ? - uśmiechnął się
-A ja wezmę prysznic - klepnęłam go w ramię
Weszłam do łazienki i zaczęłam się rozbierać, mając nadzieję, że prysznic mi pomoże i gorąca woda rozluźni me obolałe ciało, oraz ukoi nerwy. Żałowałam, że nie miałam żadnych ubrań na przebranie, ale o to postanowiłam martwić się później.
Weszłam pod prysznic i przymknęłam zaczerwienione, opuchnięte oczy, pozwalając, by strumień przyjemnego ciepła chociaż na chwilę wyrzucił wszystkie myśli i wspomnienia z mojego umysłu.
Nie wiem ile czasu stałam pod wodą, starając się zrelaksować, ale w końcu uznałam, że to rzeczywiście trochę mi pomogło. Musiałam jakoś dojść do siebie i przestać się użalać.
Musiałam zacząć jasno myśleć. Wychodząc spod prysznica, złapałam za biały, puchowy i przyjemnie pachnący ręcznik, po czym szybko się nim owinęłam, by utracić jak najmniej ciepła.
Przez chwilę stałam przed lekko zaparowanym lustrem, znowu wpatrując się w swoje odbicie. Wyglądałam lepiej z kolorkami na policzkach i bez smug rozmazanego makijażu na skórze.
Wyszłam z łazienki, dalej będąc jedynie owiniętą w ręcznik
-jedyne co Ci mogę zaproponować to moja koszulka - uśmiechnął się podając mi koszulkę
-idealnie - wzięłam ją od niego
-ale z Ciebie gapa - zaczął się śmiać
-co ? - zapytałam
- masz jeszcze troszkę szamponu na twarzy - podszedł do mnie
- gdzie ? - zaczęłam energicznie wycierać całą twarz
- o tu - powiedział i delikatnie musnął mój policzek palcem
piątek, 18 kwietnia 2014
Rozdział 11
-jesteś pewna ? - zapytała
-no tak, nie chce ryzykować, zbyt wiele mogę stracić
-więc co zamierzasz ?
-muszę go unikać chociaż przez kilka dni, nie mogę dopuścić żeby zaczął się domyślać
-a jeżeli on czuje to samo ?
-kto ? Że niby Bartek do mnie ? Proszę Cie, to niemożliwe
-czemu niemożliwe ?
-bo...nie i koniec, poza tym już skończmy ten temat
- dobra, to może jakiś spacer ? Albo gdzieś pojedziemy, co ? Zapomnisz na chwile
-nie mam ochoty - usiadłam na łóżku
-to obejrzymy może jakiś film ? 3 metry nad niebem - uśmiechnęła się
- o nieee tylko nie o miłości, nie chce ryczeć znowu to ja już wole ten spacer - powiedziałam wstając z łóżka
-oj Daria Daria - spojrzała na mnie
- no co ? - spytałam szukając czegoś do przebrania
-no nic nic lubię Cie w takim stanie - wzięła mój telefon
-w jakim stanie ? - spojrzałam na nią
-w stanie zakochania
-nie jestem wcale zakochana - odwróciłam spojrzenie
-jesteś zawsze tak robisz jak coś jest na rzeczy - uśmiechnęła się
-jak robię ? - zapytałam wkładając bluzę
-no właśnie tak - uśmiechnęła się jeszcze bardziej
-gdyby ktoś mnie spytał: Czemu właśnie On? Nie znałabym odpowiedzi.
-ciężko znaleźć odpowiedź, po prostu serce go wybrało i koniec
-tylko powiedz mi czemu przez tak długi czas nie zauważyłam, że on jest dla mnie kimś więcej - usiadłam obok niej
-czasami tak jest że ludzie żyją obok siebie latami i nie potrafią dostrzec że są dla siebie stworzeni
-albo czasami poznają się i już po kilku dniach wiedzą że są dla siebie, prawda ? - oparłam głowę na jej ramieniu
-tak i wiesz dziękuję Ci za niego
-przecież ja z tym nie mam nic wspólnego, to Bartek was poznał
-ale ja wiem że ty też maczałaś w tym palce \
-nie na prawdę uwierz tym razem nic w niczym nie maczałam - zaśmiałam się
-mimo wszystko Ci dziękuję - objęła mnie
Z objęcia wyrwał nas telefon Kamili spojrzałyśmy na wyświetlacz ,,Misiek"
-no proszę proszę ten to ma wyczucie czasu - uśmiechnęłam się
-oddzwonie do niego później - zobaczyłam radość w jej oczach
-odbierz - powiedziałam
-nie, teraz jestem dla Ciebie - odpowiedziała
-odbierz w tej chwili - powiedziałam stanowczo
- no dobrze - odpowiedziała i posłusznie wykonała polecenie
Patrzyłam na nią jaka jest szczęśliwa, jak na samą myśl o nim się uśmiecha, jak w jej oczach pojawiają się iskierki, Kamila schowała telefon do kieszeni.
-no jedź jedź - spojrzałam na przyjaciółkę
-Daria powiedziałam że teraz mój czas jest dla Ciebie
-plany się zmieniły, postanowiłam powiedzieć Bartkowi, trudno, nie potrafię go oszukiwać że nic do niego nie czuję skoro to uczucie aż rozwala mnie od środka - powiedziałam biorąc telefon i wybierając jego numer.
-powodzenia - powiedziała całując mnie w policzek i wychodząc
-no w końcu, co się z Tobą działo ? pisałem do Ciebie, czemu nawet nie odpisałaś ? - zaczął Bartek
-musimy porozmawiać, mogę przyjechać ? - spytałam
-tak, też muszę z Tobą porozmawiać, czekam - powiedział
-będę za pół godziny - powiedziałam rozłączając się
Całą drogę planowałam co mu powiem, jak to będzie wyglądać, nerwy mnie zjadały, no trudno, ale on też chce ze mną porozmawiać, może on też zauważył że łączy nas coś więcej niż tylko przyjaźń.
Stając pod jego domem, podchodząc do drzwi słyszałam kołatanie mojego serca, czułam się tak jakby zaraz miało przebić mi się przez ciało.
-no jesteś, wchodź - powiedział otwierając
- Bartek, muszę Ci coś powiedzieć - zaczęłam
-tak, ja Tobie też, słuchaj to dziwne ale poznałem dziewczynę, jest idealna nawet nie wiedziałem że mogę się zakochać - zaczął mówić uradowany
Stałam wpatrzona w niego, czułam jak łzy napływają mi do oczu, powoli docierały do mnie jego słowa
-to wspaniale - szepnęłam
-co się stało ? - złapał mnie w ramionach
-złamałeś mi serce - lekko się uśmiechnęłam
-nie chciałem złamać ci serca…- spojrzał na mnie
- a ja nie chciałam się w tobie zakochać, ale wszyscy popełniamy błędy.- skierowałam się do wyjścia
-co się stało ? - złapał mnie za rękę
-nie rozumiesz ? - zapytałam
-ale czego nie rozumiem ? co chciałaś mi powiedzieć ?
-nie nic chciałam Ci tylko powiedzieć że nigdy nie wierzyłam w ‚miłość od pierwszego wejrzenia’… cóż, dopóki nie zobaczyłam Ciebie.
-nie mówisz serio
-no oczywiście, że nie , żartuje przecież, chciałam Cię tylko zaprosić we wtorek na mecz - uśmiechnęłam się
-a mogę kogoś zabrać ? - uśmiechnął się
-oczywiście - spojrzałam na niego
-to co kawa, herbata ?
-chętnie ale muszę uciekać, bo miałam jeszcze odwiedzić kogoś ważnego
- rozumiem, to co do wtorku, tak ? - powiedział całując mój policzek
-tak - powiedziałam mrużąc oczy
Kiedy wyszłam, oparłam się plecami o drzwi i wtedy na spokojnie mogłam zacząć płakać, tak po prostu całą drogę do domu odwadniałam się po trochę, trochę też połamało mi się serce, ale nadal go kochałam tylko teraz tymi połamanymi częściami..
Weszłam do domu przebrałam się i usiadłam na łóżku i tak siedząc w piżamie myślałam co by było gdybym była idealna
-no tak, nie chce ryzykować, zbyt wiele mogę stracić
-więc co zamierzasz ?
-muszę go unikać chociaż przez kilka dni, nie mogę dopuścić żeby zaczął się domyślać
-a jeżeli on czuje to samo ?
-kto ? Że niby Bartek do mnie ? Proszę Cie, to niemożliwe
-czemu niemożliwe ?
-bo...nie i koniec, poza tym już skończmy ten temat
- dobra, to może jakiś spacer ? Albo gdzieś pojedziemy, co ? Zapomnisz na chwile
-nie mam ochoty - usiadłam na łóżku
-to obejrzymy może jakiś film ? 3 metry nad niebem - uśmiechnęła się
- o nieee tylko nie o miłości, nie chce ryczeć znowu to ja już wole ten spacer - powiedziałam wstając z łóżka
-oj Daria Daria - spojrzała na mnie
- no co ? - spytałam szukając czegoś do przebrania
-no nic nic lubię Cie w takim stanie - wzięła mój telefon
-w jakim stanie ? - spojrzałam na nią
-w stanie zakochania
-nie jestem wcale zakochana - odwróciłam spojrzenie
-jesteś zawsze tak robisz jak coś jest na rzeczy - uśmiechnęła się
-jak robię ? - zapytałam wkładając bluzę
-no właśnie tak - uśmiechnęła się jeszcze bardziej
-gdyby ktoś mnie spytał: Czemu właśnie On? Nie znałabym odpowiedzi.
-ciężko znaleźć odpowiedź, po prostu serce go wybrało i koniec
-tylko powiedz mi czemu przez tak długi czas nie zauważyłam, że on jest dla mnie kimś więcej - usiadłam obok niej
-czasami tak jest że ludzie żyją obok siebie latami i nie potrafią dostrzec że są dla siebie stworzeni
-albo czasami poznają się i już po kilku dniach wiedzą że są dla siebie, prawda ? - oparłam głowę na jej ramieniu
-tak i wiesz dziękuję Ci za niego
-przecież ja z tym nie mam nic wspólnego, to Bartek was poznał
-ale ja wiem że ty też maczałaś w tym palce \
-nie na prawdę uwierz tym razem nic w niczym nie maczałam - zaśmiałam się
-mimo wszystko Ci dziękuję - objęła mnie
Z objęcia wyrwał nas telefon Kamili spojrzałyśmy na wyświetlacz ,,Misiek"
-no proszę proszę ten to ma wyczucie czasu - uśmiechnęłam się
-oddzwonie do niego później - zobaczyłam radość w jej oczach
-odbierz - powiedziałam
-nie, teraz jestem dla Ciebie - odpowiedziała
-odbierz w tej chwili - powiedziałam stanowczo
- no dobrze - odpowiedziała i posłusznie wykonała polecenie
Patrzyłam na nią jaka jest szczęśliwa, jak na samą myśl o nim się uśmiecha, jak w jej oczach pojawiają się iskierki, Kamila schowała telefon do kieszeni.
-no jedź jedź - spojrzałam na przyjaciółkę
-Daria powiedziałam że teraz mój czas jest dla Ciebie
-plany się zmieniły, postanowiłam powiedzieć Bartkowi, trudno, nie potrafię go oszukiwać że nic do niego nie czuję skoro to uczucie aż rozwala mnie od środka - powiedziałam biorąc telefon i wybierając jego numer.
-powodzenia - powiedziała całując mnie w policzek i wychodząc
-no w końcu, co się z Tobą działo ? pisałem do Ciebie, czemu nawet nie odpisałaś ? - zaczął Bartek
-musimy porozmawiać, mogę przyjechać ? - spytałam
-tak, też muszę z Tobą porozmawiać, czekam - powiedział
-będę za pół godziny - powiedziałam rozłączając się
Całą drogę planowałam co mu powiem, jak to będzie wyglądać, nerwy mnie zjadały, no trudno, ale on też chce ze mną porozmawiać, może on też zauważył że łączy nas coś więcej niż tylko przyjaźń.
Stając pod jego domem, podchodząc do drzwi słyszałam kołatanie mojego serca, czułam się tak jakby zaraz miało przebić mi się przez ciało.
-no jesteś, wchodź - powiedział otwierając
- Bartek, muszę Ci coś powiedzieć - zaczęłam
-tak, ja Tobie też, słuchaj to dziwne ale poznałem dziewczynę, jest idealna nawet nie wiedziałem że mogę się zakochać - zaczął mówić uradowany
Stałam wpatrzona w niego, czułam jak łzy napływają mi do oczu, powoli docierały do mnie jego słowa
-to wspaniale - szepnęłam
-co się stało ? - złapał mnie w ramionach
-złamałeś mi serce - lekko się uśmiechnęłam
-nie chciałem złamać ci serca…- spojrzał na mnie
- a ja nie chciałam się w tobie zakochać, ale wszyscy popełniamy błędy.- skierowałam się do wyjścia
-co się stało ? - złapał mnie za rękę
-nie rozumiesz ? - zapytałam
-ale czego nie rozumiem ? co chciałaś mi powiedzieć ?
-nie nic chciałam Ci tylko powiedzieć że nigdy nie wierzyłam w ‚miłość od pierwszego wejrzenia’… cóż, dopóki nie zobaczyłam Ciebie.
-nie mówisz serio
-no oczywiście, że nie , żartuje przecież, chciałam Cię tylko zaprosić we wtorek na mecz - uśmiechnęłam się
-a mogę kogoś zabrać ? - uśmiechnął się
-oczywiście - spojrzałam na niego
-to co kawa, herbata ?
-chętnie ale muszę uciekać, bo miałam jeszcze odwiedzić kogoś ważnego
- rozumiem, to co do wtorku, tak ? - powiedział całując mój policzek
-tak - powiedziałam mrużąc oczy
Kiedy wyszłam, oparłam się plecami o drzwi i wtedy na spokojnie mogłam zacząć płakać, tak po prostu całą drogę do domu odwadniałam się po trochę, trochę też połamało mi się serce, ale nadal go kochałam tylko teraz tymi połamanymi częściami..
Weszłam do domu przebrałam się i usiadłam na łóżku i tak siedząc w piżamie myślałam co by było gdybym była idealna
czwartek, 10 kwietnia 2014
Rozdział 10
-hej hej nie spóźniliśmy się ? - zapytał Winiarski
-nie no, jesteście w samą porę - spojrzałam na nich
-to co ? Wchodzimy do środka ? - zaproponowała Kamila
-tak, my zaraz do was dołączymy - uśmiechnął się Bartek
-nie ma potrzeby, możemy iść z nimi - ruszyłam w kierunku drzwi
-jednak dołączymy chwile później - poczułam jego rękę na moim nadgarstku
-to zaczekamy w środku - Michał otworzył drzwi przed Kamilą i oboje zniknęli
-Bartek no daj spokój, chodź - powiedziałam
-dobrze, ale najpierw musimy coś dokończyć
- co dokończyć?
-to co nam przerwano
-nie, to nic ważnego
-na pewno ? - spojrzał podejrzanie
-tak, poza tym kiedyś jeszcze Ci o tym powiem
-na pewno ? - powtórzył
-tak kiedyś na pewno - szepnęłam
-co ?
-chodźmy już, proszę - spojrzałam na niego
On tylko objął mnie swoim ramieniem i skierowaliśmy się do naszych przyjaciół, którzy jak widać doskonale czuli się w swoim towarzystwie.
-to co przeszkadzamy im czy od razu się zmywamy ? - uśmiechnął się
- w sumie moglibyśmy ich zostawić, ale jestem głodna
-zawsze możemy jechać do domu i zamówić pizze
-w sumie tak, ale może tu mają coś lepszego niż pizza - rozejrzałam się wokół
-to możemy zamówić coś innego, to jak ?
Jedyne o czym teraz marzyłam to zostać z nim sam na sam, wiedziałam że to nie jest dobry pomysł, na pewno nie teraz, nie teraz kiedy poczułam te dziwne uczucie do Bartka, w sumie nie wiem czy ...
-ileż można na was czekać ? - Kama podeszła do nas i złapała nas za ręce
-na nas ? no chyba nawet całe życie, prawda ? - uśmiechnęłam się do niej
- no oczywiście, całe życie a nawet jeden dzień dłużej - odpowiedziała
- już sobie tyle nie słodźcie - wtrącił Bartek
- niby dlaczego ? - spojrzałam na niego
-bo tak - uśmiechnął się
-bo tak ? i to jest Twoja odpowiedź na wszystko tak ? - kontynuowałam
-no na wszystko nie ale na większość tak
-dobra, dobra chodźcie - Kama udała się w kierunku stolika a my posłusznie ruszyliśmy za nią.
Usiedliśmy do stolika zamówiliśmy jedzenie, po czym rozmawialiśmy, nawet nie wiem kiedy ten czas minął, spojrzałam na zegarek, który wskazywał 23
-miło się rozmawia, ale ja się będę zbierać - wstałam z miejsca i zaczęłam zbierać swoje rzeczy
-tak, ja też będę się zbierać - Kamila również odeszła od stolika
- to co ? odwieziemy was - zaproponował Michał
-dzięki, ale ja się przejde, dobrze mi to zrobi po tym całym dniu - powiedziałam
- no daj spokój, na pewno nie puszcze Cie o tej godzinie samej, zapomnij - powiedział Bartek
-przestań, nic mi się nie stanie
-nie Daria, Bartek ma racje jest już późno, nie powinnaś o tej godzinie chodzić sama - dodała Kama
-tak poza tym mamy po drodze - uśmiechnął się Michał
- no tak nawet bardzo po drodze - odwzajemniłam uśmiech
-nie no nie ma sensu żebyście się później wracali, ja ją odwiozę i tak jadę w tamtym kierunku - powiedział Bartek ubierając kurtkę.
-po co jedziesz w tamtym kierunku ? - zapytałam
-mam ważną sprawę do załatwienia to przy okazji Cię odwiozę - uśmiechnął się
-no dobrze, skoro tak
Wyszliśmy na zewnątrz, noc mimo chłodu była piękna, gwieździste niebo oświetlało wszystko wokół, pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i udaliśmy się do samochodu Bartka, nawet nie wiem kiedy minęła mi droga powrotna, zmęczenie dawało się we znaki.
Kiedy dotarliśmy na miejsce
-dziękuję - powiedziałam
-nie ma za co, to tylko odwiezienie - uśmiechnął się
-tak, ale ja Ci dziękuję za wszystko
-za co znowu ?
-za wszystko za cały dzisiejszy dzień za to że jesteś - spojrzałam na niego
Bartek nachylił się i pocałował moje czoło, lubiłam kiedy tak robił czułam się wtedy taka bezpieczna.
-dobrze, jedź miałeś załatwić jakąś ważną sprawę
- już załatwiłem
-jak to ?
-dotarłaś bezpiecznie do domu i to jest dla mnie najważniejsze
-dobranoc - przytuliłam go na pożegnanie
-dobranoc - zacisnął jak zawsze mocniej swoje ramiona.
Weszłam do środka, skierowałam sie do mojego pokoju, zamknęłam drzwi i oparłam się o nie plecami, stałam tak chwilę po czym położyłam się na łóżko i znowu zaczęła się ta cholerna walka między tym co jest a tym co bym chciała, tym co powinnam a tym co czuje...
Usłyszałam dźwięk telefonu, spojrzałam na niego i odwróciłam ekranem do dołu, schowałam twarz w poduszke, niestety dźwięk rozległ się po raz drugi.
Ponownie spojrzałam na telefon 3 wiadomości, spojrzałam kolejny raz, 10:30. Tyle spałam, a nadal czuje się beznadziejnie, na szczęście dzisiaj niedziela i można spokojnie poleniuchować cały dzień.
Dzisiaj nie ma mnie dla nikogo. Nie zdąrzyłam dokończyć moich myśli kiedy odczytałam wiadomość od Bartka, chciał się spotkać. Teraz muszę zrobić wszystko żeby tylko ograniczyć chwilowo nasze kontakty, dopóki moje serce nie oswoi się z myślą że on jest moim przyjacielem, tylko przyjacielem i tak musi pozostać.
Odpisałam że jestem przeziębiona i nie dam rady nigdzie wyjść, dzisiejszy dzień spędze w łóżku wygrzewając się, niestety to wszystko mnie dręczyło, więc zadzwoniłam do Kamili
- no jak tam ? - zapytała roześmiana jak to ona
-beznadziejnie - powiedziałam
-będę za 30 minut - rozłączyła się zanim zdążyłam coś odpowiedzieć.
Sprawdzałam wszystkie portale w oczekiwaniu na Kame, kiedy dotarła do mnie od razu
-co jest ? - spytała od progu
-Bartek - powiedziałam
-jezu... co z nim ? usiadła obok
-no właśnie z nim wszystko dobrze nawet aż za bardzo
-więc o co chodzi ?
-nie wiem.... niby widujemy się codziennie, rozmawiamy, kurde przyjaźnimy ale ostatnio poczułam że -zaczęłam
- że ? - przerwała mi
-że chyba przestałam myśleć o nim jak o przyjacielu
-kochasz go ?
-do tej pory myślałam że tylko jako przyjaciela ale to mnie przerasta
-co Cie przerasta ?
-to że on jest idealny, jest wspaniały, troszczy się, opiekuje, jest zawsze kiedy go potrzebuje
-to jaki problem ?
-że tylko w przyjaźni to może funkcjonować
-czemu niby ?
-bo miłość niszczy przyjaźń a chce żeby był zawsze moim przyjacielem
-przecież wasz związek też może tak wyglądać, wszystko zależy od was
-nie, ja muszę po prostu zaakceptować to i zacząć myśleć tak jak kiedyś nie mogę pozwolić żeby coś się zmieniło, poza tym nigdy nie powiem mu co czuje
-nie no, jesteście w samą porę - spojrzałam na nich
-to co ? Wchodzimy do środka ? - zaproponowała Kamila
-tak, my zaraz do was dołączymy - uśmiechnął się Bartek
-nie ma potrzeby, możemy iść z nimi - ruszyłam w kierunku drzwi
-jednak dołączymy chwile później - poczułam jego rękę na moim nadgarstku
-to zaczekamy w środku - Michał otworzył drzwi przed Kamilą i oboje zniknęli
-Bartek no daj spokój, chodź - powiedziałam
-dobrze, ale najpierw musimy coś dokończyć
- co dokończyć?
-to co nam przerwano
-nie, to nic ważnego
-na pewno ? - spojrzał podejrzanie
-tak, poza tym kiedyś jeszcze Ci o tym powiem
-na pewno ? - powtórzył
-tak kiedyś na pewno - szepnęłam
-co ?
-chodźmy już, proszę - spojrzałam na niego
On tylko objął mnie swoim ramieniem i skierowaliśmy się do naszych przyjaciół, którzy jak widać doskonale czuli się w swoim towarzystwie.
-to co przeszkadzamy im czy od razu się zmywamy ? - uśmiechnął się
- w sumie moglibyśmy ich zostawić, ale jestem głodna
-zawsze możemy jechać do domu i zamówić pizze
-w sumie tak, ale może tu mają coś lepszego niż pizza - rozejrzałam się wokół
-to możemy zamówić coś innego, to jak ?
Jedyne o czym teraz marzyłam to zostać z nim sam na sam, wiedziałam że to nie jest dobry pomysł, na pewno nie teraz, nie teraz kiedy poczułam te dziwne uczucie do Bartka, w sumie nie wiem czy ...
-ileż można na was czekać ? - Kama podeszła do nas i złapała nas za ręce
-na nas ? no chyba nawet całe życie, prawda ? - uśmiechnęłam się do niej
- no oczywiście, całe życie a nawet jeden dzień dłużej - odpowiedziała
- już sobie tyle nie słodźcie - wtrącił Bartek
- niby dlaczego ? - spojrzałam na niego
-bo tak - uśmiechnął się
-bo tak ? i to jest Twoja odpowiedź na wszystko tak ? - kontynuowałam
-no na wszystko nie ale na większość tak
-dobra, dobra chodźcie - Kama udała się w kierunku stolika a my posłusznie ruszyliśmy za nią.
Usiedliśmy do stolika zamówiliśmy jedzenie, po czym rozmawialiśmy, nawet nie wiem kiedy ten czas minął, spojrzałam na zegarek, który wskazywał 23
-miło się rozmawia, ale ja się będę zbierać - wstałam z miejsca i zaczęłam zbierać swoje rzeczy
-tak, ja też będę się zbierać - Kamila również odeszła od stolika
- to co ? odwieziemy was - zaproponował Michał
-dzięki, ale ja się przejde, dobrze mi to zrobi po tym całym dniu - powiedziałam
- no daj spokój, na pewno nie puszcze Cie o tej godzinie samej, zapomnij - powiedział Bartek
-przestań, nic mi się nie stanie
-nie Daria, Bartek ma racje jest już późno, nie powinnaś o tej godzinie chodzić sama - dodała Kama
-tak poza tym mamy po drodze - uśmiechnął się Michał
- no tak nawet bardzo po drodze - odwzajemniłam uśmiech
-nie no nie ma sensu żebyście się później wracali, ja ją odwiozę i tak jadę w tamtym kierunku - powiedział Bartek ubierając kurtkę.
-po co jedziesz w tamtym kierunku ? - zapytałam
-mam ważną sprawę do załatwienia to przy okazji Cię odwiozę - uśmiechnął się
-no dobrze, skoro tak
Wyszliśmy na zewnątrz, noc mimo chłodu była piękna, gwieździste niebo oświetlało wszystko wokół, pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i udaliśmy się do samochodu Bartka, nawet nie wiem kiedy minęła mi droga powrotna, zmęczenie dawało się we znaki.
Kiedy dotarliśmy na miejsce
-dziękuję - powiedziałam
-nie ma za co, to tylko odwiezienie - uśmiechnął się
-tak, ale ja Ci dziękuję za wszystko
-za co znowu ?
-za wszystko za cały dzisiejszy dzień za to że jesteś - spojrzałam na niego
Bartek nachylił się i pocałował moje czoło, lubiłam kiedy tak robił czułam się wtedy taka bezpieczna.
-dobrze, jedź miałeś załatwić jakąś ważną sprawę
- już załatwiłem
-jak to ?
-dotarłaś bezpiecznie do domu i to jest dla mnie najważniejsze
-dobranoc - przytuliłam go na pożegnanie
-dobranoc - zacisnął jak zawsze mocniej swoje ramiona.
Weszłam do środka, skierowałam sie do mojego pokoju, zamknęłam drzwi i oparłam się o nie plecami, stałam tak chwilę po czym położyłam się na łóżko i znowu zaczęła się ta cholerna walka między tym co jest a tym co bym chciała, tym co powinnam a tym co czuje...
Usłyszałam dźwięk telefonu, spojrzałam na niego i odwróciłam ekranem do dołu, schowałam twarz w poduszke, niestety dźwięk rozległ się po raz drugi.
Ponownie spojrzałam na telefon 3 wiadomości, spojrzałam kolejny raz, 10:30. Tyle spałam, a nadal czuje się beznadziejnie, na szczęście dzisiaj niedziela i można spokojnie poleniuchować cały dzień.
Dzisiaj nie ma mnie dla nikogo. Nie zdąrzyłam dokończyć moich myśli kiedy odczytałam wiadomość od Bartka, chciał się spotkać. Teraz muszę zrobić wszystko żeby tylko ograniczyć chwilowo nasze kontakty, dopóki moje serce nie oswoi się z myślą że on jest moim przyjacielem, tylko przyjacielem i tak musi pozostać.
Odpisałam że jestem przeziębiona i nie dam rady nigdzie wyjść, dzisiejszy dzień spędze w łóżku wygrzewając się, niestety to wszystko mnie dręczyło, więc zadzwoniłam do Kamili
- no jak tam ? - zapytała roześmiana jak to ona
-beznadziejnie - powiedziałam
-będę za 30 minut - rozłączyła się zanim zdążyłam coś odpowiedzieć.
Sprawdzałam wszystkie portale w oczekiwaniu na Kame, kiedy dotarła do mnie od razu
-co jest ? - spytała od progu
-Bartek - powiedziałam
-jezu... co z nim ? usiadła obok
-no właśnie z nim wszystko dobrze nawet aż za bardzo
-więc o co chodzi ?
-nie wiem.... niby widujemy się codziennie, rozmawiamy, kurde przyjaźnimy ale ostatnio poczułam że -zaczęłam
- że ? - przerwała mi
-że chyba przestałam myśleć o nim jak o przyjacielu
-kochasz go ?
-do tej pory myślałam że tylko jako przyjaciela ale to mnie przerasta
-co Cie przerasta ?
-to że on jest idealny, jest wspaniały, troszczy się, opiekuje, jest zawsze kiedy go potrzebuje
-to jaki problem ?
-że tylko w przyjaźni to może funkcjonować
-czemu niby ?
-bo miłość niszczy przyjaźń a chce żeby był zawsze moim przyjacielem
-przecież wasz związek też może tak wyglądać, wszystko zależy od was
-nie, ja muszę po prostu zaakceptować to i zacząć myśleć tak jak kiedyś nie mogę pozwolić żeby coś się zmieniło, poza tym nigdy nie powiem mu co czuje
sobota, 15 marca 2014
Rozdział 9
-no nic nic, jak zawsze nic nie zrobiłeś - spojrzałam na niego
-oj już nie czepiaj się - podszedł do mnie
- ja się nie czepiam, wiesz - otworzyłam drzwi
-to dobrze, chodź wypijemy kawę i jedziemy - skierowaliśmy się w stronę kuchni
-gdzie jedziemy ?
-zobaczysz - usiadł naprzeciw mnie
-proszę Cię, mam wolną sobotę, jestem zmęczona po meczu, chce odpocząć - zaczęłam mówić
- już skończyłaś ? - przerwał mi
-skończyłam
-jesteśmy przyjaciółmi?
- co to za pytanie? Oczywiście, że tak
-więc, jako przyjaciel chce spędzić z Tobą trochę czasu
-ale przecież cały czas spędzamy go razem, wczoraj cały dzień i nawet noc
-dobrze jeszcze dzisiaj spędzimy dzień razem i dam Ci trochę spokoju
-ale, Bartek...- zaczęłam
-nie nie ma żadnego ale, zaufaj mi, dobrze ? - powiedział stanowczym głosem
-dobrze
Wypiliśmy wspólnie kawę po czym ruszyliśmy w drogę, ku mojemu zaskoczeniu kierowaliśmy się na Rzeszów.
Myślałam o co może chodzić, czyżby trening z pasiakami ? nie no przecież wie że jeszcze wszystko mnie boli po wczorajszym meczu i nie nadaje się dzisiaj na żaden wysiłek.
Patrzyłam na niego podejrzliwie ale on tylko uśmiechał się najwyraźniej zadowolony z tego co zaplanował.
-już jesteśmy na miejscu - powiedział parkując samochód
-mhm Rzeszów - spojrzałam na niego
-a no Rzeszów, piękne miasto
- piękne, tylko jeszcze mi powiedz co będziemy robić w tym Rzeszowie
-a zobaczysz, wszystko w swoim czasie
Poszliśmy na rynek, zajęliśmy ławke, wtedy Bartek spojrzał i zapytał
-pamiętasz ?
-co pamiętam ? Z Rzeszowem mam wiele wspomnień - uśmiechnęłam się
-dokładnie 2 lata temu w tym miejscu stratował Cie 2-u metrowy siatkarz, nawet nie przeprosił a później .... - zaczął
-...zaprosił mnie na kawe i ciastko - dokończyłam
- później wymieniliśmy się numerami, spacer i kino - spojrzał przed siebie
-to brzmi jak z jakiejś komedii romantycznej
-jakie to były fajne czasy
-a co teraz są złe? - zmarszczyłam brwi
- nie no, ale wtedy mieliśmy więcej czasu dla siebie
-co ty masz z tym czasem ?
-wiesz jestem już dorosłym facetem, czas się ustatkować
- żona dziecko i te sprawy, tak ?
-na dobry początek dziewczyna - uśmiechnął się
- więc jaki problem ?
- ciężko znaleźć kogoś kto pokocha z wadami
- przecież Ty nie masz żadnych wad
- każdy człowiek ma, nawet ja
- no dobra ale jedna, dwie czy ewentualnie siedem to nic przy Twoich zaletach, po prostu nie trafiłeś jeszcze na tą odpowiednią
-w dzisiejszych czasach problemem jest znaleźć kogoś odpowiedniego
- trzeba mieć wiele szczęścia, albo masz przyjaźń albo miłość
-idealnie, że mamy siebie
-idealnie idealnie, szkoda tylko że zapomniałam o rocznicy
-w tym związku ja pamiętam o takich sprawach, zrozumiano ?
-dobrze
-a teraz idziemy - Bartek podał mi swoją rękę
Udaliśmy się do tej samej kawiarni co 2 lata temu, zamówiliśmy tą samą kawę i ciastko. Siedzieliśmy rozmawiając i obserwując ludzi na zewnątrz, później chodziliśmy po Rzeszowie, obeszlismy chyba wszystko co się dało
Na zakończenie dnia poszliśmy do kina....zamiast oglądać film patrzyłam na Bartka, znam go od 2 lat ale w życiu nie pomyślałabym że jeszcze potrafi mnie czymś tak pozytywnie zaskoczyć.
Kiedy wyszliśmy z seansu udaliśmy się do samochodu
- jak mogę Ci się odwdzięczyć ? - spojrzałam na niego
-badź już zawsze, to najlepsze co mnie w życiu spotkało - odwzajemnił spojrzenie
- Bartek, odpowiesz mi szczerze na jedno pytanie
- odpowiem szczerze na każde Twoje pytanie
- czy Ty... - zaczęłam
- czy ja co ? - uśmiechnął się
-yyy.. czy...
- ej, co jest ? Czy ja co ??
- czy ty coś... czy pomożesz mi z Kamą i Winiarem? - w ostatniej chwili zmieniłam swoje pytanie
- aaa...no tak.. pomogę, nawet mam pewien plan
- jaki ? - próbowałam ukryć nerwy
- zaprosimy ich dzisiaj na kolacje a później tradycyjnie się zmyjemy
- myślisz że się uda ?
-nam się zawsze udaje
-nam tak
-pamiętaj ludzie jak są sobie pisani to prędzej czy później i tak ze sobą będą - spojrzał na mnie
Po tych słowach i spojrzeniu nie mogłam się skupić, poczułam się dziwnie, wydawało mi się przez chwile że może my też jesteśmy sobie pisani....nie to głupie, zresztą to nawet nierealne, poza tym obiecaliśmy sobie, że nigdy nie zepsujemy naszej przyjaźni
-20 minut wstarczy ?
-co ? - spojrzałam na niego i uświadomiłam sobie że rozmawia przez telefon
On zasłonił moje usta i uśmiechnął się
-dobra, czekam - zakończył rozmowe
-z kim gadałeś ?
-jak to z kim ? Chodź nasza zakochana para będzie za jakieś 20 minut - wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi
-Bartek musze Ci o czymś powiedzieć
-dobrze, powiesz mi w kawiarni bo tu jest zimno
-chyba jednak wolę tu - oparłam się o samochód
-coś się stało ? - stanął bliżej
-nie, a właściwe tak, tylko nie wiem jak mam Ci to powiedzieć - błądziłam wzrokiem
-mam się bać ?
-nie, to ja się boję - spojrzałam w jego oczy
-spokojnie - uśmiechnął się delikatnie
-w sumie to trwa jakiś czas, ale dzisiaj zrozumiałam że....- w tym momencie rozległ się dźwięk telefonu Bartka
Spojrzeliśmy na siebie
- odbierz - szepnęłam
-to może poczekać ?
-odbierz - kiwnęłam twierdząco głową
Może to znak, żeby nic nie mówić na ten temat, może tak ma pozostać.
- musiałem wytłumaczyć im gdzie dokładnie jechać - powiedział chowając telefon do kieszeni
-rozumiem - lekko się uśmiechnęłam
-więc, teraz możesz mi powiedzieć o co chodzi
-chodźmy do tej kawiarni bo rzeczywiście zimno - ruszyłam w stronę budynku
-najpierw mi powiesz - złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie
-yyy... to nic takiego - spojrzałam na niego
- cała drżysz, to musi coś znaczyć
- po prostu mi zimno
- to od czego mnie masz ? - objął mnie a ja poczułam moje kołatanaie serca
Pierwszy raz w życiu poczułam się tak dziwnie przy nim, tak inaczej...
- więc, powiesz mi ?
-kiedyś napewno
-może jednak dzisiaj ?
- dobra - odsunęłam się od niego
- więc ?
- ja tak po prostu .... - zaczęłam ponownie
- czeeeść- usłyszeliśmy głos naszych przyjaciół
-oj już nie czepiaj się - podszedł do mnie
- ja się nie czepiam, wiesz - otworzyłam drzwi
-to dobrze, chodź wypijemy kawę i jedziemy - skierowaliśmy się w stronę kuchni
-gdzie jedziemy ?
-zobaczysz - usiadł naprzeciw mnie
-proszę Cię, mam wolną sobotę, jestem zmęczona po meczu, chce odpocząć - zaczęłam mówić
- już skończyłaś ? - przerwał mi
-skończyłam
-jesteśmy przyjaciółmi?
- co to za pytanie? Oczywiście, że tak
-więc, jako przyjaciel chce spędzić z Tobą trochę czasu
-ale przecież cały czas spędzamy go razem, wczoraj cały dzień i nawet noc
-dobrze jeszcze dzisiaj spędzimy dzień razem i dam Ci trochę spokoju
-ale, Bartek...- zaczęłam
-nie nie ma żadnego ale, zaufaj mi, dobrze ? - powiedział stanowczym głosem
-dobrze
Wypiliśmy wspólnie kawę po czym ruszyliśmy w drogę, ku mojemu zaskoczeniu kierowaliśmy się na Rzeszów.
Myślałam o co może chodzić, czyżby trening z pasiakami ? nie no przecież wie że jeszcze wszystko mnie boli po wczorajszym meczu i nie nadaje się dzisiaj na żaden wysiłek.
Patrzyłam na niego podejrzliwie ale on tylko uśmiechał się najwyraźniej zadowolony z tego co zaplanował.
-już jesteśmy na miejscu - powiedział parkując samochód
-mhm Rzeszów - spojrzałam na niego
-a no Rzeszów, piękne miasto
- piękne, tylko jeszcze mi powiedz co będziemy robić w tym Rzeszowie
-a zobaczysz, wszystko w swoim czasie
Poszliśmy na rynek, zajęliśmy ławke, wtedy Bartek spojrzał i zapytał
-pamiętasz ?
-co pamiętam ? Z Rzeszowem mam wiele wspomnień - uśmiechnęłam się
-dokładnie 2 lata temu w tym miejscu stratował Cie 2-u metrowy siatkarz, nawet nie przeprosił a później .... - zaczął
-...zaprosił mnie na kawe i ciastko - dokończyłam
- później wymieniliśmy się numerami, spacer i kino - spojrzał przed siebie
-to brzmi jak z jakiejś komedii romantycznej
-jakie to były fajne czasy
-a co teraz są złe? - zmarszczyłam brwi
- nie no, ale wtedy mieliśmy więcej czasu dla siebie
-co ty masz z tym czasem ?
-wiesz jestem już dorosłym facetem, czas się ustatkować
- żona dziecko i te sprawy, tak ?
-na dobry początek dziewczyna - uśmiechnął się
- więc jaki problem ?
- ciężko znaleźć kogoś kto pokocha z wadami
- przecież Ty nie masz żadnych wad
- każdy człowiek ma, nawet ja
- no dobra ale jedna, dwie czy ewentualnie siedem to nic przy Twoich zaletach, po prostu nie trafiłeś jeszcze na tą odpowiednią
-w dzisiejszych czasach problemem jest znaleźć kogoś odpowiedniego
- trzeba mieć wiele szczęścia, albo masz przyjaźń albo miłość
-idealnie, że mamy siebie
-idealnie idealnie, szkoda tylko że zapomniałam o rocznicy
-w tym związku ja pamiętam o takich sprawach, zrozumiano ?
-dobrze
-a teraz idziemy - Bartek podał mi swoją rękę
Udaliśmy się do tej samej kawiarni co 2 lata temu, zamówiliśmy tą samą kawę i ciastko. Siedzieliśmy rozmawiając i obserwując ludzi na zewnątrz, później chodziliśmy po Rzeszowie, obeszlismy chyba wszystko co się dało
Na zakończenie dnia poszliśmy do kina....zamiast oglądać film patrzyłam na Bartka, znam go od 2 lat ale w życiu nie pomyślałabym że jeszcze potrafi mnie czymś tak pozytywnie zaskoczyć.
Kiedy wyszliśmy z seansu udaliśmy się do samochodu
- jak mogę Ci się odwdzięczyć ? - spojrzałam na niego
-badź już zawsze, to najlepsze co mnie w życiu spotkało - odwzajemnił spojrzenie
- Bartek, odpowiesz mi szczerze na jedno pytanie
- odpowiem szczerze na każde Twoje pytanie
- czy Ty... - zaczęłam
- czy ja co ? - uśmiechnął się
-yyy.. czy...
- ej, co jest ? Czy ja co ??
- czy ty coś... czy pomożesz mi z Kamą i Winiarem? - w ostatniej chwili zmieniłam swoje pytanie
- aaa...no tak.. pomogę, nawet mam pewien plan
- jaki ? - próbowałam ukryć nerwy
- zaprosimy ich dzisiaj na kolacje a później tradycyjnie się zmyjemy
- myślisz że się uda ?
-nam się zawsze udaje
-nam tak
-pamiętaj ludzie jak są sobie pisani to prędzej czy później i tak ze sobą będą - spojrzał na mnie
Po tych słowach i spojrzeniu nie mogłam się skupić, poczułam się dziwnie, wydawało mi się przez chwile że może my też jesteśmy sobie pisani....nie to głupie, zresztą to nawet nierealne, poza tym obiecaliśmy sobie, że nigdy nie zepsujemy naszej przyjaźni
-20 minut wstarczy ?
-co ? - spojrzałam na niego i uświadomiłam sobie że rozmawia przez telefon
On zasłonił moje usta i uśmiechnął się
-dobra, czekam - zakończył rozmowe
-z kim gadałeś ?
-jak to z kim ? Chodź nasza zakochana para będzie za jakieś 20 minut - wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi
-Bartek musze Ci o czymś powiedzieć
-dobrze, powiesz mi w kawiarni bo tu jest zimno
-chyba jednak wolę tu - oparłam się o samochód
-coś się stało ? - stanął bliżej
-nie, a właściwe tak, tylko nie wiem jak mam Ci to powiedzieć - błądziłam wzrokiem
-mam się bać ?
-nie, to ja się boję - spojrzałam w jego oczy
-spokojnie - uśmiechnął się delikatnie
-w sumie to trwa jakiś czas, ale dzisiaj zrozumiałam że....- w tym momencie rozległ się dźwięk telefonu Bartka
Spojrzeliśmy na siebie
- odbierz - szepnęłam
-to może poczekać ?
-odbierz - kiwnęłam twierdząco głową
Może to znak, żeby nic nie mówić na ten temat, może tak ma pozostać.
- musiałem wytłumaczyć im gdzie dokładnie jechać - powiedział chowając telefon do kieszeni
-rozumiem - lekko się uśmiechnęłam
-więc, teraz możesz mi powiedzieć o co chodzi
-chodźmy do tej kawiarni bo rzeczywiście zimno - ruszyłam w stronę budynku
-najpierw mi powiesz - złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie
-yyy... to nic takiego - spojrzałam na niego
- cała drżysz, to musi coś znaczyć
- po prostu mi zimno
- to od czego mnie masz ? - objął mnie a ja poczułam moje kołatanaie serca
Pierwszy raz w życiu poczułam się tak dziwnie przy nim, tak inaczej...
- więc, powiesz mi ?
-kiedyś napewno
-może jednak dzisiaj ?
- dobra - odsunęłam się od niego
- więc ?
- ja tak po prostu .... - zaczęłam ponownie
- czeeeść- usłyszeliśmy głos naszych przyjaciół
sobota, 8 marca 2014
Rozdział 8
-dobra, zostawmy ten temat - powiedziałam
- oj a czemu ? - Kamila spojrzała w stronę trybun
-może lepiej skupić się na meczu ?
- może lepiej tak - znów skierowała na nich swój wzrok
- co to sie dzieje - zaśmiałam się pod nosem
- co się ma dziać ? - zdziwiła się
-ktoś tu chyba się zauroczł czy coś
-nie prawda - zaprzeczyła
- Winiar idzie ! - krzyknęłam
-gdzie ? - Kamila zaczęła szukać wzrokiem
-nie Kama, wcale Cie nie rusza pan Winiarski, skądże - skierowałam się w stronę trenera
-ej to nie sprawiedliwe - powiedziała podchodząc do nas
-co Kama jest niesprawiedliwe ? - do rozmowy dołączył Lotman
-życie moi drodzy, życie - powiedziałam
-ej, skupienie ! - krzyknął Kowal
-właśnie ze skupieniem będzie problem - uśmiechnęłam się
-jak to ? - zapytał
-nie nic dziewczyny żartują, prawda ? - wybronił nas Paul
-prawda, prawda - kiwnęłam głową
-wiec tak, wychodzimy na boisko, skupienie, precyzja, zaangażowanie i serducho, rozumiemy się ? - mówił Kowal
-tak jest ! - odpowiedzieliśmy zgodnie
Prezentacja zawodników, wyjściowe 6 i rozpoczynamy walke o wygraną najlepiej w 3 setach, ale sport bywa nieprzewidywalny a przeciwnik trudny.
Po zaciętym 2,5 godzinnym meczu jest 3:2 dla Resovii.
MVP: Paul Lotman nasz polski amerykanin. Nagroda w zupełności zasłużona.
Każdy z nas odczuł dzisiejszy mecz ale dopiero jutro wyjdzie z nas cały ból.
Kilka minut dla kibiców i można zbierać się do domu.
Wyszłyśmy przed halę, na zewnątrz czekał Winiar z Kurkiem.
-no gratulacje, to co może jakoś to uczcimy ? - Michał się uśmiechnął
-tak to jest dobry pomysł - odpowiedziała Kama
-no to chyba beze mnie, bawcie się dobrze ja idę na stację zaraz mam autobus - powiedziałam patrząc na telefon
-nie Daria noo nie daj się prosić chodź - nalegała Kamila
-na prawde,nie dam rady, ledwo żyje
-to chodź, odwioze Cię do domu, nie będziesz tłuc się autobusami - Bartek spojrzał na mnie
-nie ma potrzeby, idź z nimi, dam sobie rade
- Kamila z Michałem też dadzą sobie radę bez nas, prawda ? - Bartek puścił oko w moją stronę
-no pewnie, jedźcie, damy radę - widać spodobał im się ten pomysł
- to co ? Jedziemy ? - Bartek podał swoje ramie
- tak jedziemy - powiedziałam łapiąc go pod rękę
Wsiedliśmy do samochodu, Bartek włączył swoją ulubioną płyte i spojrzał na naszą parę która kierowała się w przeciwną stronę
-pięknie wyglądają - powiedział zadowolony Bartek
-plan wykonany - wystawiłam rękę
- w 100-u % - przystawił swoją rękę do mojej
Praktycznie całą drogę rozmawialiśmy o meczu i o swataniu naszych przyjaciół, kiedy dotarliśmy na miejsce Bartek zaproponował
-to co może jednak uczcimy zwycięstwo ?
-jedyne co mogę Ci zaproponować to tymbark o smaku jabłko-mięta - wysiadłam z samochodu
-może być
Weszliśmy do środka, Bartek od razu wszedł do mojego pokoju i położył się na łóżko
-nie za wygodnie Ci ? - spojrzałam na niego
- nie narzekam - położył ręce za głowe
-podsuń się - przesunęłam jego rękę
-chodź, połóż głowę na moim torsie, wtedy sie zmieścimy - pociągnął mnie za ręke
- cóż za kusząca propozycja - powiedziałam wykonując jego polecenie
Położyałm się obok niego, on gładził delikatnie moje włosy, a ja słuchałam jego bijącego serca. ... przez chwilę nie myślałam o niczym innym tylko cieszyłam się że mam takiego przyjaciela, teraz, tutaj, obok...później rozmawialiśmy tak jak kiedyś o wszystkim i o niczym
-ciekawe jak się bawią - pomyślał Kurek
-na pewno dobrze - poprawiłam głowę
-na pewno nie lepiej od nas - przycisnął mnie do siebie
-myślisz ? - zapytałam
- ja to wiem, która godzina ?
- dochodzi 2 - spojrzałam na zegar
-jejku pasowałoby już iść
- zostań jeszcze chwilke, posłuchamy naszej piosenki
Zdąrzyłam tylko usłyszeć
,,Some things we don't talk about
Rather do without and just hold the smile
Falling in and out of love
Ashamed and proud of, together all the while,,
Rano obudził mnie dźwięk telefonu, spojrzałam na wyświetlacz , nieodebrane połączenie od Kamili, położyłam telefon i przekręciłam się na drugą stronę, spojrzałam na okno , wtedy do pokoju wszedł Bartek.
- co Ty tu robisz ?
-a może jakieś dzień dobry czy coś ? - usiadł obok
- spaliśmy razem ? - usiadłam obok niego
-nie pamiętasz ? A było tak fajnie - objął mnie ramieniem
- co ? - odsunęłam się i spojrzałam na niego
-no zasnąłem przy piosence, obudziłem się niedawno - uśmiechnął się
- kawę może zrobie, napijesz się, prawda ? - podeszłam do drzwi
-a chętnie - w tym momencie po raz kolejny zadzwonił mój telefon
-zobacz kto dzwoni
-to Kamila
-odbierz i daj na głośnomówiący
-cześć, co nie odbierasz telefonu ? Zajęta Bartkiem byłaś ? - Kamila zaczęła swój natłok pytań
-cześć Kamila, zajęta jest do teraz - uśmiechnął się Kurek
-a to nie przeszkadzam, zadzwonie później - odpowiedziała zadowolona Kamila
-cześć - Kurek rozłączył połączenie
- Baaaaaartek... - spojrzałam na niego
-no co ? - wyszczerzył swoje zęby
- oj a czemu ? - Kamila spojrzała w stronę trybun
-może lepiej skupić się na meczu ?
- może lepiej tak - znów skierowała na nich swój wzrok
- co to sie dzieje - zaśmiałam się pod nosem
- co się ma dziać ? - zdziwiła się
-ktoś tu chyba się zauroczł czy coś
-nie prawda - zaprzeczyła
- Winiar idzie ! - krzyknęłam
-gdzie ? - Kamila zaczęła szukać wzrokiem
-nie Kama, wcale Cie nie rusza pan Winiarski, skądże - skierowałam się w stronę trenera
-ej to nie sprawiedliwe - powiedziała podchodząc do nas
-co Kama jest niesprawiedliwe ? - do rozmowy dołączył Lotman
-życie moi drodzy, życie - powiedziałam
-ej, skupienie ! - krzyknął Kowal
-właśnie ze skupieniem będzie problem - uśmiechnęłam się
-jak to ? - zapytał
-nie nic dziewczyny żartują, prawda ? - wybronił nas Paul
-prawda, prawda - kiwnęłam głową
-wiec tak, wychodzimy na boisko, skupienie, precyzja, zaangażowanie i serducho, rozumiemy się ? - mówił Kowal
-tak jest ! - odpowiedzieliśmy zgodnie
Prezentacja zawodników, wyjściowe 6 i rozpoczynamy walke o wygraną najlepiej w 3 setach, ale sport bywa nieprzewidywalny a przeciwnik trudny.
Po zaciętym 2,5 godzinnym meczu jest 3:2 dla Resovii.
MVP: Paul Lotman nasz polski amerykanin. Nagroda w zupełności zasłużona.
Każdy z nas odczuł dzisiejszy mecz ale dopiero jutro wyjdzie z nas cały ból.
Kilka minut dla kibiców i można zbierać się do domu.
Wyszłyśmy przed halę, na zewnątrz czekał Winiar z Kurkiem.
-no gratulacje, to co może jakoś to uczcimy ? - Michał się uśmiechnął
-tak to jest dobry pomysł - odpowiedziała Kama
-no to chyba beze mnie, bawcie się dobrze ja idę na stację zaraz mam autobus - powiedziałam patrząc na telefon
-nie Daria noo nie daj się prosić chodź - nalegała Kamila
-na prawde,nie dam rady, ledwo żyje
-to chodź, odwioze Cię do domu, nie będziesz tłuc się autobusami - Bartek spojrzał na mnie
-nie ma potrzeby, idź z nimi, dam sobie rade
- Kamila z Michałem też dadzą sobie radę bez nas, prawda ? - Bartek puścił oko w moją stronę
-no pewnie, jedźcie, damy radę - widać spodobał im się ten pomysł
- to co ? Jedziemy ? - Bartek podał swoje ramie
- tak jedziemy - powiedziałam łapiąc go pod rękę
Wsiedliśmy do samochodu, Bartek włączył swoją ulubioną płyte i spojrzał na naszą parę która kierowała się w przeciwną stronę
-pięknie wyglądają - powiedział zadowolony Bartek
-plan wykonany - wystawiłam rękę
- w 100-u % - przystawił swoją rękę do mojej
Praktycznie całą drogę rozmawialiśmy o meczu i o swataniu naszych przyjaciół, kiedy dotarliśmy na miejsce Bartek zaproponował
-to co może jednak uczcimy zwycięstwo ?
-jedyne co mogę Ci zaproponować to tymbark o smaku jabłko-mięta - wysiadłam z samochodu
-może być
Weszliśmy do środka, Bartek od razu wszedł do mojego pokoju i położył się na łóżko
-nie za wygodnie Ci ? - spojrzałam na niego
- nie narzekam - położył ręce za głowe
-podsuń się - przesunęłam jego rękę
-chodź, połóż głowę na moim torsie, wtedy sie zmieścimy - pociągnął mnie za ręke
- cóż za kusząca propozycja - powiedziałam wykonując jego polecenie
Położyałm się obok niego, on gładził delikatnie moje włosy, a ja słuchałam jego bijącego serca. ... przez chwilę nie myślałam o niczym innym tylko cieszyłam się że mam takiego przyjaciela, teraz, tutaj, obok...później rozmawialiśmy tak jak kiedyś o wszystkim i o niczym
-ciekawe jak się bawią - pomyślał Kurek
-na pewno dobrze - poprawiłam głowę
-na pewno nie lepiej od nas - przycisnął mnie do siebie
-myślisz ? - zapytałam
- ja to wiem, która godzina ?
- dochodzi 2 - spojrzałam na zegar
-jejku pasowałoby już iść
- zostań jeszcze chwilke, posłuchamy naszej piosenki
Zdąrzyłam tylko usłyszeć
,,Some things we don't talk about
Rather do without and just hold the smile
Falling in and out of love
Ashamed and proud of, together all the while,,
Rano obudził mnie dźwięk telefonu, spojrzałam na wyświetlacz , nieodebrane połączenie od Kamili, położyłam telefon i przekręciłam się na drugą stronę, spojrzałam na okno , wtedy do pokoju wszedł Bartek.
- co Ty tu robisz ?
-a może jakieś dzień dobry czy coś ? - usiadł obok
- spaliśmy razem ? - usiadłam obok niego
-nie pamiętasz ? A było tak fajnie - objął mnie ramieniem
- co ? - odsunęłam się i spojrzałam na niego
-no zasnąłem przy piosence, obudziłem się niedawno - uśmiechnął się
- kawę może zrobie, napijesz się, prawda ? - podeszłam do drzwi
-a chętnie - w tym momencie po raz kolejny zadzwonił mój telefon
-zobacz kto dzwoni
-to Kamila
-odbierz i daj na głośnomówiący
-cześć, co nie odbierasz telefonu ? Zajęta Bartkiem byłaś ? - Kamila zaczęła swój natłok pytań
-cześć Kamila, zajęta jest do teraz - uśmiechnął się Kurek
-a to nie przeszkadzam, zadzwonie później - odpowiedziała zadowolona Kamila
-cześć - Kurek rozłączył połączenie
- Baaaaaartek... - spojrzałam na niego
-no co ? - wyszczerzył swoje zęby
wtorek, 18 lutego 2014
Rozdział 7
-możesz już mnie puścić - zacisnęlam ręce
-tylko jest jeden problem - zaśmiał się Paul
-jaki ?
-ja już puściłem, tylko Ty mnie trzymasz
-yyy no tak - oderwałam się od niego
-ale gdyby coś to ja zawsze chętnie przytule
-dobra, już weź nie kuś - odwróciłam się i powróciłam na swoje miejsce obok Kamili
-patrz Winiar i Kurek - wskazała ręką na trybuny
-to idź z nimi pogadaj - powiedziałam zawiązując sznurówki
-chodź ze mną, sama się wstydzę - pociągnęła mnie za ręke
-Kamcia się wstydzi ? No niemożliwe
Kiedy podeszłyśmy do trybun, nasi dwaj panowie podeszli do nas
-no i jak emocje ? - zapytał Winiar
-z minuty na minute coraz większe - odpowiedziała Kama
-no a teraz to już sięgnęły zenitu chyba, prawda ?- szturchnęłam Kamę
-no Twoje chyba Daria na pewno - wtrącił Kurek
-o co Ci chodzi ? - spojrzałam na niego
-jak to o co ? Myślisz że nie widziałem Ciebie i Lotmana ?
-no przepraszam bardzo, ale co będziesz mi robił sceny ? Z jakiej racji ?
-z takiej racji że.... - zaczął
- że co ? - przerwałam mu
-....że jestem Twoim przyjacielem - dokończył
- i co to ma do rzeczy ?
-jak to co ?
-no właśnie, wytłumacz mi, bo ja nie wiem
-no to że Ty, a zresztą nie ważne
-tak Bartek najlepiej urwać temat i powiedzieć że to jest nie ważne
-ej już już spokój - Kama stanęła między mną a Bartkiem
-właśnie zaraz dziewczyny mają mecz nie mogą się denerwować - do rozmowy dołączył Michał
-denerwować ? Przywyknęłam już do takich sytuacji - spojrzałam na Bartka
-no dokładnie ja już też - odwzajemnił moje spojrzenie
-czyli co zgoda ? - uśmiechnęła się Kama
-nie ma mowy, po meczu i tak będzie obrażony jak dziecko, takie wyrośnięte dziecko
-ale słodkie dziecko - powiedziała Kama
-najsłodsze na swiecie i najbardziej wkurzające - skrzywiłam się
-tak Daria ja Ciebie też - pogładził ręką moje włosy
-no wręcz idealni - Michał spojrzał na Kamę
-to prawda - Kamila odwzajemniła jego spojrzenie
-no z was też ideały - wtrącił Kurek
-co ?
-oj widać że macie się ku sobie - dodałam
-daj spokój, nie wiem o czym Ty mówisz - Kama się zarumieniła
-no właśnie dajcie spokój - Michał zaczął uciekać spojrzeniem
-czyli jednak - krzyknęłam równo z Kurkiem
-dajcie już spokój, Daria wracamy bo zaraz mecz - powiedziała stanowczo Kamila
-to ten panowie, do zobaczenia potem - zdąrzyłam tylko dokończyć zdanie, kiedy Kamila pociągnęła mnie za ręke
-zabije Cie - szepnęła do mnie
-nie pocałowałam Bartka, przegram mecz. - wyrwałam się
-wiedziałem, że wrócisz - uśmiechnął się Kurek
- ja zawsze wracam - pocałowałam go w policzek
-i to w tych meczach lubię, Kamila może pocałujesz Michała na szczęście - zaproponował Bartek
- no właśnie, może pocałujesz - dodałam
-pocałuję go a później Cie zabije albo nie najpierw Cie zabije - ponownie szepnęła Kama po czym podeszła do Michała i pocałowała jego policzek
-teraz na pewno wygramy, dzięki panowie
- polecamy się na przyszłość - Winiarski mrugnął okiem
- na pewno skorzystamy - zaśmiałam się
-Ty nie skorzystasz, zginiesz z moich rąk, zobaczysz - powiedziała Kama
- hoho dobrze że nie gramy po przeciwnych stronach siatki -
- to się ciesz
- się ciesze a Ty wpadłaś w oko Winiarowi
- ta, jasne
- Kama, czego Ty nie widzisz że mu się podobasz ?
- bo wiesz
- tak wiem to Twoje głupie myślenie, że się nie podobasz
-taa
- spokojnie jeszcze Cie z Kurkiem z nim zeswatam - spojrzałam na naszych panów, którzy już siedzieli na trybunach
- Ty uważaj żebym czasem ja Cie nie zeswatała
- ta ciekawe z kim
- już ja wiem
-tylko jest jeden problem - zaśmiał się Paul
-jaki ?
-ja już puściłem, tylko Ty mnie trzymasz
-yyy no tak - oderwałam się od niego
-ale gdyby coś to ja zawsze chętnie przytule
-dobra, już weź nie kuś - odwróciłam się i powróciłam na swoje miejsce obok Kamili
-patrz Winiar i Kurek - wskazała ręką na trybuny
-to idź z nimi pogadaj - powiedziałam zawiązując sznurówki
-chodź ze mną, sama się wstydzę - pociągnęła mnie za ręke
-Kamcia się wstydzi ? No niemożliwe
Kiedy podeszłyśmy do trybun, nasi dwaj panowie podeszli do nas
-no i jak emocje ? - zapytał Winiar
-z minuty na minute coraz większe - odpowiedziała Kama
-no a teraz to już sięgnęły zenitu chyba, prawda ?- szturchnęłam Kamę
-no Twoje chyba Daria na pewno - wtrącił Kurek
-o co Ci chodzi ? - spojrzałam na niego
-jak to o co ? Myślisz że nie widziałem Ciebie i Lotmana ?
-no przepraszam bardzo, ale co będziesz mi robił sceny ? Z jakiej racji ?
-z takiej racji że.... - zaczął
- że co ? - przerwałam mu
-....że jestem Twoim przyjacielem - dokończył
- i co to ma do rzeczy ?
-jak to co ?
-no właśnie, wytłumacz mi, bo ja nie wiem
-no to że Ty, a zresztą nie ważne
-tak Bartek najlepiej urwać temat i powiedzieć że to jest nie ważne
-ej już już spokój - Kama stanęła między mną a Bartkiem
-właśnie zaraz dziewczyny mają mecz nie mogą się denerwować - do rozmowy dołączył Michał
-denerwować ? Przywyknęłam już do takich sytuacji - spojrzałam na Bartka
-no dokładnie ja już też - odwzajemnił moje spojrzenie
-czyli co zgoda ? - uśmiechnęła się Kama
-nie ma mowy, po meczu i tak będzie obrażony jak dziecko, takie wyrośnięte dziecko
-ale słodkie dziecko - powiedziała Kama
-najsłodsze na swiecie i najbardziej wkurzające - skrzywiłam się
-tak Daria ja Ciebie też - pogładził ręką moje włosy
-no wręcz idealni - Michał spojrzał na Kamę
-to prawda - Kamila odwzajemniła jego spojrzenie
-no z was też ideały - wtrącił Kurek
-co ?
-oj widać że macie się ku sobie - dodałam
-daj spokój, nie wiem o czym Ty mówisz - Kama się zarumieniła
-no właśnie dajcie spokój - Michał zaczął uciekać spojrzeniem
-czyli jednak - krzyknęłam równo z Kurkiem
-dajcie już spokój, Daria wracamy bo zaraz mecz - powiedziała stanowczo Kamila
-to ten panowie, do zobaczenia potem - zdąrzyłam tylko dokończyć zdanie, kiedy Kamila pociągnęła mnie za ręke
-zabije Cie - szepnęła do mnie
-nie pocałowałam Bartka, przegram mecz. - wyrwałam się
-wiedziałem, że wrócisz - uśmiechnął się Kurek
- ja zawsze wracam - pocałowałam go w policzek
-i to w tych meczach lubię, Kamila może pocałujesz Michała na szczęście - zaproponował Bartek
- no właśnie, może pocałujesz - dodałam
-pocałuję go a później Cie zabije albo nie najpierw Cie zabije - ponownie szepnęła Kama po czym podeszła do Michała i pocałowała jego policzek
-teraz na pewno wygramy, dzięki panowie
- polecamy się na przyszłość - Winiarski mrugnął okiem
- na pewno skorzystamy - zaśmiałam się
-Ty nie skorzystasz, zginiesz z moich rąk, zobaczysz - powiedziała Kama
- hoho dobrze że nie gramy po przeciwnych stronach siatki -
- to się ciesz
- się ciesze a Ty wpadłaś w oko Winiarowi
- ta, jasne
- Kama, czego Ty nie widzisz że mu się podobasz ?
- bo wiesz
- tak wiem to Twoje głupie myślenie, że się nie podobasz
-taa
- spokojnie jeszcze Cie z Kurkiem z nim zeswatam - spojrzałam na naszych panów, którzy już siedzieli na trybunach
- Ty uważaj żebym czasem ja Cie nie zeswatała
- ta ciekawe z kim
- już ja wiem
niedziela, 16 lutego 2014
Rozdział 6
Moglibyśmy tak siedzieć i rozmawiać pewnie do jutra, gdyby nie fakt że za niedługo musimy rozegrać mecz, czeka nas jeszcze trening i rozgrzewka.
W końcu po raz pierwszy od dłuższego czasu możemy na spokojnie poćwiczyć z chłopakami, bez pośpiechu.
-to co, wy sobie siedźcie, plotkujcie a my idziemy na trening - powiedziałam wstając z krzesła
-musicie już iść ? - zapytał Winiarski
-no wiesz takie życie siatkarza - odpowiedziałam
- no dokładnie, to co widzimy się na meczu, tak ? - Kama dołączyła do mnie
-tak, widzimy się na meczu - potwierdził Michał
-to ja was odprowadze, w końcu musicie wziąć swoje rzeczy z samochodu, zaraz do Ciebie wróce - Kurek podszedł do nas
-dobra, to ja czekam - powiedział Winiarski biorąc łyk kawy
Wyszliśmy z kawiarni i udaliśmy się w stronę parkingu na którym stał samochód Bartka.
-Daaria ten Winiar jest genialny - zachwycała się Kamila
- a no genialny, nawet bardzo - uśmiechnęłam się do niej
- no już Kama nie dziękuj mi - wtrącił Bartek
-no zapomniałam kompletnie że to Twoja zasługa - Kama uściskała Bartka
-a no tak jakoś się składa że moja, to co Daria, Tobie też załatwić kolege, jakiegoś Bartmana czy kogo tam wolisz ?
-już Ci powiedziałam, że nikogo nie potrzebuje do szczęścia
- a no tak zapomniałem o tym Twoim.....- zaczął Kurek
-nawet nie próbuj kończyć, bo to będzie koniec naszej przyjaźni - spojrzałam na niego
-dobra, przepraszam - Bartek wyciągnął nasze rzeczy z samochodu
-dzięki i do zobaczenia - Kama odebrała swoje rzeczy i ruszyła w stronę hali
-przepraszam
-dobra, nie mów już nigdy o nim, nawet nie zaczynaj ze mną rozmowy na ten temat, tylko tyle - odwróciłam się i ruszyłam za przyjaciółką
-pod jednym warunkiem - Bartek złapał mnie za rękę
-jakim znowu ? - zapytałam
-przestań o nim myśleć, inaczej nigdy nie będziesz szczęśliwa
-złote rady Bartka? Nie wiem czy wiesz ale to nie jest takie łatwe
-tak złote rady, bo nie chce widzieć jak cierpisz - Kurek podszedł i przyciągnął mnie do siebie
-dobrze, od teraz się ogarniam, już nie mam go w sercu ani w głowie, lepiej ?
-dużo lepiej - przytulił mnie
Kiedy stałam tak schowana w jego ramionach, poczułam się bezpieczna, tylko on dawał mi to poczucie, jako przyjaciel spisywał się rewelacyjnie.
-musze iść - wyrwałam się z jego objęcia
-no tak - uśmiechnął się
-ty też już idź, bo Winiar czeka - odwróciłam się i udałam w kierunku hali.
Gdy już trafiłam do środka Kamila ćwiczyła z chłopakami, popatrzyłam na nich i poszłam się przebrać.
Kiedy wychodziłam z szatni wpadłam na Paula
-co to się stało że jesteś tak wcześnie ? - zapytał
-a może jakieś przepraszam ? - uśmiechnęłam się
-przepraszam - Paul zrobił smutną minę
-no nie wiem czy Ci wybacze - popatrzyłam w góre
-mi nie wybaczysz ? - spojrzał na mnie
-hmm....nie no wiadome że Ci wybacze, Tobie wybaczyłabym wszystko, w końcu masz ten amerykański urok osobisty- odwzajemniłam jego spojrzenie
-a cóż to za wyznania ? - uśmiechnął się
-a tak jakoś, przepraszam musze iść potrenować - odwróciłam się
-to dobrze, ja też ide - podszedł do mnie
Trening był ciężki, rozgrzewka była wyczerpująca...niestety rzadko zdarza sie że możemy z chłopakami trenować wspólnie, trener ustala nam treningi tak aby nie kolidowały z naszą szkołą.
Ćwiczyłam z Kamą, rozmawiałyśmy o Michale, widać Kamie wpadł w oko,w końcu nic dziwnego, ona jemu na pewno też.
Z rozmowy wyrwał mnie trener, który zawołał mnie do siebie, wiedziałam że będzie z tego problem, w końcu już wiedział o moich problemach ze szkołą a właściwie z matematyką.
Kiedy podeszłam już do niego lekko zdenerwowana myślałam co mam mówić, żeby tylko nie odsunął mnie od siatkówki.
-Daria - zaczął
-tak - spojrzałam na niego
-jesteś w wyjściowej 6 z Paulem przekaż mu - powiedział przeglądając kartki
-to nie chce mnie pan wyrzucić, zawiesić czy coś ? - zapytałam zdziwiona
-nie mam zamiaru, wierze w Ciebie, wiem że poprawisz oceny a tu jesteś potrzebna, uciekaj zanim zmienie zdanie - uśmiechnął się
-dziękuję - poczułam że łzy napływają mi do oczu
-już idź bo jak zaczniesz płakać to ja też, a facet nie może płakać - szturchnął mnie w plecy
Szłam z powrotem do trenujących pasiaków i próbowałam pochamować łzy, niestety to było silniejsze ode mnie.
Podeszłam do Lotmana.
-zaczynamy w wyjściowej 6 - powiedziałam
-ej, to świetnie, dlaczego płaczesz ? - zapytał
-spokojnie to ze szczęścia - otarłam łzy
-że zagrasz w wyjściowej 6 czy że ze mną ? - uśmiechnął się
-to też, ale nie tylko
-to co jeszcze?
-wiesz, dużo by opowiadać
-to opowiadaj
- po prostu trener we mnie wierzy, fajnie prawda?
-wiem że wierzy, ja w Ciebie też wierze, w sumie każdy tutaj w Ciebie wierzy, tylko jeszcze Ty musisz w siebie uwierzyć
-co to dzisiaj dzień złotych rad ? - uśmiechnęłam się
- to co jakieś dziękuję, może ?
-dziękuję, bardzo dziękuję
-a takie dziękuję
-to co chcesz ?
-no nie wiem, przytul mnie czy coś - spojrzał na mnie tymi swoimi cudnymi oczami
-boje się, że te wszystkie dziewczyny, które patrzą na Ciebie jak w obrazek mogą delikatnie się zdenerwować
-no i o to chodzi - wyciągnął ręce w moja stronę
-a w sumie co mi szkodzi - stanęłam w jego ramionach
-i co ? - zapytał
-dziwnie
-jak dziwnie ?
-no przyjemnie
W końcu po raz pierwszy od dłuższego czasu możemy na spokojnie poćwiczyć z chłopakami, bez pośpiechu.
-to co, wy sobie siedźcie, plotkujcie a my idziemy na trening - powiedziałam wstając z krzesła
-musicie już iść ? - zapytał Winiarski
-no wiesz takie życie siatkarza - odpowiedziałam
- no dokładnie, to co widzimy się na meczu, tak ? - Kama dołączyła do mnie
-tak, widzimy się na meczu - potwierdził Michał
-to ja was odprowadze, w końcu musicie wziąć swoje rzeczy z samochodu, zaraz do Ciebie wróce - Kurek podszedł do nas
-dobra, to ja czekam - powiedział Winiarski biorąc łyk kawy
Wyszliśmy z kawiarni i udaliśmy się w stronę parkingu na którym stał samochód Bartka.
-Daaria ten Winiar jest genialny - zachwycała się Kamila
- a no genialny, nawet bardzo - uśmiechnęłam się do niej
- no już Kama nie dziękuj mi - wtrącił Bartek
-no zapomniałam kompletnie że to Twoja zasługa - Kama uściskała Bartka
-a no tak jakoś się składa że moja, to co Daria, Tobie też załatwić kolege, jakiegoś Bartmana czy kogo tam wolisz ?
-już Ci powiedziałam, że nikogo nie potrzebuje do szczęścia
- a no tak zapomniałem o tym Twoim.....- zaczął Kurek
-nawet nie próbuj kończyć, bo to będzie koniec naszej przyjaźni - spojrzałam na niego
-dobra, przepraszam - Bartek wyciągnął nasze rzeczy z samochodu
-dzięki i do zobaczenia - Kama odebrała swoje rzeczy i ruszyła w stronę hali
-przepraszam
-dobra, nie mów już nigdy o nim, nawet nie zaczynaj ze mną rozmowy na ten temat, tylko tyle - odwróciłam się i ruszyłam za przyjaciółką
-pod jednym warunkiem - Bartek złapał mnie za rękę
-jakim znowu ? - zapytałam
-przestań o nim myśleć, inaczej nigdy nie będziesz szczęśliwa
-złote rady Bartka? Nie wiem czy wiesz ale to nie jest takie łatwe
-tak złote rady, bo nie chce widzieć jak cierpisz - Kurek podszedł i przyciągnął mnie do siebie
-dobrze, od teraz się ogarniam, już nie mam go w sercu ani w głowie, lepiej ?
-dużo lepiej - przytulił mnie
Kiedy stałam tak schowana w jego ramionach, poczułam się bezpieczna, tylko on dawał mi to poczucie, jako przyjaciel spisywał się rewelacyjnie.
-musze iść - wyrwałam się z jego objęcia
-no tak - uśmiechnął się
-ty też już idź, bo Winiar czeka - odwróciłam się i udałam w kierunku hali.
Gdy już trafiłam do środka Kamila ćwiczyła z chłopakami, popatrzyłam na nich i poszłam się przebrać.
Kiedy wychodziłam z szatni wpadłam na Paula
-co to się stało że jesteś tak wcześnie ? - zapytał
-a może jakieś przepraszam ? - uśmiechnęłam się
-przepraszam - Paul zrobił smutną minę
-no nie wiem czy Ci wybacze - popatrzyłam w góre
-mi nie wybaczysz ? - spojrzał na mnie
-hmm....nie no wiadome że Ci wybacze, Tobie wybaczyłabym wszystko, w końcu masz ten amerykański urok osobisty- odwzajemniłam jego spojrzenie
-a cóż to za wyznania ? - uśmiechnął się
-a tak jakoś, przepraszam musze iść potrenować - odwróciłam się
-to dobrze, ja też ide - podszedł do mnie
Trening był ciężki, rozgrzewka była wyczerpująca...niestety rzadko zdarza sie że możemy z chłopakami trenować wspólnie, trener ustala nam treningi tak aby nie kolidowały z naszą szkołą.
Ćwiczyłam z Kamą, rozmawiałyśmy o Michale, widać Kamie wpadł w oko,w końcu nic dziwnego, ona jemu na pewno też.
Z rozmowy wyrwał mnie trener, który zawołał mnie do siebie, wiedziałam że będzie z tego problem, w końcu już wiedział o moich problemach ze szkołą a właściwie z matematyką.
Kiedy podeszłam już do niego lekko zdenerwowana myślałam co mam mówić, żeby tylko nie odsunął mnie od siatkówki.
-Daria - zaczął
-tak - spojrzałam na niego
-jesteś w wyjściowej 6 z Paulem przekaż mu - powiedział przeglądając kartki
-to nie chce mnie pan wyrzucić, zawiesić czy coś ? - zapytałam zdziwiona
-nie mam zamiaru, wierze w Ciebie, wiem że poprawisz oceny a tu jesteś potrzebna, uciekaj zanim zmienie zdanie - uśmiechnął się
-dziękuję - poczułam że łzy napływają mi do oczu
-już idź bo jak zaczniesz płakać to ja też, a facet nie może płakać - szturchnął mnie w plecy
Szłam z powrotem do trenujących pasiaków i próbowałam pochamować łzy, niestety to było silniejsze ode mnie.
Podeszłam do Lotmana.
-zaczynamy w wyjściowej 6 - powiedziałam
-ej, to świetnie, dlaczego płaczesz ? - zapytał
-spokojnie to ze szczęścia - otarłam łzy
-że zagrasz w wyjściowej 6 czy że ze mną ? - uśmiechnął się
-to też, ale nie tylko
-to co jeszcze?
-wiesz, dużo by opowiadać
-to opowiadaj
- po prostu trener we mnie wierzy, fajnie prawda?
-wiem że wierzy, ja w Ciebie też wierze, w sumie każdy tutaj w Ciebie wierzy, tylko jeszcze Ty musisz w siebie uwierzyć
-co to dzisiaj dzień złotych rad ? - uśmiechnęłam się
- to co jakieś dziękuję, może ?
-dziękuję, bardzo dziękuję
-a takie dziękuję
-to co chcesz ?
-no nie wiem, przytul mnie czy coś - spojrzał na mnie tymi swoimi cudnymi oczami
-boje się, że te wszystkie dziewczyny, które patrzą na Ciebie jak w obrazek mogą delikatnie się zdenerwować
-no i o to chodzi - wyciągnął ręce w moja stronę
-a w sumie co mi szkodzi - stanęłam w jego ramionach
-i co ? - zapytał
-dziwnie
-jak dziwnie ?
-no przyjemnie
sobota, 8 lutego 2014
Rozdział 5
Spojrzałam na telefon i przypomniałam sobie o smsie którego dostałam kiedy przygotowywałam śniadanie.
Wyświetliłam wiadomość, napisał do mnie nasz trener Andrzej Kowal
"Rozmawiałem z Twoją nauczycielką, była umowa, najpierw oceny później siatkówka."
-zrobie jej coś - wstałam z miejsca
-co się stało ? - zapytał Kurek
-podkablowała trenerowi - powiedziałam dalej patrząc na ekran
-kto i o czym podkablował ? - dołączyła do rozmowy Kama
-nasza nauczycielka od matmy o moich ocenach
- no ale co ma jedno z drugim ? - Kurek spojrzał na wiadomość
-nie rozumiesz ? Obiecałam trenerowi że jeżeli będę miała problemy z ocenami to on odsuwa mnie od siatkówki
-daj spokój on Ci w życiu tego nie zrobi, na pewno nie - powiedziała Kama
-a jeśli on na prawde, jeśli on odsunie mnie od klubu ? Ja tego nie przeżyje - usiadłam z powrotem na łóżku
-nie martw się, ja z nim pogadam, a jeśli będzie trzeba to pójde do Twojej nauczycielki, nikt nie zabierze Ci marzeń - Bartek przykucnął przy mnie
-nie, dziękuję, ale poradze sobie, sama to załatwie - spojrzałam na niego
-no dobrze jak chcesz, ale pamiętaj jakby coś to ja to załatwie - uśmiechnął się
-tak, dziękuję
-Daria spokojnie ogarniesz matme, poprawisz oceny i będzie dobrze - powiedziała Kama
-właśnie, już Ci obiecałem że Ci pomogę z tą matmą, damy rade - dodał Kurek
- tu nie chodzi o matme, oceny czy siatkówkę
-to o co chodzi ?
- a zresztą nie ważne, musze skupić się na meczu, teraz tylko to jest ważne
- dobra to zbieraj się jedziemy do Rzeszowa - Bartek wstał i podszedł do drzwi
-wstąpimy jeszcze do mnie, wezmę swoje rzeczy - powiedziała Kama stając obok niego
-no i jeszcze po mojego kolegę - Kurek uśmiechnął się znacząco
-jakiego kolegę ? - zapytała Kama
-a taki mój kolega, zaprosiłem go na mecz -Kurek spojrzał w moim kierunku
-Daria, jaki kolega ? O co chodzi ? - dopytywała Kama
-ale ja nie wiem - próbowałam ukryć zadowolenie
-ej no - westchnęła Kama
- Chodź Kama zbieramy się, Ty się przebierz i przyjdź do nas - powiedział Kurek i otworzył drzwi przed Kamilą
- dobra - kiwnęłam głową
-będzie ciekawie - uśmiechnął się Kurek, najwidoczniej podekscytowany spotkaniem
-oj będzie, będzie - uśmiechnęłam się sama do siebie.
Przebrałam się i wzięłam to co najpotrzebniejsze, kiedy szłam do samochodu zadzwonił telefon, spojrzałam na ekran, numer nieznany, zamiast od razu odebrać stałam i patrzyłam, aż w końcu nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-halo
-cześć, tu Adam mam pytanie, załatwisz 2 bilety na dzisiejszy mecz, bardzo mi zależy - usłyszałam ten cholerny głos
Spojrzałam na Bartka, który właśnie wysiadł z samochodu
-wiesz jak chcesz bilety na mecz to kup je sobie tak jak każdy kibic, cześć - rozłączyłam się
-kto to był ? - zapytał Kurek
-Adam - szepnęłam
-no brawo, tak trzymaj - uśmiechnął się i otworzył mi drzwi
Wiele kosztowała mnie ta rozmowa, mimo że udawałam że wszystko jest w porządku, ciągle miałam nadzieje że zadzwoni jeszcze raz, czułam się głupio, chciałam go za to przeprosić.
-no to tak szybko i jedziemy dalej - powiedział Bartek kiedy zatrzymał samochód przed domem Kamili
-za minute jestem - powiedziała trzaskając drzwiami
-to odliczam czas, kolega już pewnie czeka - spojrzał na mnie
-mhm - odpowiedziałam zajęta pisaniem w telefonie
-ej no dobra, Tobie też załatwie jakiegoś kolegę - zasłonił mi telefon dłonią
-nie, dzięki nikogo nie potrzebuje - powiedziałam odsłaniając jego dłoń
-no tak, zapomniałem o Adamie - Bartek odwrócił głowe
-skończ już z tym Adamem
-zależy Ci na nim - kontynuował
-zrozum wreszcie, na nikim mi nie zależy, zwłaszcza na nim
-to jak wyrobiłam się w czasie ? - Kama wsiadła do samochodu
-przepraszam - Bartek położył rękę na mojej ręce
- u chyba nie w pore - powiedziała Kama zapinając pas
-dziewczyny, zmiana planów, kolega będzie czekał pod halą - Kurek przeczytał smsa
-to jedź pod hale - powiedziałam chowając telefon
Kiedy zajechaliśmy na miejsce, Bartek zaparkował samochód
-to idziemy po kolegę i na kawe - uśmiechnął się
Kiedy podeszliśmy już pod wyznaczone miejsce, zobaczyliśmy siatkarza, wysoki, przystojny, po prostu idealny
-cześć Michał, poznaj to Kamila i Daria - powiedział Bartek pokazując w naszą stronę
-cześć, miło was w końcu poznać - podał nam rękę
-jak to w końcu ? - zapytała zdziwiona Kamila
-wiele o was słyszałem i od Bartka i z telewizji
- no to co my mamy powiedzieć ? Siatkarz z najpiękniejszymi oczami polskiego sportu - patrzyłam w niego jak w obraz
-ale portale twierdzą że Kurek mi dorównuje - Michał się uśmiechnął
-spokojnie Kurkowi do Ciebie jeszcze daleko - zaśmiała się Kamila
-no dziękuję bardzo, wiesz - Bartek spojrzał na Kamilę
-to co idziemy na tą kawe bo troche zimno się zrobiło - zaproponował Winiarski
- idziemy - uśmiechnęła sie Kamila
Kiedy dotarliśmy do kawiarni, zajęliśmy miejsce. Bartek z Kamilą poszli po zamówienie
-Ty jesteś dziewczyną Bartka, tak ? - zapytał Michał
-nie, no coś Ty, skąd Ci to przyszło do głowy ?
-Bartek zawsze o Tobie coś opowiada
-jestem jego tematem rozmów ? O jak miło - uśmiechnęłam się
-no oczywiście, poza tym ładna byłaby z was para
-jesteśmy parą przyjaciół i tak już zostanie.
- jesteś tego pewna ?
-tak, wiesz przyjaźń może skończyć się miłością, miłość przyjaźnią nie. A mi zależy na jego przyjaźni.
- a jeśli to jest właśnie ten ?
- no oby nie, nie wytrzymalibyśmy ze sobą.
-czemu niby ?
-no wiesz conajmnej 1 kłótnia dziennie, ktoś prędzej czy później zrobiłby komuś krzywdę
- noo to coś musi być a poza tym sądze że nie wytrzymalibyście bez siebie - Winiarski się uśmiechnął
-on nawet dobrze mnie nie zna
Kamila z Bartkiem przyszli do stolika i usiedli koło nas
-dla Ciebie z mlekiem, tak jak lubisz - Kurek podał mi kawę
-Daria a jednak - uśmiechnął się Michał
- przestań to nieszczęśliwy zbieg okoliczności - spojrzałam na niego
- o czym mówicie ? - zapytała Kama
-a tak was obgadujemy - powiedział Winiar patrząc na nią
-no właśnie, dziękuję Bartek za kawę.
Wyświetliłam wiadomość, napisał do mnie nasz trener Andrzej Kowal
"Rozmawiałem z Twoją nauczycielką, była umowa, najpierw oceny później siatkówka."
-zrobie jej coś - wstałam z miejsca
-co się stało ? - zapytał Kurek
-podkablowała trenerowi - powiedziałam dalej patrząc na ekran
-kto i o czym podkablował ? - dołączyła do rozmowy Kama
-nasza nauczycielka od matmy o moich ocenach
- no ale co ma jedno z drugim ? - Kurek spojrzał na wiadomość
-nie rozumiesz ? Obiecałam trenerowi że jeżeli będę miała problemy z ocenami to on odsuwa mnie od siatkówki
-daj spokój on Ci w życiu tego nie zrobi, na pewno nie - powiedziała Kama
-a jeśli on na prawde, jeśli on odsunie mnie od klubu ? Ja tego nie przeżyje - usiadłam z powrotem na łóżku
-nie martw się, ja z nim pogadam, a jeśli będzie trzeba to pójde do Twojej nauczycielki, nikt nie zabierze Ci marzeń - Bartek przykucnął przy mnie
-nie, dziękuję, ale poradze sobie, sama to załatwie - spojrzałam na niego
-no dobrze jak chcesz, ale pamiętaj jakby coś to ja to załatwie - uśmiechnął się
-tak, dziękuję
-Daria spokojnie ogarniesz matme, poprawisz oceny i będzie dobrze - powiedziała Kama
-właśnie, już Ci obiecałem że Ci pomogę z tą matmą, damy rade - dodał Kurek
- tu nie chodzi o matme, oceny czy siatkówkę
-to o co chodzi ?
- a zresztą nie ważne, musze skupić się na meczu, teraz tylko to jest ważne
- dobra to zbieraj się jedziemy do Rzeszowa - Bartek wstał i podszedł do drzwi
-wstąpimy jeszcze do mnie, wezmę swoje rzeczy - powiedziała Kama stając obok niego
-no i jeszcze po mojego kolegę - Kurek uśmiechnął się znacząco
-jakiego kolegę ? - zapytała Kama
-a taki mój kolega, zaprosiłem go na mecz -Kurek spojrzał w moim kierunku
-Daria, jaki kolega ? O co chodzi ? - dopytywała Kama
-ale ja nie wiem - próbowałam ukryć zadowolenie
-ej no - westchnęła Kama
- Chodź Kama zbieramy się, Ty się przebierz i przyjdź do nas - powiedział Kurek i otworzył drzwi przed Kamilą
- dobra - kiwnęłam głową
-będzie ciekawie - uśmiechnął się Kurek, najwidoczniej podekscytowany spotkaniem
-oj będzie, będzie - uśmiechnęłam się sama do siebie.
Przebrałam się i wzięłam to co najpotrzebniejsze, kiedy szłam do samochodu zadzwonił telefon, spojrzałam na ekran, numer nieznany, zamiast od razu odebrać stałam i patrzyłam, aż w końcu nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-halo
-cześć, tu Adam mam pytanie, załatwisz 2 bilety na dzisiejszy mecz, bardzo mi zależy - usłyszałam ten cholerny głos
Spojrzałam na Bartka, który właśnie wysiadł z samochodu
-wiesz jak chcesz bilety na mecz to kup je sobie tak jak każdy kibic, cześć - rozłączyłam się
-kto to był ? - zapytał Kurek
-Adam - szepnęłam
-no brawo, tak trzymaj - uśmiechnął się i otworzył mi drzwi
Wiele kosztowała mnie ta rozmowa, mimo że udawałam że wszystko jest w porządku, ciągle miałam nadzieje że zadzwoni jeszcze raz, czułam się głupio, chciałam go za to przeprosić.
-no to tak szybko i jedziemy dalej - powiedział Bartek kiedy zatrzymał samochód przed domem Kamili
-za minute jestem - powiedziała trzaskając drzwiami
-to odliczam czas, kolega już pewnie czeka - spojrzał na mnie
-mhm - odpowiedziałam zajęta pisaniem w telefonie
-ej no dobra, Tobie też załatwie jakiegoś kolegę - zasłonił mi telefon dłonią
-nie, dzięki nikogo nie potrzebuje - powiedziałam odsłaniając jego dłoń
-no tak, zapomniałem o Adamie - Bartek odwrócił głowe
-skończ już z tym Adamem
-zależy Ci na nim - kontynuował
-zrozum wreszcie, na nikim mi nie zależy, zwłaszcza na nim
-to jak wyrobiłam się w czasie ? - Kama wsiadła do samochodu
-przepraszam - Bartek położył rękę na mojej ręce
- u chyba nie w pore - powiedziała Kama zapinając pas
-dziewczyny, zmiana planów, kolega będzie czekał pod halą - Kurek przeczytał smsa
-to jedź pod hale - powiedziałam chowając telefon
Kiedy zajechaliśmy na miejsce, Bartek zaparkował samochód
-to idziemy po kolegę i na kawe - uśmiechnął się
Kiedy podeszliśmy już pod wyznaczone miejsce, zobaczyliśmy siatkarza, wysoki, przystojny, po prostu idealny
-cześć Michał, poznaj to Kamila i Daria - powiedział Bartek pokazując w naszą stronę
-cześć, miło was w końcu poznać - podał nam rękę
-jak to w końcu ? - zapytała zdziwiona Kamila
-wiele o was słyszałem i od Bartka i z telewizji
- no to co my mamy powiedzieć ? Siatkarz z najpiękniejszymi oczami polskiego sportu - patrzyłam w niego jak w obraz
-ale portale twierdzą że Kurek mi dorównuje - Michał się uśmiechnął
-spokojnie Kurkowi do Ciebie jeszcze daleko - zaśmiała się Kamila
-no dziękuję bardzo, wiesz - Bartek spojrzał na Kamilę
-to co idziemy na tą kawe bo troche zimno się zrobiło - zaproponował Winiarski
- idziemy - uśmiechnęła sie Kamila
Kiedy dotarliśmy do kawiarni, zajęliśmy miejsce. Bartek z Kamilą poszli po zamówienie
-Ty jesteś dziewczyną Bartka, tak ? - zapytał Michał
-nie, no coś Ty, skąd Ci to przyszło do głowy ?
-Bartek zawsze o Tobie coś opowiada
-jestem jego tematem rozmów ? O jak miło - uśmiechnęłam się
-no oczywiście, poza tym ładna byłaby z was para
-jesteśmy parą przyjaciół i tak już zostanie.
- jesteś tego pewna ?
-tak, wiesz przyjaźń może skończyć się miłością, miłość przyjaźnią nie. A mi zależy na jego przyjaźni.
- a jeśli to jest właśnie ten ?
- no oby nie, nie wytrzymalibyśmy ze sobą.
-czemu niby ?
-no wiesz conajmnej 1 kłótnia dziennie, ktoś prędzej czy później zrobiłby komuś krzywdę
- noo to coś musi być a poza tym sądze że nie wytrzymalibyście bez siebie - Winiarski się uśmiechnął
-on nawet dobrze mnie nie zna
Kamila z Bartkiem przyszli do stolika i usiedli koło nas
-dla Ciebie z mlekiem, tak jak lubisz - Kurek podał mi kawę
-Daria a jednak - uśmiechnął się Michał
- przestań to nieszczęśliwy zbieg okoliczności - spojrzałam na niego
- o czym mówicie ? - zapytała Kama
-a tak was obgadujemy - powiedział Winiar patrząc na nią
-no właśnie, dziękuję Bartek za kawę.
czwartek, 30 stycznia 2014
Rozdział 4
-co Lotman ? Co Lotman ? - Kurek wysiadł z samochodu.
-No jest wolny, przystojny, taki ideał - uśmiechnęłam się sama do siebie
-ideał powiadasz ? - Bartek oparł się o samochód
-no taki ideał, że ja też wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi
-co innego mi mówiłaś, wiesz chyba się obraże
-oj Bartek, przecież wiesz że Ty jesteś moim ideałem na pierwszym miejscu, Lotman będzie na drugim miejscu ok ? - podeszłam do niego
-pod jednym warunkiem - uśmiechnął się Bartek
-jakim ?
-musisz mi obiecać, że Lotman ani żaden inny facet nigdy nie stanie między nami, że nasza przyjaźń zawsze będzie na pierwszym miejscu - powiedział łapiąc mnie w pasie
-obiecuje, zawsze będziesz u mnie na pierwszym miejscu zaraz po Kamili
-no tak mogłem sie tego spodziewać - uśmiechnął się
-no co ?
-no nic żartuje pogodziłem się że jestem pierwszy ale zaraz po Kamili
-wiesz ja mam pojemne serce po jednej połowie Kama a po drugiej Ty, idealnie prawda ? - przytuliłam się do niego
-idealnie, jak zawsze - zacisnął ręce mocniej
-dziękuję za wszystko, do jutra - odsunęłam się kawałek
-do jutra, śpij dobrze i masz śnić o mnie a nie o Lotmanie
-postaram się - ponownie podeszłam do niego
-nie postaram się tylko tak
-zniż się troche - pociągnęłam go za kurtke
-po co ? - pochylił się nade mną
-chce Cie pocałować na dobranoc
-Daria , trzeba było tak od razu
-oj Bartek, dobranoc - pocałowałam go w policzek
-dobranoc.
Bartek wsiadł do samochodu i odjechał, ja popatrzyłam jak znika w tłumie samochodów, po czym weszłam do domu, rzuciłam rzeczy na korytarz i poszłam pod prysznic, gdy wyszłam z łazienki od razu poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku włożyłam słuchawki w uszy, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi, zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do drzwi, kiedy otworzyłam ujrzałam Bartka.
-Boże Kurek co Ty tutaj robisz? - zapytałam naciągając bluzkę na uda
-Bogiem jeszcze nikt mnie nie nazwał, i nie chowaj nóg, przecież nie raz je widziałem - powiedział wchodząc do środka
-powiesz mi w końcu co Cie do mnie sprowadza ? - zapytałam zamykając drzwi
-najpierw Ty mi powiedz czy Ty tak idziesz do szkoły ? - spojrzał na mnie
-a co ? Mam czas - odgarnęłam włosy
-tak skarbie jest 7:00 za 10 minut zaczynasz lekcje ale nie martw się...
- 7:00 ? - krzyknęłam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy
-Daria - Bartek złapał mnie za ramiona
-co?
-dzisiaj robimy wolne, nie idziecie do szkoły, dzień spędzamy w łóżku - zaczął mówić Bartek
-jak nie idziemy ? W łóżku ? Co ?
-Przywiozłem Ci Kamę. A co nie zmieścimy się posiedzieć w trójke na łóżku ? Trudno usiąde na podłodze
-Kama ? Gdzie jest ?
-czeka w samochodzie zaraz ją - zaczął Bartek
-Kamcia - krzyknęłam i wybiegłam na dwór
-zawołam - dokończył Kurek wychodząc za mną
-no w końcu, myślałam że tu zamarzne - powiedziała Kama przytulając mnie
-nie dalibyśmy Ci zamarznąć - powiedział Kurek tuląc nas obie
-a Ty co ? - zapytałam
-też potrzebuje miłości - uśmiechnął się
-dobra, chodźmy do środka, zrobie kawe i śniadanie
Kama z Bartkiem poszli do mojego pokoju a ja zajęłam się śniadaniem, kiedy pakowałam wszystko na talerze dostałam smsa, schowałam telefon do kieszeni i wzięłam talerze, gdy weszłam do pokoju Bartek przeglądał moje zdjęcia a Kamila zainteresowana była kontaktami w telefonie Kurka
-ekhem...pomoże mi ktoś ? - zapytałam stając w drzwiach
-czekaj, znalazłem Twoje zdjęcie jak byłaś taka maalusia - powiedział Kurek przyglądając się zdjęciu
-Daria ty wiesz do kogo Bartek ma numery ? - Kamie oczy aż świeciły sie z radości
-nie wiem ale zaraz pewnie się dowiem - położyłam talerze na biurku
-no słuchaj np. taki Bartman, Winiarski, Ruciak - zaczęła wymieniać Kama
-Bartman powiadasz, jezu jego klata, a oczy ale w sumie oczy Winiarskiego ehh- uśmiechnęłam się pod nosem
-ej ej chyba jeszcze kawe nam obiecałaś - wtrącił się do rozmowy Bartek
-chciałam żeby ktoś mi pomógł, to nie....ej ale Zbyszek kurde fajny jest - usiadłam obok Kamy
-dobra przyniosę tą kawe,tylko nie spisujcie numerów - Kurek wyszedł z pokoju
-dawaj mumer Bartmana - wyciągnęłam telefon
-spisz też Winiarskiego - szepnęła Kama
-mam mam - krzyknęłam
-cicho debilu - szturchnęła mnie Kamila
-co masz ? - Kurek wszedł do pokoju
-mam numer Lotmana
- już skończ z tym Lotmanem - Bartek podał mi kubek z kawą
-ja dopiero z nim zaczne - szepnęłam
-No jest wolny, przystojny, taki ideał - uśmiechnęłam się sama do siebie
-ideał powiadasz ? - Bartek oparł się o samochód
-no taki ideał, że ja też wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi
-co innego mi mówiłaś, wiesz chyba się obraże
-oj Bartek, przecież wiesz że Ty jesteś moim ideałem na pierwszym miejscu, Lotman będzie na drugim miejscu ok ? - podeszłam do niego
-pod jednym warunkiem - uśmiechnął się Bartek
-jakim ?
-musisz mi obiecać, że Lotman ani żaden inny facet nigdy nie stanie między nami, że nasza przyjaźń zawsze będzie na pierwszym miejscu - powiedział łapiąc mnie w pasie
-obiecuje, zawsze będziesz u mnie na pierwszym miejscu zaraz po Kamili
-no tak mogłem sie tego spodziewać - uśmiechnął się
-no co ?
-no nic żartuje pogodziłem się że jestem pierwszy ale zaraz po Kamili
-wiesz ja mam pojemne serce po jednej połowie Kama a po drugiej Ty, idealnie prawda ? - przytuliłam się do niego
-idealnie, jak zawsze - zacisnął ręce mocniej
-dziękuję za wszystko, do jutra - odsunęłam się kawałek
-do jutra, śpij dobrze i masz śnić o mnie a nie o Lotmanie
-postaram się - ponownie podeszłam do niego
-nie postaram się tylko tak
-zniż się troche - pociągnęłam go za kurtke
-po co ? - pochylił się nade mną
-chce Cie pocałować na dobranoc
-Daria , trzeba było tak od razu
-oj Bartek, dobranoc - pocałowałam go w policzek
-dobranoc.
Bartek wsiadł do samochodu i odjechał, ja popatrzyłam jak znika w tłumie samochodów, po czym weszłam do domu, rzuciłam rzeczy na korytarz i poszłam pod prysznic, gdy wyszłam z łazienki od razu poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku włożyłam słuchawki w uszy, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi, zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do drzwi, kiedy otworzyłam ujrzałam Bartka.
-Boże Kurek co Ty tutaj robisz? - zapytałam naciągając bluzkę na uda
-Bogiem jeszcze nikt mnie nie nazwał, i nie chowaj nóg, przecież nie raz je widziałem - powiedział wchodząc do środka
-powiesz mi w końcu co Cie do mnie sprowadza ? - zapytałam zamykając drzwi
-najpierw Ty mi powiedz czy Ty tak idziesz do szkoły ? - spojrzał na mnie
-a co ? Mam czas - odgarnęłam włosy
-tak skarbie jest 7:00 za 10 minut zaczynasz lekcje ale nie martw się...
- 7:00 ? - krzyknęłam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy
-Daria - Bartek złapał mnie za ramiona
-co?
-dzisiaj robimy wolne, nie idziecie do szkoły, dzień spędzamy w łóżku - zaczął mówić Bartek
-jak nie idziemy ? W łóżku ? Co ?
-Przywiozłem Ci Kamę. A co nie zmieścimy się posiedzieć w trójke na łóżku ? Trudno usiąde na podłodze
-Kama ? Gdzie jest ?
-czeka w samochodzie zaraz ją - zaczął Bartek
-Kamcia - krzyknęłam i wybiegłam na dwór
-zawołam - dokończył Kurek wychodząc za mną
-no w końcu, myślałam że tu zamarzne - powiedziała Kama przytulając mnie
-nie dalibyśmy Ci zamarznąć - powiedział Kurek tuląc nas obie
-a Ty co ? - zapytałam
-też potrzebuje miłości - uśmiechnął się
-dobra, chodźmy do środka, zrobie kawe i śniadanie
Kama z Bartkiem poszli do mojego pokoju a ja zajęłam się śniadaniem, kiedy pakowałam wszystko na talerze dostałam smsa, schowałam telefon do kieszeni i wzięłam talerze, gdy weszłam do pokoju Bartek przeglądał moje zdjęcia a Kamila zainteresowana była kontaktami w telefonie Kurka
-ekhem...pomoże mi ktoś ? - zapytałam stając w drzwiach
-czekaj, znalazłem Twoje zdjęcie jak byłaś taka maalusia - powiedział Kurek przyglądając się zdjęciu
-Daria ty wiesz do kogo Bartek ma numery ? - Kamie oczy aż świeciły sie z radości
-nie wiem ale zaraz pewnie się dowiem - położyłam talerze na biurku
-no słuchaj np. taki Bartman, Winiarski, Ruciak - zaczęła wymieniać Kama
-Bartman powiadasz, jezu jego klata, a oczy ale w sumie oczy Winiarskiego ehh- uśmiechnęłam się pod nosem
-ej ej chyba jeszcze kawe nam obiecałaś - wtrącił się do rozmowy Bartek
-chciałam żeby ktoś mi pomógł, to nie....ej ale Zbyszek kurde fajny jest - usiadłam obok Kamy
-dobra przyniosę tą kawe,tylko nie spisujcie numerów - Kurek wyszedł z pokoju
-dawaj mumer Bartmana - wyciągnęłam telefon
-spisz też Winiarskiego - szepnęła Kama
-mam mam - krzyknęłam
-cicho debilu - szturchnęła mnie Kamila
-co masz ? - Kurek wszedł do pokoju
-mam numer Lotmana
- już skończ z tym Lotmanem - Bartek podał mi kubek z kawą
-ja dopiero z nim zaczne - szepnęłam
niedziela, 26 stycznia 2014
Rozdział 3
-ale musisz wiedzieć że ja jestem bardzo trudnym uczniem - westchnęłam
-a Ty musisz wiedzieć że ja jestem bardzo wymagającym i okropnym nauczycielem - oświadczył Kurek
-Ty zawsze byłeś wymagający i okropny, także żadna nowość - uśmiechnęłam się
-oo to koniec Daria koniec - Kurek odwrócił głowe
-Bartek ale jak to koniec ? złapałam go za rękę
-koniec - powiedział ściskając moją rękę
-to nie może być koniec - zaśmiałam się
-może i jest - Kurek spojrzał na mnie
-ale jak koniec jak nie było początku ?
-początek będzie po końcu, zgoda ?
-zgoda no zgoda - spojrzałam na niego
-to od kiedy zaczynamy lekcje ?
-a kiedy znajdziesz dla mnie czas ?
-jak dla Ciebie to...- wyciągnął telefon i zaczął przeglądać kalendarz
-to kiedy ? - szturchnęłam go w ramie
-ja dla Ciebie zawsze mam czas, nawet jak go nie mam - powiedział znów obejmując mnie ramieniem
-to bardzo dobrze się składa, ja dla Ciebie również zawsze mam czas - położyłam głowę na jego torsie
-to co idziemy ? - zapytał opierając brodę o moją głowę
-jeszcze chwilke - zacisnęłam swoje dłonie
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym jak to zwykle bywało, w końcu naprzeciw nas usiadła para staruszków, uśmiechnięci, zakochani w sobie.
-piękna z was para - powiedział do nas starszy pan
-yyy nie my... - zaczęłam
- dziękujemy, z państwa też, ile to już lat razem? - wtrącił Kurek
-my ponad 50 lat razem a wy ? - powiedziała starsza pani
-my od 4 ale tak czujemy że to na całe życie - powiedział Kurek zaciskając swój uścisk jeszcze mocniej
-co ty pleciesz ? - zapytałam szeptem
- cicho - uśmiechnął się Kurek
-pamiętajcie dzieci, kiedy coś się psuje trzeba to naprawiać a nie wymieniać na lepszy model - powiedział i udali się w stronę stacji.
-Bartek po co im tak nakłamałeś ? Po co ?
-daj spokój, nie chciałem żeby stracili wiare w to że w dzisiejszych czasach też miłość istnieje
-bo w dzisiejszych czasach miłość nie istnieje, oni są przykładem że kiedyś istniała, a teraz ? Teraz to wszystko jest na pokaz
- ale sama mówiłaś że przyjaźń istnieje
- przyjaźń tak, to taka inna forma miłości, najlepsza chyba
-no to widzisz wiele im nie skłamałem, skoro przyjaźń to inna forma miłości to my się kochamy prawda ? - uśmiechnął się Bartek
-tak ale nasza przyjaźń trwa od 2 lat nie od 4
-ale będzie trwać na zawsze
-zawsze to strasznie długo
-dla mnie to i tak za krótko, dobra chodź bo robi się zimno jeszcze się przeziębisz a jutro masz mecz - Kurek wstał z ławki i podał mi rękę
-już tatusiu już - podałam mu rękę i stanęłam obok niego
-widzisz ja musze być Twoim tatą, przyjacielem, nauczycielem i kim jeszcze - powiedział Kurek poprawiając kołnierzyk u mojej kurtki
-yyy czekaj jak to było.... bądź dla mnie facetem którego żaden inny nie zastąpi a ja będę tą która zastąpi ci wszystkie inne
-mówisz, masz, chodź odwiozę Cie do domu moja dziewczyno - nadstawił swoje ramie
-dobrze mój chłopaku, w końcu piękna z nas para - chwyciłam jego ramię
-przepiękna - uśmiechnął się Bartek
Kiedy szliśmy do samochodu zobaczyłam Adama z dziewczyną, kolejna zdobycz w jego kolekcji, co one mają czego ja nie mam ? A no tak mają wszystko to czego brakuje mi, może najwyższa pora się z tym pogodzić ?
-co to za koleś ? - z rozmyśleń wyrwał mnie Bartek
-kto ? On ? A nie wiem nie znam - uśmiechnęłam się i odwróciłam wzrok by nie widzieć Adama.
Wsiedliśmy do samochodu, Bartek włączył radio
-to dla Ciebie ktoś ważny, prawda ? - zapytał
-kto? Adam ? Daj spokój, szkolny podrywacz i tyle. Myśli że może mieć każdą - swój wzrok skierowałam na szybe
-Adam powiadasz, czyli jednak go znasz kłamczuchu, widze jak na niego patrzysz, coś musisz do niego czuć - Kurek ciągnął temat
-jak na niego niby patrze ? Normalnie jak na każdego
-nie prawda, na mnie tak nie patrzysz
-bo Ty jesteś dla mnie ważny a on nie, proste
-nie prawda, on jest dla Ciebie kimś więcej, jestem Twoim przyjacielem możesz powiedzieć mi o wszystkim
-Bartuś wiem, ale to nie jest temat do rozmów nie ma o kim nawet mówić
- to miłość, to widać
-tak, nie ma to jak jednostronne kochanie
-tak skądś to znam... - szepnął Bartek
-co ? - udałam, że nie usłyszałam
- nie nic nic, to jak jedziemy ?
-tak, jedziemy
Całą droge wymienialiśmy się spojrzeniami , jednak żadne z nas nic nie mówiło.
Kiedy zajechaliśmy pod mój dom, zebrałam swoje rzeczy
-przepraszam...- powiedzieliśmy równocześnie
- przepraszam nie powinienem cie o niego wypytywać, gdybyś chciała to byś powiedziała, nie powinienem naciskać
-nie to ja przepraszam, masz racje to ktoś ważny, kiedyś myślałam że coś między nami mogłoby być ale dzisiaj zrozumiałam że najlepiej gdyby między nami była ściana - powiedziałam otwierając drzwi od samochodu
-nie chcesz powalczyć ?
-po co walczyc o coś co nas niszczy ?
- racja...to co jutro 15 ?
- co ?
- bądźcie gotowe, zawiozę was do Rzeszowa na mecz - uśmiechnął się
-oszalałeś ? Nie masz nic ciekawszego do robienia ?
- poznam Kamile z moim kolegą, my pogadamy - powiedział
-dziękuję, a co to za kolega ?
-nie ma za co, a to Kamila się dowie a Ty buziaka o tu - wskazał palcem na swój policzek
-mi też mógłbyś załatwić jakiegoś kolege - powiedziałam całując go w policzek
-ja ci już nie wystarczam ?
- a w sumie Lotman wolny - uśmiechnęłam się i zamknęłam za sobą drzwi.
-a Ty musisz wiedzieć że ja jestem bardzo wymagającym i okropnym nauczycielem - oświadczył Kurek
-Ty zawsze byłeś wymagający i okropny, także żadna nowość - uśmiechnęłam się
-oo to koniec Daria koniec - Kurek odwrócił głowe
-Bartek ale jak to koniec ? złapałam go za rękę
-koniec - powiedział ściskając moją rękę
-to nie może być koniec - zaśmiałam się
-może i jest - Kurek spojrzał na mnie
-ale jak koniec jak nie było początku ?
-początek będzie po końcu, zgoda ?
-zgoda no zgoda - spojrzałam na niego
-to od kiedy zaczynamy lekcje ?
-a kiedy znajdziesz dla mnie czas ?
-jak dla Ciebie to...- wyciągnął telefon i zaczął przeglądać kalendarz
-to kiedy ? - szturchnęłam go w ramie
-ja dla Ciebie zawsze mam czas, nawet jak go nie mam - powiedział znów obejmując mnie ramieniem
-to bardzo dobrze się składa, ja dla Ciebie również zawsze mam czas - położyłam głowę na jego torsie
-to co idziemy ? - zapytał opierając brodę o moją głowę
-jeszcze chwilke - zacisnęłam swoje dłonie
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym jak to zwykle bywało, w końcu naprzeciw nas usiadła para staruszków, uśmiechnięci, zakochani w sobie.
-piękna z was para - powiedział do nas starszy pan
-yyy nie my... - zaczęłam
- dziękujemy, z państwa też, ile to już lat razem? - wtrącił Kurek
-my ponad 50 lat razem a wy ? - powiedziała starsza pani
-my od 4 ale tak czujemy że to na całe życie - powiedział Kurek zaciskając swój uścisk jeszcze mocniej
-co ty pleciesz ? - zapytałam szeptem
- cicho - uśmiechnął się Kurek
-pamiętajcie dzieci, kiedy coś się psuje trzeba to naprawiać a nie wymieniać na lepszy model - powiedział i udali się w stronę stacji.
-Bartek po co im tak nakłamałeś ? Po co ?
-daj spokój, nie chciałem żeby stracili wiare w to że w dzisiejszych czasach też miłość istnieje
-bo w dzisiejszych czasach miłość nie istnieje, oni są przykładem że kiedyś istniała, a teraz ? Teraz to wszystko jest na pokaz
- ale sama mówiłaś że przyjaźń istnieje
- przyjaźń tak, to taka inna forma miłości, najlepsza chyba
-no to widzisz wiele im nie skłamałem, skoro przyjaźń to inna forma miłości to my się kochamy prawda ? - uśmiechnął się Bartek
-tak ale nasza przyjaźń trwa od 2 lat nie od 4
-ale będzie trwać na zawsze
-zawsze to strasznie długo
-dla mnie to i tak za krótko, dobra chodź bo robi się zimno jeszcze się przeziębisz a jutro masz mecz - Kurek wstał z ławki i podał mi rękę
-już tatusiu już - podałam mu rękę i stanęłam obok niego
-widzisz ja musze być Twoim tatą, przyjacielem, nauczycielem i kim jeszcze - powiedział Kurek poprawiając kołnierzyk u mojej kurtki
-yyy czekaj jak to było.... bądź dla mnie facetem którego żaden inny nie zastąpi a ja będę tą która zastąpi ci wszystkie inne
-mówisz, masz, chodź odwiozę Cie do domu moja dziewczyno - nadstawił swoje ramie
-dobrze mój chłopaku, w końcu piękna z nas para - chwyciłam jego ramię
-przepiękna - uśmiechnął się Bartek
Kiedy szliśmy do samochodu zobaczyłam Adama z dziewczyną, kolejna zdobycz w jego kolekcji, co one mają czego ja nie mam ? A no tak mają wszystko to czego brakuje mi, może najwyższa pora się z tym pogodzić ?
-co to za koleś ? - z rozmyśleń wyrwał mnie Bartek
-kto ? On ? A nie wiem nie znam - uśmiechnęłam się i odwróciłam wzrok by nie widzieć Adama.
Wsiedliśmy do samochodu, Bartek włączył radio
-to dla Ciebie ktoś ważny, prawda ? - zapytał
-kto? Adam ? Daj spokój, szkolny podrywacz i tyle. Myśli że może mieć każdą - swój wzrok skierowałam na szybe
-Adam powiadasz, czyli jednak go znasz kłamczuchu, widze jak na niego patrzysz, coś musisz do niego czuć - Kurek ciągnął temat
-jak na niego niby patrze ? Normalnie jak na każdego
-nie prawda, na mnie tak nie patrzysz
-bo Ty jesteś dla mnie ważny a on nie, proste
-nie prawda, on jest dla Ciebie kimś więcej, jestem Twoim przyjacielem możesz powiedzieć mi o wszystkim
-Bartuś wiem, ale to nie jest temat do rozmów nie ma o kim nawet mówić
- to miłość, to widać
-tak, nie ma to jak jednostronne kochanie
-tak skądś to znam... - szepnął Bartek
-co ? - udałam, że nie usłyszałam
- nie nic nic, to jak jedziemy ?
-tak, jedziemy
Całą droge wymienialiśmy się spojrzeniami , jednak żadne z nas nic nie mówiło.
Kiedy zajechaliśmy pod mój dom, zebrałam swoje rzeczy
-przepraszam...- powiedzieliśmy równocześnie
- przepraszam nie powinienem cie o niego wypytywać, gdybyś chciała to byś powiedziała, nie powinienem naciskać
-nie to ja przepraszam, masz racje to ktoś ważny, kiedyś myślałam że coś między nami mogłoby być ale dzisiaj zrozumiałam że najlepiej gdyby między nami była ściana - powiedziałam otwierając drzwi od samochodu
-nie chcesz powalczyć ?
-po co walczyc o coś co nas niszczy ?
- racja...to co jutro 15 ?
- co ?
- bądźcie gotowe, zawiozę was do Rzeszowa na mecz - uśmiechnął się
-oszalałeś ? Nie masz nic ciekawszego do robienia ?
- poznam Kamile z moim kolegą, my pogadamy - powiedział
-dziękuję, a co to za kolega ?
-nie ma za co, a to Kamila się dowie a Ty buziaka o tu - wskazał palcem na swój policzek
-mi też mógłbyś załatwić jakiegoś kolege - powiedziałam całując go w policzek
-ja ci już nie wystarczam ?
- a w sumie Lotman wolny - uśmiechnęłam się i zamknęłam za sobą drzwi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)